26

10 0 0
                                    


Charlotte

Każde słowo, które wypowiadał mój sobowtór jednym uchem wpuszczałam, drugim wypuszczałam. Była tak głupia i myślała, że wie więcej o życiu niż ja, niestety, ale gówno wiedziała. Słyszałam, że przeszła wiele, ale nie doświadczyła najgorszego, miała kochających rodziców, których mi zawsze brakowało, choć teraz gdy poznałam swoją matkę przestałam żałować, że nie było jej przy mnie. Z rozmyśleń wyrwała mnie ciotka, która szturchnęła mnie w ramię.
- Pytałam się ciebie o coś!
Wrzasnęła podirytowana Elena, nie moja wina, że smęci i nikt nie chce jej słuchać.
- Czego?
Wysyczałam krzywiąc się i robiąc głupie miny, zauważyłam, że denerwuje ją w niektórych momentach moja mimika.
- Pytałam się gdzie jest Damon.
Naprawdę uważasz, że ci powiem gdzie jest? Niedoczekanie twoje idiotko.
- Skąd mam to wiedzieć? Nie zainstalowałam w jego telefonie gps dla par.
- Rebekah mogłabyś?
Nie rozumiałam jej pytania do czasu gdy blondynka złapała mnie za włosy i zaczęła za nie ciągnąć. Pisnęłam pod nosem z bólu, najbardziej nie lubiłam kiedy ktoś dotykał moich włosów w taki sposób. Złapałam dłoń pierwotnej, próbowałam się uwolnić.
- Puszczaj kretynko!

