Nie wytrzymując napięcia między nami, wstałam i spojrzałam za okno. Czułam jego palący wzrok na sobie, chociaż ta cholerna piosenka zaczęła dobiegać końca. Miałam ochotę obedrzeć go ze skóry, ale przed nami był cały rok, w którym poniedziałki i piątki będziemy spędzać razem. Każdą przerwę.
Daj mi Boże wytrwałość, bo jak dasz siłę, to go kurwa zabije.
-Fajna nuta. Podoba mi się. - przełączył, tym razem Remady & Manu-L - "Holidays". - Przywołuje we mnie dobre emocje. - Sarkastyczna nuta w jego głosie mnie strasznie irytowała. Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia, lecz zanim wyszłam, odwróciłam się w jego stronę.
-Ja niekoniecznie ją lubię. Kojarzy mi się z kimś, kto nie zasłużył na otrzymane miejsce w moim życiu. - W towarzystwie prychnięcia Nicka, wyszłam z radia i zatrzasnąwszy drzwi, oparłam się o ich powierzchnię. Zbierająca się w oku łza wypłynęła. Po paru głębszych wdechach, skierowałam się na poszukiwanie sali od chemii. Przeszłam niewielką część korytarza, gdy usłyszałam kroki za sobą. Ktoś biegł. Był blisko. Zacząć uciekać czy się poddać?
-Bateman! - krzyknęłam, kiedy podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię. Zwrócił się z powrotem w kierunku radia, gdzie po chwili wkroczyliśmy. Postawił mnie na ziemi i zamknął drzwi. Na klucz.
-Złość złością, sam tu siedział nie będę. - Podszedł blisko, stanowczo za blisko. W końcu, typowo, doszliśmy do ściany, ale nie chciałam zostać postawiona pod przysłowiowym murem. Wymknęłam się, ale radio było malutkie, dorwał mnie przy innej ścianie. Położył ręce po obu stronach mojej głowy, kurwa, zawału dostanę przez tego człowieka.
-Jesteś za blisko, Nick. - wydusiłam, nie ukrywam, bałam się.
-Musimy się jakoś dogadać. - szepnął.
-To nie ja zieje do ciebie nienawiścią, złociutki. Dawno nikt ci nie napluł na twarz? Odsuń się. - również zaczęłam szeptać.
-Spiłuję ten twój cięty język.
-Mój język zostaw w spokoju.
-Nie mogę, za bardzo mnie kusi.
-Bateman, zapominasz się.
-Nie po nazwisku, Katie. - zbliżył twarz, ale nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Odepchnęłam go silnie dłońmi, na co prychnął, ale się odsunął. Odetchnęłam i podeszłam do sprzętu, uruchamiając piosenkę Simple Plan - "Summer Paradise".
-Wyrosłaś. Niezła z ciebie sztuka.
-Zamknij się w końcu, bo wylecisz przez okno. - przewróciłam oczami i usiadłam na kanapie w rogu pokoiku, chwytając telefon w ręce. Nie będzie mi gnój zatruwał powietrza, ot co. - Nie uśmiechaj się.
-Nie umiem się nie uśmiechać, jak na ciebie patrzę.
-Twój problem, uśmiechaj się w inną stronę. - Chłopak po sekundzie wyrwał mi telefon z rąk i usiadł naprzeciwko mnie, skanując mnie dokładnie wzrokiem.
-Dawno się nie widzieliśmy, może trochę pogadamy? - jego ton nie znosił sprzeciwu. Oparłam głowę o zagłówek kanapy, patrząc na niego pytająco. - Od ponad roku nie mam powodów do uśmiechu, jak cię słucham, jakoś mi lżej. - palnął z premedytacją, ale jego wzrok wyrażał szczerość. Wiedział, że takie zagranie mnie ruszy. Ale jaki był jego cel?
Kurwa, chyba coś we mnie pękło.
~~~~
Hejka hej! Niedługo święta, jak wrócę do domku, będzie więcej pisania i więcej rozdziałów! Może opublikuje jakieś świąteczne short story, które od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie, aaa nie mogę się doczekać świąt!
Kocham! xx
CZYTASZ
On Air
RomanceChciałabym na wejściu podkreślić... Ja tego nie chciałam. Na początku. Potem, z każdą przerwą, cieszyłam się, że to właśnie z nim pełnię dyżur w radiu. Historia oparta na własnych przeżyciach.