- Nie ma mowy, ja nigdzie nie idę! - warknął stanowczo blondyn, po czym wsadził do buzi kawałek melona, którego przed chwilą wyjął z lodówki.
Miał szczerą nadzieję, że nie udławi się podczas tej całej pyskówki.
- Taehyung, nie zaczynaj... Wiesz, że to dla mnie świetna okazja do zawarcia nowych znajomości. Niemal wszyscy ważniejsi goście będą tam z osobą towarzyszącą, a nawet z rodzinami, jesteś moim mężem, więc to twój pieprzony obowiązek!
Młodszy prychnął cicho pod nosem, po czym zjadł kolejny kawałek owocu, przy czym skrzywił się nieznacznie, czując jaki jest zimny i odwrócił się w stronę małżonka.
- Nie mam obowiązku patrzeć, jak liżesz dupska inwestorom. Rzygać mi się chce, słysząc jak wpasowujesz się w to kółko wzajemnej adoracji. Większość z nich to banda zapatrzonych w siebie, bogatych, egoistycznych snobów - prychnął, przypominając sobie ostatnią z „imprez branżowych", na której miał nieprzyjemność być z Jinem.
Szatyn zacisnął dłonie w pięści. Cudownie, nie dość, że w robocie musiał się użerać z własnym ojcem i pracownikami, to jeszcze po powrocie małżonek funduje mu awanturę. Bo oczywiście charakterek Taehyunga nie pozwalał mu na to, by spokojnie porozmawiali i poszli na jakiś kompromis, a później spędzili razem spokojny wieczór. Nie, on musiał udowodnić, że ma rację i wszczynać niepotrzebną kłótnię.
- Korona ci z głowy nie spadnie, jeśli przez kilka godzin będziesz przytakiwać i się uśmiechać!
- Czy ty naprawdę nie widzisz nic złego w robieniu z siebie idioty przed tymi snobami? Mam cię, kurwa, ochotę kopnąć w jaja i wyjść, kiedy widzę jak potakujesz głową nawet idiotom oderwanym od rzeczywistości, którzy wypowiadają się na tematy, na które nie mają pojęcia i patrzą tylko na czubek własnego nosa!
- To tylko dla dobra interesów Tae, przecież wiesz, że tak naprawdę nie cierpię takich ludzi- westchnął ciężko i oparł się o framugę drzwi.
- Ale ja nie mam ochoty tego słuchać, ani na to patrzeć, rozumiesz? A do tego nawet jak z tobą pójdę, to później zrobisz mi awanturę, jak ostatnio - spojrzał na starszego z wyrzutem.
Szatyn wywrócił teatralnie oczami, doskonale wiedząc, jaką sytuacje chłopak ma na myśli. Cóż, jeden z gości wszedł na temat adopcji i domów dziecka, co było dla Taehyunga dość drażliwe, bo uwielbiał dzieci i pragnął adoptować kilkoro, do czego Seokjin nie był specjalnie przejonany, ale właściwie jeszcze nic w tym temacie nie ustalili.
- Bo cię prosiłem, żebyś się nie wdawał w żadne dyskusje, tak? Dlaczego tak trudno ci zrobić coś, o co cię, do jasnej cholery, proszę? Ciężko pracuję, między innymi po to, żeby zapewnić ci wszystko, co najlepsze. Chcę tylko, żebyś poszedł ze mną na to przyjęcie, uśmiechał się i ładnie wyglądał! Ach... à propos...- Seokjin zrobił krótką pauzę i spojrzał na blondyna wymownie, śledząc wzrokiem całą sylwetkę, na co ten otworzył szerzej oczy i uniósł brew do góry, wyczekując dalszej części wypowiedzi. - Mógłbyś coś ze sobą zrobić. Masz 26 lat, a wyglądasz jak licealista, szczególnie odkąd rozjaśniłeś włosy. Nie uważasz, że czas dorosnąć i wyrzucić różowe sweterki z kotkami?
Taehyung aż zaniemówił i wstrzymał oddech. No tego, to się nie spodziewał... Fakt, ostatnio kłócili się częściej, niż zwykle, ale nigdy wcześniej nie wypominali sobie spraw związanych z wyglądem!
Musiał na chwilę przymknąć oczy, licząc w myślach od dziesięciu w dół, mając nadzieję, że choć trochę się uspokoi. Ale tak właściwie to gówno mu to dało. Miał ochotę wziąć z szuflady pierwszy lepszy widelec i wydrapać mu oczy.- Nagle ci się, kurwa, nie podoba to, jak wyglądam?!! - wrzasnął, rzucając w Jina ścierką, która niestety wylądowała pod jego nogami. - To źle, że wyglądam młodo?! Sam ze mną kupowałeś ten sweterek, palancie! - krzyknął, będąc o krok od wybuchu histerii.
- Tak, ze dwa lata temu, krótko po ślubie! Powinieneś się postarać, żeby ludzie traktowali cię poważniej, Tae! I nie tym tonem, mówisz do swojego męża, więc mógłbyś okazać trochę szacunku. Tym bardziej, że dzięki mnie nie musisz siedzieć po kilkanaście godzin w pracy - schylił się po tę nieszczęsną ścierkę i położył ją na blacie.
- ŻE CO?! - blondyn wydarł się tak głośno, że chyba usłyszało go całe osiedle.
Czuł, że go roznosi od środka. Nosz kurwa, coraz lepszych rzeczy się w trakcie tych kłótni dowiaduje! Dobrze, że przynajmniej mieszkali w domku, a nie w jakimś apartamencie, boąsiedzi by ich chyba zaszczuli za takie wrzaski późnymi wieczorami.
- Przypominam ci, że ZA TWOJĄ NAMOWĄ podjąłem lżejszą pracę i tylko na pół etatu! Wiedziałem kurwa, że zaczniesz mi to w końcu wypominać!
- Nic ci nie wypominam przecież! Przestań się awanturować jak nienromalny! Po prostu nie życzę sobie takich odzywek i tyle- Seokjin pokręcił głową i ruszył do wyjścia. - Pogadamy jutro, kiedy ochłoniesz. Mam dość tej bezsensownej wymiany zdań i twoich wrzasków.
Taehyung prychnął kpiąco, a po chwili małżonek zniknął mu z pola widzenia.
- Super! Śpię w gościnnym! - krzyknął jeszcze za nim, po czym wkurwiony odwrócił się w stronę blatu i napchał sobie do buzi jeszcze kilka kawałków melona, wyglądając przez to jak wkurwiony chomik.
Najchętniej kazałby mu wypieprzać na kanapę, ale po pierwsze mieli w domu trzy sypialnie, a po drugie nawet jeśli kanapa byłby jedyną „drugą opcją", to Seokjin nie był typem faceta, którego ot tak da się wygonić na kanapę.
~*~
Po szybkim prysznicu samotnie ułożył się na miękkim łóżku. Nie było tak duże i wygodne, jak ich małżeńskie łoże w sypialni, ale nie miał na co narzekać. No, może ewentualnie na brak drugiej osoby, do boku której mógłby się przytulić.
Westchnął ciężko i wziął do ręki telefon. 23:32. Meh, jeszcze przed dwunastą, może dzwonić.
No dobra, w zasadzie to samo by pomyślał o trzeciej nad ranem, gdyby to było coś pilnego. Albo i mniej pilnego. W końcu przyjaciele od czegoś są, prawda?- T-tak? - usłyszał głos przyjaciela po kilku sygnałach.
- Cześć Jiminie... Mój mąż to palant, wiesz? - mruknął niezadowolony do słuchawki.
- Mh... Znowu się kłócicie? O co poszło tym ra-razem? - blondyn zdziwił się lekko, słysząc, że jego głos brzmi trochę dziwnie, ale ostatecznie się nie przejął i kontynuował swoje żale, bo przecież właśnie po to zadzwonił.
- W sumie, to jak zwykle zaczęło się od niczego, a później zaczęliśmy się kłócić o jakieś przyjęcie i jego pracę, później o moją, a jeszcze na koniec zaczął temat mojego wyglądu, czaisz to? No co za skończony cham, naprawdę myślałem, że go tam rozniosę. Jakbym ja mu tak wyjechał z tekstem „zrób coś ze sobą", to by się książę z miesiąc do mnie nie odezwał! Ah, a jeszcze do tego... - urwał, słysząc w słuchawce głośny jęk, który najwyraźniej wyrwał się Chimowi.
Chwilę zajęło mu skojarzenie faktów, ale kiedy już to zrobił, po prostu westchnął i przewrócił oczami.
- Yoongi ci obciąga, prawda? - mruknął beznamiętnie.
- N-nie... Um... w sumie, to robi mi palcówkę... Masz po-pozdrowienia - wysapał, a Taehyung mógłby przysiąc, że jego twarz jest w tym momencie czerwona jak dorodny burak, a Min uśmiecha się pod nosem z rozbawieniem.
- Ja pierdolę... - uderzył się lekko ręką w czoło i zamilkł na kilka sekund. No bosko, on tutaj przeżywa kryzysy małżeńskie, a ci się zabawiają w najlepsze. - Zazdroszczę. Miłego jebanka, nie planuj nic na jutro, muszę się najebać.
Rozłączył się, rzucił telefon na szafkę i zgasił lampkę nocną. Naprawdę mu cholernie zazdrościł, bo sam nie miał nic w tyłku od dobrych trzech tygodni. I zaczynał żałować, że jednak nic nie wydłubał Jinowi widelcem. Albo nie zainwestował w wibrator czy coś w tym stylu.
CZYTASZ
Sweet cheater • Vkook, Vjin •
Fanfic"Jakbym ja był twoim mężem, to bym cię chyba z łóżka nie wypuszczał" °Przez ciągłe kłótnie i brak adoracji ze strony męża Taehyung jest sfrustrowany i nieszczęśliwy. Czas pokaże czy romans z cholernie przystojnym studentem da mu wszystko, czego potr...