Rozdział 16

35 3 1
                                    


Obudziłam się z niemym jękiem na ustach. Do mojego pokoju przez okno wpadały promienie słoneczne i sprawiały, że pomieszczenie się nagrzewało. Czując panujący tu zaduch, niemal od razu opuściłam łóżko. Nienawidziłam nie świerzego powietrza. Jak nikt inny ceniłam sobie wolną przestrzeń i czyste powietrze. Te dwie rzeczy ułatwiały mi racjonalne myślenie.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki, w której wczoraj zostawiłam swoje ubrania. Okazały się już suche, co przyjęłam z wielką ulgą. Paradowanie w za dużych dresach Huntera i jego workowatej koszulce nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkały.

Myjąc zęby szczoteczką, którą znalazłam w szafce, starałam się nie spoglądać w lustro. Mogłam tylko sobie wyobrażać, co właśnie znajduje się na mojej głowie. Kiedy odnalazłam szczotkę do włosów w białym, wiklinowym koszyku, obok lustra, zabrałam się za rozczesywanie plątaniny moich włosów. Mogę się założyć, że w nocy przyszły do mnie jakieś małe stworzonka i zrobiły sobie niezłą imprezę na czubku mojej głowy. Niestety najwidoczniej zapomniały po sobie posprzątać, wspaniałomyślnie zostawiając to zadanie dla mnie.

Kiedy w końcu udało mi się uporać z moimi włosami, zeszłam na dół i niemal od razu poczułam zapach parzonej kawy. Wiedziona przecudownym zapachem, wyrwałam do kuchni. Tam zastałam starszą kobietę, w mocno upiętych, jasnych włosach i w niebieskim fartuszku w kwiatki.

-Dzień dobry.-Powiedziałam, wchodząc do pomieszczenia.

Kobietę odwróciła się w moim kierunku i uśmiechnęła się do mnie promiennie.

-Witaj kochanieńka. Masz może ochotę na kawę?-Zapytałam miłym głosem.

-Jeśli to nie będzie kłopot.-Powiedziałam, siadając przy niewielkim stoliku.

-Ach tam! Żaden kłopot.-Kobieta machnęła lekceważąco ręką.-Sama przyjemność. W końcu ten chłopak kogoś tutaj przyprowadził. Martwiłam się, że nie znajdzie już żadnej dziewczyny, ale skoro ty się pojawiłaś, to może jest jeszcze dla niego jakaś nadzieja.

Kobieta postawiła przede mną kubek z parującą cieczą. Obok położyła też dużą cukiernicę i śmietankę w ładnym niebieskim dzbaneczku z ornamentem. Czułam się trochę niezręcznie z powodu opowieści kobiety. Nigdy nie było możliwe, żeby łączyły mnie z Hunterem żadne bliższe relacje. A ta przemiła pani najwyraźniej bardzo martwiła się o chłopaka i wdawała się bardzo przejęta moją wizytą. Nie powiem, troche mnie to zaniepokoiło. Kobieta najwidoczniej nie zauważyła mojego zmieszania albo je zignorowała, ponieważ kontynuowała.

-Hunter to dobry chłopak. Sam poradził sobie ze wszystkim, kiedy jego rodzice odeszli.-Czyli rodzice Huntera nie żyją. Ciekawe czego jeszcze dowiem się od tej kobiety.-Byłam bardzo zdziwiona, że nie sprzedał tego domu, od razu po śmierci rodziców. Myślę, że on nadal ma nadzieje. Ale on nie wróci. Odszedł tak dawno temu, a Hunter nadal nie wyrzucił jego ubrań. Jakby cały czas na niego czekał.

W tym momencie kobieta przerwała i w zamyśleniu popijała kawę ze swojego kubka. Nie miałam pojęcia, o kim mówiła, ale coś czułam, że jest to coś, czego nie powinnam się sama tykać. Oczywiście byłam ciekawa, co kryje się za słowami staruszki, jednak wiedziałam też, że ta wiedza będzie mnie zobowiązywała do szczerości. W życiu nie ma nic za darmo. Każdy musi zapłacić swoją cenę. A ja jeszcze najzwyczajniej w świecie nie byłam na to gotowa.

-Witam miłe panie.-Powiedział Hunter, wchodząc do pomieszczenia.

Skinęłam mu głową, a kobieta wstała, żeby jemu też zrobić kawę, lecz ten powstrzymał ją gestem ręki. Podszedł do blatu i sam zajął się przygotowaniem napoju bogów. Po chwili dosiadł się do nas i zaczął opowiadać o swoim dziwnym śnie. Hunter był osobą, przy której nie dało się usiedzieć cicho. Doskonale wypełniał pustą przestrzeń i w momentach, kiedy ja nie miałabym pojęcia co powiedzieć, on sprawdzał się doskonale.

Living a lieWhere stories live. Discover now