Rozdział 2

121 4 0
                                    

(Dwa miesiące później) 

-Lola? Mogłabyś wziąć za mnie trzeci stolik?

Amy obróciła się w moją stronę na obrotowym krześle, poprawiając jednocześnie usta.

-A co nie podołasz?-Zapytałam z ironią.

-Niee, po prostu trafił mi się tam strasznie wymagający klient. Przychodzi od tygodnia i zawsze prosi o mnie. Wiesz, o co chodzi, szef nie lubi takich akcji. Mogłabyś coś z nim zrobić...-Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.-Proszę?

-No niech ci będzie. Ale bierzesz za mnie bar w piątek.

- No dobrze.-Mruknęła z niechęcią.

Nikt nie lubił występów na barze. Odbywały się raz w ciągu wieczora i był to jednocześnie zaszczyt, jak i przekleństwo. W tym miejscu nie ma żadnych ograniczeń. Tłum może cie pochłonąć, kiedy nawet nie będziesz miała pojęcia, co się dzieje. I nagle okazuje się, że siedzisz na barkach jakiegoś typka z jego głową pod spódniczką. Występowali tam tylko najlepsi, dlatego też często ja tam trafiałam. Mniej doświadczone z nas, nowicjuszki, dałyby wszystko, żeby znaleźć się w takiej sytuacji. Mnie powoli zaczynało to nudzić.

Zebrałam się w końcu w sobie i podeszłam seksownym krokiem do trzeciego stolika. Nachyliłam się nad uchem jednego z panów i wyszeptałam cichą obietnicę. Widziałam, jak oczy zapłonęły mu pożądaniem.

Bez zbędnych ceregieli wskoczyłam na stół, co w wysokich szpilkach nie było takim prostym zadaniem. Spojrzałam po twarzach towarzyszy. Od razu rozpoznałam tego, o którym mówiła Amy. Siedział lekko oddalony, jakby na uboczu, ale obserwował wszystko uważnie. Koneser pomyślałam. W takim razie trzeba będzie zadowolić pana do tego stopnia, że w ciągu sekundy zapomni o mojej koleżance.

Kiedy zaczęła się kolejna piosenka, rozpoczęłam występ. Z początku wykonywałam najzwyklejsze, proste, acz kuszące ruchy przy rurze. Nie śpieszyłam się. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Widziałam wzrok podążający za mną, byłam ich zabawką, lecz tak naprawdę to ja bawiłam się nimi. Moje ruchy były boleśnie powolne, jakbym tańczyła przed nimi od niechcenia. 

Nagle jednak muzyka stała się szybsza, a wraz z nią moje ruchy. Wdrapałam się mniej więcej do połowy rury, mając jedną nogę zawiniętą, drugą uniosłam tak, że pionowo leżała na rurze tworząc coś w stylu pół szpagatu. Usłyszałam kilka westchnień z dołu, jednak zignorowałam je i wykonywałam swoją pracę. Zjechałam nieco niżej, po czym szybko oceniając odległość, wyrzuciłam nogi w górę, robiąc salto w tył i lądując na barkach pana konesera. Nie ukrywajmy, był bardzo zdziwiony rozwojem sytuacji, ale jednak nie stracił refleksu i złapał mnie za pośladki, kiedy traciłam już równowagę. Znajdowaliśmy się w takiej pozycji, że jego twarz była dokładnie naprzeciw mojego kolczyka w pępku, który chyba mu się spodobał, ponieważ złapał go między zęby i lekko pociągnął. Zamruczałam zmysłowo, lecz niemal od razu się opamiętałam. Byłam w pracy i zachowywałam się strasznie nieprofesjonalnie. Ostrożnie zeszłam z mężczyzny, ponownie przyszpilając się do rury.

Po kilku seksownych ruchach ponownie znalazłam się na górze, tylko po to, by efektownie zjechać na dół, lądując na kuckach z rozszerzonymi nogami. Złapałam obiema dłońmi rurę u podstawy i wyprostowałam nogi tak, że mój tyłek znajdował się w idealnej pozycji do oglądania. Dokładnie naprzeciwko twarzy pana konesera. Najwidoczniej była to dla niego za duża pokusa, ponieważ dość mocno klepnął mnie w pośladek. Zaszokowana odwróciłam się w jego stronę. Zasady tutaj były proste i każdy, kto odwiedzał to miejsce, doskonale je znał. Nie było mowy o dotykaniu bez zgody. A on ewidentnie mojej zgody nie otrzymał. Mogłabym od razu polecieć do Doriana, a pan koneser wyleciałby stąd bezpowrotnie. Jednak coś mnie przed tym powstrzymało. Stwierdziłam, że zemszczę się w inny sposób.

Living a lieWhere stories live. Discover now