- Nie puści cię do póki nie zaczniesz grzecznie odpowiadać.Nic ci nie powiem nawet jakbym miała stracić wszystkie włosy, nie dziwię się czemu Katherine cię nie cierpi, jesteś jak wrzut na dupie, którego nie można się pozbyć, choć bardzo się starasz.- Pierdol się Elena.Wysyczałam próbując się nie szarpać, widziałam, że Rebekah chce mnie już puścić, ale Gilbert dała jej znak i wtedy w moją nogę został wbity nóż. Obiecuję, że odpłacę się tej głupiej piździe, pożałuje tego i będzie cierpieć bardziej niż ja. '- Sama nie potrafisz zrobić mi krzywdy?Zapytałam wyciągając nóż z nogi, rzuciłam go za stół, mój wzrok powędrował na ranę, która po chwili się zagoiła, dobrze być wampirem.- Nie lubię brudzić sobie rąk.Stwierdziła uśmiechając się głupkowato, na czole mojej ciotki zaczęła pulsować żyła, była wkurzona, ale nie ukazywała tego, pewnie również miała ochotę przywalić Elenie. Kiedy chciałam już coś powiedzieć podeszła do nas jedna z kelnerek, którą ostatnio miałam okazję poznać.- Charlotte nie wiedziałam, że masz siostrę bliźniaczkę.Uśmiechnęła się do mnie radośnie, ja zaś skrzywiłam się i pokręciłam przecząco głową.- Ta debilka nie jest moją siostrą.Wskazałam palcem Elenę, która uważnie mi się przyglądała, Megan bo tak miała pracownica baru na imię patrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem, który mówił wariatka nieprzyznająca się do rodziny.- Przecież jesteście takie same, musicie być siostrami.- Słuchaj jesteś farbowaną blondynką czy z natury blond? Obstawiam jednak tą drugą opcję skoro nie potrafisz zrozumieć prostego zdania. TO NIE JEST MOJA SIOSTRA!Wiem, że nie powinnam wykrzykiwać tego na cały lokal, ale prawda jak to Elijah mówi jest najważniejsza, więc każdy powinien wiedzieć, że Gilbert nie jest ze mną spokrewniona, ja jestem jedynaczką, choć w sumie już za niedługo nią nie będę.- Czemu nie przyznajesz się do swojej bliźniaczki?Zabierzcie ją stąd, bo zrobię jej zaraz krzywdę. Uchyliłam wargi by ponownie powiedzieć tej upierającej się przy swoim krowie, że to nie moja siostra, ale brunetka skrzywiła się i ni stąd ni zowąd kopnęła mnie w piszczel dając mi tym znać bym przestała z nią dyskutować.Wzięłam głęboki wdech i z gwizdem wypuściłam powietrze z ust.- Bo jej nie lubię.Stwierdziłam wrednym tonem głosu, przez tą pizdę moja tajemnica zaraz może wyjść na światło dzienne, muszę mieć wszystko w dupie. Nie mogą mną targać żadne emocje, muszę się uspokoić i robić swoje.- Podać wam coś w takim razie?- Nie dzięki idź już sobie.Machnęłam ręką w powietrzu na znak by zostawiła nas same, odeszła, a Elena znowu zaczęła swoją pożal się boże gadkę.- Więc gdzie jest Damon?Czy ona kiedykolwiek zamierza zmienić płytę? Nie wiem gdzie jest mój ukochany, umówił się ze Stefanem i nie powiedział mi dokąd idzie, nie jestem jasnowidzem do cholery.- Po raz setny ci mówię, że nie wiem, nie interesuje mnie co robi i gdzie jest.Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, sobowtór zaczął się nad czymś zastanawiać, po dłuższej chwili powiedziała.- Daj mi telefon.Zaśmiałam się kpiąco pod nosem, nie miałam zamiaru oddawać jej swojej prywatnej rzeczy. Jeśli nie posiada komórki to niech sobie ją kupi, a nie żąda od innych.- Zapomnij.Pstryknęła palcami, a Rebekah jej wierny piesek złapała mnie za brodę i przyciągnęła w swoją stronę, przewróciła teatralnie oczami tak by Elena tego nie wiedziała.- Dawaj tą pierdoloną komórkę.Bla, bla, bla sama sobie ją weź jak tak bardzo jej chcesz. Uniosłam dłoń do góry i pokazałam jej środkowy palec, podirytowana ponownie wbiła mi nóż w nogę, pisnęłam, a ona wyciągnęła telefon z kieszeni mojej kurtki i rzuciła go Gilbert.- Dziękuję Rebekah.Zaczęła przeglądać moje smsy, nieodebrane połączenia i specjalnie skasowała wszystkie zdjęcia, które zrobiłam sobie z Damonem, na końcu wybrała numer wampira i wcisnęła zieloną słuchawkę, po paru sygnałach odebrał.- Gdzie jesteś?Miałam nadzieję, że nie zapomni o tym, że pozbyłam się uczuć, gdy będzie grała mnie, bez nich Damon od razu się skapnie, że to nie ja.- W tym barze koło domu twojego ojca.- Będę tam za parę minut.Nie czekając na jego odpowiedź rozłączyła się i uśmiechnęła zwycięsko, potarła dłonie i przechyliła głowę delikatnie w prawą stronę uważnie mi się przyglądając.- Chce jej kurtkę.- Chyba cię pojebało.Odpowiedziałam z prędkością światła, powinna wiedzieć, że co za dużo to nie zdrowo, nie powinna przywłaszczać sobie cudzych rzeczy.- Zdejmuj tą zasraną kurtkę.Warknęła blondynka podnosząc rękę do góry, nie chciało mi się już z nią użerać, dlatego też powoli bez pośpiechu zaczęłam ściągać z siebie skórę, po minucie rzuciłam ją pierdolniętej.Szybciutko ją założyła, schowała mój telefon do kieszeni swoich czarnych spodni i wstała z tym swoim głupkowatym uśmiechem na twarzy.- Zastawiam was, proszę pilnuj jej by się nie wtrąciła.Pierwotna kiwnęła, że będzie miała na mnie oko, dosłownie w podskokach wampirzyca opuściła lokal, odetchnęłam z ulgą gdy zniknęła nam z pola widzenia.- Myślałam, że w życiu sobie stąd nie pójdzie.Stwierdziła Rebekah szczęśliwa, że w końcu uwolniła się od mojego sobowtóra, ja też się cieszyłam, że sobie poszła. Była wkurzająca, poza tym nie mogłam na nią patrzeć, te jej źle zakręcone loki i ten wzrok zbitego psa był nie do wytrzymania.- Muszę się spotkać z Elijah, chce by jak najszybciej odesłali je na drugą stronę.- Zadzwonię do niego i powiem, że będziesz na niego czekać w centrum, pamiętaj jemu nie możesz też się zdradzić.- Wiem.Będzie mi bardzo ciężko znów oszukiwać pierwotnego, od młodzieńczych lat był dla mnie jak ojciec, któremu wszystko mówiłam, przed którym nie miałam tajemnic. Kiedy wykonała telefon i powiedziała bym już szła bez zastanowienia wstałam i udałam się we wskazane miejsce.

I'm not herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz