Księga III - Kilka ludzkich uczuć.

261 25 6
                                    


Biegł po chodniku, co chwile poprawiając gitarę w pokrowcu, która spadała mu z ramienia. Był już mocno spóźniony, więc nawet na ostatniej prostej do kawiarni nie zwolnił. Wtedy zobaczył znajomy samochód na małym parkingu. Natychmiast przyspieszył, bo przecież obiecał sobie, że dziś zapyta mężczyznę jak ma na imię. Wbiegł do pomieszczenia i od razu uderzyła go w twarz fala gorąca i zapach dzisiejszego specjału: ciasta dyniowego. Błądził wzrokiem po stolikach, licząc na to, że szansa na nową znajomość przy którymś z nich siedzi. W końcu zauważył go przy wysokim blacie, natychmiast się uśmiechnął. –Wiesz, że przez ciebie jestem spóźniony do pracy już o ponad pół godziny?-skrzyżował ręce na brzuchu i spojrzał na Zayna z wyrzutem, ten przestraszony zaczął się tłumaczyć. –Przepraszam, ale zaspałem, później dość długo czekałem na przejściu, bo dwa samochody się ze sobą zderzyły.-skrzywił się. –Ale na końcu biegłem, naprawdę.-brązowooki zaśmiał się. –Spokojnie, tylko żartowałem. Przecież gdybym nie chciał, to bym nie czekał, prawda?-Zayn zarumienił się lekko i przytaknął. Nie chciał się tak przy nim wstydzić, postanowił więc stawić temu czoła. –Po co pan czekał? –Jaki pan, Liam jestem.-uścisnął dłoń chłopaka i pochylił się do jego ucha. –A czekałem, bo robisz najlepszą kawę Zayn.-wyszeptał i odsunął się od niego z szerokim uśmiechem. Zayn stał jak wryty. –To jak, duże espresso? Dałbyś radę? –Em, tak! Już się robi.-uśmiechnął się szeroko, zbyt szeroko, i ruszył za ladę, powtarzając w głowie jak mantrę „Liam, Li. Uroczo".


-Przytulnie tu.-Liam rozejrzał się po mieszkaniu, trzymając ręce w kieszeniach. –Normalnie.-Zayn wzdrygnął ramionami, odwieszając kurtki na wieszak. –Ciasne, ale własne.-odezwał się Payne. Zayn zorientował się, że jest już w salonie, który równocześnie był sypialnią i kuchnią. –Masz rację.-przytaknął, wchodząc do pomieszczenia. Liam siedział na podwójnym śnieżnobiałym materacu, który leżał na podłodze i służył Zaynowi jako łóżko. Odgarnął na bok szarą pościel i posunął się na tyle daleko, aby oprzeć się plecami o ścianę. Zayn poszedł do kuchni, aby wstawić wodę na herbatę, przy okazji włączył radio, które było jego jedynym sprzętem RTV w domu. Liam rozglądał się po białych jeszcze w niektórych miejscach ścianach. Był pod wrażeniem kreatywności Zayna. Chłopak robił najpierw szkice ołówkiem, a jeżeli mu się podobało nakładał na to farbę akrylową. W łazience nad zielonymi kafelkami namalował łąkę pełną kolorowych kwiatów i owadów; na jednej ścianie w pokoju dziennym, na której stała szafa piękne wzory; na kolejnej, tej po stronie wejścia do łazienki długi cytat; na tej po stronie materaców stację metra z mnóstwem pędzących ludzi i jednym stojącym w miejscu, który miał spuszczoną głowę i skrzydła na plecach; w kuchni natomiast namalował przepisy, które poznał dotychczas. To wszystko wyglądało pięknie i wcale nie przeszkadzało sobie wzajemnie. Liam wiedział, że Zayn ma wiele talentów, do gotowania, śpiewania, grania i malowania; sam już nie wiedział, który był jego ulubionym. Znali się już długo, bo prawie dwa miesiące, a on wciąż dowiadywał się nowych rzeczy o chłopaku. W jego mieszkaniu był pierwszy raz, ale spodziewał się, że będzie właśnie tak wyglądać od chwili, kiedy Zayn wręczył mu jego portret, który naszkicował. –Co to oznacza?-zapytał Malika, kiedy odgłos czajnika przestał go zagłuszać. –To po arabsku.-dopowiedział, wskazując na ścianę. –Są ludzie, którzy zawsze będą kochać niebo, bez względu na pogodę. Pewnego dnia znajdziesz osobę, która będzie cię kochać tak samo.-odpowiedział bez zająknięcia. –Mądre.-powiedział Liam. –Dlatego, że nie jest moje.-zaśmiał się i wrócił do kuchni, aby zaparzyć herbatę.



W mieszkaniu unosił się dym papierosowy, głośne śmiechy i muzyka. Urodziny Eleny przebiegały w miłej i zakrapianej mocnym alkoholem atmosferze. Był to pierwszy alkohol Zayna i na początku nie chciał go nawet próbować, ale ciekawość zwyciężyła. Po krótkim rozmyślaniu stwierdził, że przecież Pan kazał mu żyć jak człowiek, a ludzie właśnie tak żyli. Nie miał, więc wyrzutów sumienia. Turlał się po materacu, plącząc się w pościeli i nie mogąc wytrzymać ze śmiechu. Było parę osób, dokładnie dziesięć. Wszyscy z pracy Zayna i Eleny, Liam oraz siostra dziewczyny ze swoim chłopakiem, których Zayn poznał już jakiś czas temu. Nie obyło się też bez trawki, którą obecne towarzystwo paliło na każdej imprezie. Zayn również spróbował, nie mógł przepuścić takiej okazji. Stąd jego durne zachowanie, tarzanie się po swoim łóżku i chowanie się w pościeli. Inni siedzieli na poduszkach, które przynieśli ze sobą, na środku pokoju i grali w sprośną grę, którą Elena dostała na urodziny od swojej siostry. Malik czuł, jak jego żołądek woła o pomstę do Nieba, bo chciał wykurzyć z organizmu alkohol poprzez wymioty, ale niestety Zayn w tym dniu nic nie jadł. Czuł się świetnie i okropnie jednocześnie. Gdyby jeszcze był Aniołem, uznałby takie zachowanie za skrajną nieodpowiedzialność. Ale nie był Aniołem, więc nie musiał myśleć jak Anioł, był człowiekiem i był od tego, aby robić głupstwa i potem ich żałować. Rozmyślając pod kołdrą poczuł, że po jego prawej stronie ugiął się materac, jakby ktoś się obok niego położył. Nie mógł jednak tego zobaczyć, bo miał na głowie pościel. W końcu owa osoba wcisnęła twarz pod zwoje materiału i okazała się Liamem, który również śmiał się z niczego. Kiedy obydwoje się tak śmiali Liam nagle zrobił coś, czego nie spodziewał się Zayn, który widział już chyba naprawdę wszystko. Pocałował go. Delikatnie, prawie nieodczuwalnie cmoknął i od razu się odsunął. Miał poważną minę, Zayn również, ale po chwili dotknął palcami zarośnięty policzek chłopaka i zaczął powoli go całować. Zayn nic nie robił, sam nie wiedział czy tego chciał czy nie. W końcu nie wytrzymał i odwzajemnił pocałunek, chociaż nie do końca wiedział, jak to się robi. Przez chwilę próbowali się zgrać i w końcu im się udało. Niewinne pocałunki pozostały niewinne, a oni zmęczeni ciągłym ruszaniem ustami, a przede wszystkim nadmiarem toksyn w organizmie, zasnęli przytuleni do siebie.

hey angel // ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz