2. Mellody

14 3 1
                                    

Matematyka była moją ostatnią lekcją, na szczęście Pani Wiecznie Nieszczęśliwej nie wyszło i nie wstawiła mi żadnej jedynki. Zrobiłam kilka zadań tak jak kazała, ale potem zadzwonił dzwonek... Eh normalnie z uśmiechem na ustach spakowałabym zeszyt, piórnik, zarzuciła torbę na ramię i razem z przyjaciółką śmiejąc się poszłabym do centrum...., ale dzisiaj musiało być inaczej. Głupia spróchniała nauczycielka! Głupia koza! Ugh.. miałam się nie denerwować, ale to chyba nie przejdzie.. no dobra, niech będzie godzina...,ALE TRZY?! Co ja do cholery zrobiłam!? Na to pytanie nigdy nie uzyskam sensownej odpowiedzi, w sumie jak na każde skierowane do Wiecznie Nieszczęśliwej. Wyszłam lekko przybita z klasy, nie odezwałam się do tej baby, nie miałam zamiaru szarpać sobie nerwów. Od razu za drzwiami napisałam do taty SMS-a, żeby mnie nie odbierał, ponieważ muszę zostać po lekcjach, wysłałam. Nie wtajemniczałam go zbytnio, bo nie mam zamiaru słuchać następnych referatów pod tytułem ''Mellody słuchaj nauczycieli i nie stwarzaj problemów jak małe dziecko.! Z tobą gorzej niż z twoimi młodszymi braćmi.!''. Lepiej niech rodzice żyją w przekonaniu, że robię jakiś projekt, tak.

 Szłam ze spuszczoną głową przez korytarz, cóż tak zwana koza była na drugim końcu szkoły od gabinetu, w którym dzisiaj kończyłam.... Jak na złość, normalnie jak na złość!

Lola musiała iść, bo zadzwonił do niej Nick, jak to on powiedział ''Rusz tę swoją, ekhem moją zgrabną dupę i chodź, bo czas leci... TIK TAK TIK TAK!'' owszem, byli parą. Kurczę co ze mną jest nie tak, że nikt na mnie nie patrzy? Dobra, nieważne... Mellody, na pewno jest gdzieś ten książę, który na ciebie czeka i cię szuka... Eh nie ma to jak samemu się pocieszać, kiedy w głębi chce się śmiać z własnych słów. Rozmyślając, a raczej użalając się tak nad sobą szłam bez przerwy i to chyba przez środek korytarza. Oj, kiepski pomysł. Ledwo co tak stwierdziłam a poczułam jak moje ciało lekko, wręcz nieodczuwalnie odbija się od innego, wyższego, silniejszego. Zatrzymałam się, wróciłam myślami na ziemię i podniosłam wzrok na tyle wysoko, aby dostrzec kogo zaszczyciłam zbliżeniem za mną. Zamrugałam raz, dwa, no może trzy razy.... Wiecie chciałam być pewna, że naprawdę stoję oraz, że on stoi. Jej! Punkt dla mnie, nie narobiłam sobie obciachu lądując na tyłku.. jak to zazwyczaj u mnie bywa. Pierwszy plus dzisiejszego, koszmarnego dnia, ale wracając do mojego ''towarzysza''. Więc.. hym? patrzył na mnie, jego kąciki ust delikatnie się unosiły, pf a mogę wiedzieć co tutaj jest zabawne?! No, ale skoro go ta sytuacja bawiła....

-Cześć.-odezwał się, tak normalnie jak człowiek powiedział słowo. Do mnie. Spokojnie, bez krzyku czy nerwów.... Dziwny. Tak, na pewno nienormalny, albo nawiedzony, ale cóż nie ważne jaki był, no w sumie jest, trzeba odpowiedzieć.

-Hej...-Cholera! Mój drżący, niepewny głos przy jego męskim, niskim i stanowczym brzmiał... cóż tragicznie, prawdę mówiąc wręcz upokarzająco. Trudno... taka twoja natura Mellody. Ja to potrafię pocieszać, mówię wam.. Polecam się na przyszłość!

-Victor, a ty?- o boże jakie piękne imię.... Moje ulubione! Ale moment, on pyta o moje imię, no chyba oszalał. Wpadłam na niego, powinien się wkurzyć, a nie spokojnie pytać i to jeszcze o imię. Jego reakcja mnie zadziwiała coraz bardziej.

-Mam nadzieję, że nic Ci nie zrobiłam, pa.-odpowiedziałam lekceważąco, lecz neutralnym tonem. Po czym poszłam. Ominęłam go i poszłam. Owszem zachowałam się troszkę chamsko, ale nie chciałam mówić mu jak mam na imię.... Lepiej, żeby mnie nie znał. Taka żywa, wieczna zagadka. Czyż to nie wspaniały pomysł...?


~~~~~

Ten taki troszkę krótszy.... ale mam nadzieję, że jest chociaż dobrze. ;^) 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

''Piękne kłamstwo?''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz