Księga II - Przyjaciele na Ziemi.

277 32 11
                                    

    Po dwóch miesiącach pracy wyszedł na prostą. Kiedy nauczył się w końcu przyrządzać każdy napój z karty, kroić i układać na talerzyku ciasta, szef małej kawiarni zmienił jego porę pracy. Odtąd Zayn miał pracować od rana do południa, a nie jak wcześniej od południa do wieczora. Chłopak nie miał problemu z wczesnym wstawaniem, nigdy nie był leniwy, no i lubił zmiany, więc decyzja szefa była muna rękę. Pierwszego dnia nowej zmiany okazało się, że nie będzie pracował z Eleną, tylko z Tylerem. Lubił go, ale bardzo przywiązał się do Eleny.Dziewczyna często przychodziła do niego na gorącą czekoladę, która swoją drogą wychodziła mu przepyszna. Elena lubiła, kiedy Zayn dla niej grał i śpiewał. Nieraz sadzała go na kanapie przed sobą z gitarą i wsłuchiwała się w jego piękny głos. Tego ranka pracowało mu się bardzo dobrze, kolejnego i jeszcze następnego również. Czwartego dnia coś przykuło jego uwagę i nie mogło dać spokoju do dnia piątego, kiedy to spytał Tylera o ową sprawę. –Tyler?-pstryknął kolegę w łokieć. –No?-odpowiedział, nie patrząc na niego. –Co to za mężczyzna?-wskazał palcem za ogromne okna kawiarni. –Który mężczyzna?-chłopak zapytał, a Zayn wywrócił oczyma, bo przed chwilą mu go pokazał. –No ten, który wysiada z tego srebrnego Merca.-Tyler odłożył ściereczkę, którą wycierał sprzęt do spieniania mleka i spojrzał za szybę. –A ten. Nie wiem, przychodzi tutaj codziennie rano od paru miesięcy. –Zamawia coś?-Ty uniósł jedną brew. –Nie, przychodzi tutaj po to, żeby pogapić się na jedzenie.-wywrócił oczyma, a Zayn spojrzał na niego,marszcząc brwi. –Oczywiście, że zamawia. –A co takiego?-Tyler nie zdążył odpowiedzieć, bo mężczyzna o którym rozmawiali właśnie zwrócił na siebie jego uwagę miłym „Dzień dobry". –Witam.-odpowiedział uprzejmie. –Co dla pana? –To co zawsze poproszę.-Zayn nie odpowiedział od razu, bo uważnie mu się przyglądał. Miał wrażenie, że kiedyś już widział te ciemnobrązowe oczy, okalane przez małe zmarszczki powstałe przez ciągłe uśmiechanie się. Był ubrany bardzo schludnie, koszulka z kołnierzykiem zapinana pod szyją na trzy guziki nie była luźna, ani też ciasna, lekko opinała tors. Dżinsy były tego samego koloru co koszulka, czyli czarnego, były zwykłe, ale również sprawiały wrażenie eleganckich. Na ramiona miał zarzucony długi płaszcz, co było zrozumiałe, bo przecież była to jesień. –Przepraszam, ale jestem tutaj nowym pracownikiem i nie wiem co pan zwykł zamawiać.-zachichotał, a mężczyzna natychmiast oblał się rumieńcem. –Ja przepraszam.-był widocznie zakłopotany. –Nic się nie stało, naprawdę.-zapewniał go brunet, uśmiechając się szczerze. –Em...-chciał coś powiedzieć, ale nie mógł skończyć, w końcu parsknął cichym śmiechem. –Przepraszam, po prostu to głupia sytuacja. –Nie, wcale nie.-Zayn pokiwał przecząco głową. –Przepraszam!-zza pleców mężczyzny wydobył się piskliwy głos, nieznajomy się odsunął na bok.–Człowieku kupujesz coś czy przyszedłeś na pogawędki?-nastolatka wyminęła go i stanęła przy blacie. –Dzień dobry, poproszę latte.-brązowooki zaśmiał się ukradkiem w stronę Zayna, przez co było mu trudno zachować powagę. Bez słowa wykonał i podał dziewczynie zamówienie, ta zapłaciła i wychodząc, spuściła z nosa okulary przeciwsłoneczne i zmierzyła mężczyznę dwa razy. Kiedy drzwi za niemiłą klientką zamknęły się z ostrym trzaskiem, obydwoje wybuchli śmiechem.–Dużo tu takich przychodzi?-zapytał Malika. –W zasadzie to nie, większość jest miła lub obojętna.-wzdrygnął ramionami. –To dobrze, bo zacząłem tracić wiarę w ludzi.-wtedy zadzwonił mu telefon, wsunął dłoń do kieszeni płaszcza i odebrał połączenie. –Słucham cię.-przez chwilę mężczyzna nie odzywał się, potakiwał tylko głową i przewracał oczyma w stronę Zayna, dając mu znak, że osoba po drugiej stronie jest strasznie marudna. –Tak kochanie nie denerwuj się, już idę.-rozłączył się i zwrócił już tylko do Zayna. –Poproszę duże espresso i małą mleczną czekoladę na wynos.-chłopak milcząc, zaczął wykonywać napoje, w tym czasie stały klient sięgnął po cukier i pałeczkę do mieszania. Po chwili Zayn położył na blacie gotowe napoje i wbił na kasę ceny. Mężczyzna podał mu banknot, uśmiechnął się i chwycił w dłonie dwa kubki termiczne. –Reszty nie trzeba.-mrugnął do chłopaka za ladą i ruszył do wyjścia. –Do zobaczenia jutro!-krzyknął z drugiego końca sali, otwierając drzwi nogą. Zayn pomachał mu, po czym usiadł na stołku barowym i przyglądał mu się przez szybę. Otworzył drzwi ekskluzywnego mercedesa i podał komuś jeden z napojów, z drugim ominął samochód, wsiadł i odjechał. I tyle go widział. Nawet nie znał jego imienia, a tak miło im się rozmawiało. Zayn obiecał sobie, że następnym razem dowie się, jak mężczyzna mana imię i może nawiąże w ten sposób nową znajomość.

hey angel // ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz