Słyszał stłumione krzyki wokół siebie, wiedział już, że trafił tam, gdzie chciał. Od razu pomyślał o Lisie, chciał zobaczyć ją szczęśliwą i w pełni sprawną, zdrową. Nie zdawał sobie sprawy, że nastąpi to szybciej niż by się spodziewał. Stłumione krzyki stały się wyraźniejsze, okazały się być krzykami radości, usłyszał też śmiech, a nawet dwa. Powoli otworzył oczy, najpierw ujrzał biel, później zarys jasnego sufitu i brązowych ścian. Zauważył białe zasłony w oknach, lekko powiewające na wietrze. Podniósł się na łokciach i zobaczył małą brunetkę z okrągłą buzią, która rozmawiała z pluszowym misiem. Kiedy podniosła głowę i zobaczyła Zayna zaczęła piszczeć. –Zaynie!-krzyknęła i rzuciła mu się na szyję. Przytulała go mocno i pewnie. Oderwała się od niego dopiero wtedy, kiedy niesforne włosy opadły jej na oczy. Niedbale odrzuciła je do tyłu i wytrzeszczyła na niego duże brązowe oczy. –Ile można spać! Czyżbyś zapomniał, że mam dzisiaj urodziny?-siedziała na jego nogach z rękoma skrzyżowanymi na brzuchu. Usłyszał śmiech, ten piękny śmiech. Odwrócił się w jego stronę i zobaczył jak leży ciasno otulony pościelą i się śmieje. –Co się dzieje? Czy to sen?-zapytał, nie wierząc w to, co się wokół niego działo. –Zayn ty głuptasie!-zachichotała Lisa. –Zayn się chyba nie wyspał, może zrobimy mu śniadanie i mocną kawę?-mężczyzna zapytał dziewczynkę. –Dobry pomysł tato, chodźmy.-wstała z łóżka i potruchtała najprawdopodobniej do kuchni. Zayn spojrzał na uśmiechniętego Liama, który zdążył już usiąść. Miał na sobie szarą koszulkę bez rękawów i bokserki. –Źle ci się spało?-zapytał, szczerząc się i powoli zbliżając do chłopaka. –Może dlatego, że mocno się zmęczyłeś przed zaśnięciem.-mrugnął do niego i zaczął całować linię jego szczęki. –Tato, idziesz czy nie?!-usłyszeli krzyk Lisy z parteru. –Tak kochanie, już idę!-Liam odkrzyknął. –Za dziesięć minut na dole na śniadaniu.-złożył na jego ustach krótki pocałunek i wyszedł z sypialni. Zayn nadal nie wierzył, że to wszystko jest prawdą. Przecierał oczy ze zdumienia, nie chciał się obudzić, ale jednocześnie wolał wiedzieć, jeżeli był to sen. Obrócił się w stronę szafki nocnej w poszukiwaniu szklanki wody, która by go orzeźwiła, znalazł jednak coś innego. Chwycił w dłoń błękitną karteczkę i zaczął ją czytać:
Witaj Zayn.
Jak widzisz znów ci się udało, farciarzu. Nie wiem jak to robisz, ale najwidoczniej zasłużyłeś na każdą z szans, którą otrzymałeś. Jak sobie zażyczyłeś tak się stało: Lisa jest zdrowa. Dzisiaj pewnie budzisz się i nie wiesz co jest grane, otóż Pan pozbawił Cię możliwości zobaczenia powrotu małej do zdrowia, waszego pierwszego spotkania i momentu, w którym Cię pokochała. Bóg przedstawił Ci Twoje nowe życie rok po wyborze, który podjąłeś tej feralnej nocy. No cóż, teraz jesteś człowiekiem, a ja wciąż Aniołem, ale cieszę się, że będę mógł strzec również Twojej wspaniałej rodziny.
James.