Melody POV.
Po całej (dość niezręcznej) sytuacji, ubrałam się w czarny top z jednym rękawem długim, drugim krótkim, czarne spodnie oraz buty. Oczywiście nie mogło zabraknąć mojej fedory. Po ubraniu się wyszłam z pokoju i zobaczyłam, że Nami, Usopp oraz Chopper szykują się do zwiadów.
- Gdzie idziecie?- zapytałam, podchodząc do nich.
- Ach, Melody! Dobrze, że jesteś! Może chcesz się zabrać z nami na zwiady? - uśmiechnęła się do mnie Nami.
- Jasne, czemu nie.- powiedziałam obojętnie, poprawiając swoją fedorę. Nami, Usopp i Chopper westchnęli z.. ulgą? Pewnie cieszą się, że w razie co ich uratuję. Cóż, nic nie poradzisz. Szybko weszłam na waver (udoskonalony przez naszego ukochanego cyborga) razem z innymi i ruszyliśmy w stronę lądu. Niestety kiedy byliśmy w połowie drogi, woda zaczęła się wzburzać. Ostatnie co pamiętam, to krzyki Nami, Choppera i Usoppa po czym wszystko stało się czarne.Obudziłam się, słysząc jak Nami , Chopper i Usopp o czymś rozmawiali. Usiadłam, trzymając się za głowę.
- Co się stało?... - zapytałam obolała.
-Cóż, płynęliśmy na waverze, ale złapał nas sztorm i wylądowaliśmy w tej dziurze, tracąc przy okazji przytomność. - powiedziała Nami patrząc na mnie. Kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Czyli utknęliśmy w tej dziurze? Wstałam i otrzepałam się z brudu. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia.
-Ej ludzie. Tam są schody. - powiedziałam, zerkając na grupkę. Wszyscy spojrzeli na kierunek, który wskazywałam.
-Świetnie! Możemy wyjść z tego miejsca. - powiedziała Nami.
- A-ale nie wiadomo co nas tam czeka. - powiedział Chopper. W tym momencie rozległo się wycie jakiegoś zwierzęcia. Zerknęłam w stronę schodów, aby zobaczyć trójgłowego psa z trzema ogonami, dużą ilością szwów oraz numerem 82 na boku. Dziwne.... Cerber miał trzy głowy psa, a nie dwie psie głowy i jedną lisią... I Dlaczego miał numer na oku? Przecież Hades chyba nie miał więcej niż jednego Cerbera, prawda? Pomyślę nad tym później.
-C-Cerber?!?!- krzyknęli Nami, Chopper i Usopp.
-Melody, zróbże coś! - krzyknęła Nami, której zęby przypominały rekina.
-Dobrze, dobrze. - powiedziałam po czym wyjęłam flet i zaczęłam grać. Nuty szybko popłynęły w stronę Cerbera, osiedlając się na każdej parze uszu.
-Tysiąc lat bólu. - Powiedziałam i już szykowałam się na widok cierpiącego stworzenia, jednakże ono nie reagowało. Nic zupełnie. Byłam lekko zdezorientowana. Jak to możliwe? Przecież ta częstotliwość powinna sprawić, iż będzie się zwijał w agonii. Z mojego stanu oszołomienia wyrwał mnie wrzask Usoppa, Choppera i Nami.
-Co się dzieje?!
-Dlaczego on nie pada na ziemię?!
-Co jest z tobą Melody?!
-Och ZAMKNIJCIE SIĘ! SAMA NIE WIEM, CO JEST GRANE! - krzyknęłam na nich, po czym schowałam flet i wyjęłam katany. - Trzeba będzie załatwić to po staremu. - Powiedziałam, po czym szybko zaatakowałam stwora. Jednak się przeliczyłam. Zwierzę szybko uwięziło moje ręce w dwóch pyskach i ugryzło je tak mocno, że byłam zmuszona puścić miecze. Skąd to zwierzę miało tyle siły? Czy też to ja jestem tak słaba?
-MELODY!!- krzyknął spanikowany Chopper.
-Uciekajcie! Zaraz was dogonię!- Powiedziałam mimo bólu. Cerber spojrzał na mnie jednym ze swoich łbów i już miało wgryźć się w moją szyję kiedy kopnęłam go w głowę tak mocno, że puścił moje ręce i poleciał do tyłu dobre parę metrów. No świetnie. Teraz nie miałam zbyt dobrego czucia w rękach. Podniosłam miecze najszybciej jak potrafiłam i zaczęłam uciekać w stronę schodów. Niedaleko była cała trójka moich kamratów. Szybko do nich podbiegłam i zaczęliśmy uciekać ile mieliśmy sił w nogach. Po jakoś 30 minutach, w końcu zgubiliśmy stwora i napotkaliśmy kilka nowych. Zdecydowanie była to dziwna wyspa. Jakimś cudem wylądowaliśmy na cmentarzu, w którym trupy ożyły. Próbowałam z nimi walczyć, ale z moimi ramionami było to prawie niemożliwe. Już mieliśmy w spokoju się oddalić dzięki temu, iż zombie nie były najszybsze, ale oczywiście Usopp musiał im to wypomnieć przez co się zdenerwowały i musieliśmy biegać ile sił w nogach. Na szczęście ucieczka okazała się powodzeniem.
- Usopp... - powiedziałam do snajpera dysząc
-Tak Melody?
- Jak przeżyję, to cię zabije. - powiedziałam zmęczona i zerknęłam na chłopaka morderczym wzrokiem, od którego zaczął mieć zimne poty.
- P-przepraszam! Nie sądziłem, że są tak szybkie!
-Co ważniejsze... Melody - powiedział Chopper.- Musimy cię opatrzyć. Twoje ramiona nie wyglądają najlepiej.- Westchnęłam cicho.
-Jest dobrze-
-Nie. Nie jest. Ledwo mogłaś nimi ruszać podczas walki z zombie! - krzyknął zdenerwowany renifer. - Daj mi je opatrzyć!
-Zgoda... - Powiedziałam i usiadłam na ziemi opierając się o kamień. Chopper szybko podszedł i zaczął dezynfekować ranę. Trochę piekło, ale dało się przeżyć. Zaczęłam myśleć o wszystkich sytuacjach. Najpierw te duchy, potem Cerber , jakie dziwne stwory i na końcu zombie... A wszystko to łączy fakt, iż każde z wymienionych wyżej istot prócz duchów mieli szwy, bandaże oraz numery... Co to wszystko ma znaczyć? Co tu się dzieje? Jaką tajemnicę kryje ta wyspa?
![](https://img.wattpad.com/cover/82830059-288-k745231.jpg)
CZYTASZ
One Piece Fanfiction
FanfictionNiestety Wattpad usunął mi moje stare konto więc musze przepisać całą książkę od nowa T_T. Wybaczcie