rozdział 10

353 28 10
                                    

Melody POV.

Po całej (dość niezręcznej) sytuacji, ubrałam się w czarny top z jednym rękawem długim, drugim krótkim, czarne spodnie oraz buty. Oczywiście nie mogło zabraknąć mojej fedory.  Po ubraniu się wyszłam z pokoju i zobaczyłam, że Nami, Usopp oraz Chopper szykują się do zwiadów.
- Gdzie idziecie?- zapytałam, podchodząc do nich.
- Ach, Melody! Dobrze, że jesteś! Może chcesz się zabrać z nami na zwiady? - uśmiechnęła się do mnie Nami.
- Jasne, czemu nie.- powiedziałam obojętnie, poprawiając swoją fedorę. Nami, Usopp i Chopper westchnęli z.. ulgą? Pewnie cieszą się, że w razie co ich uratuję. Cóż, nic nie poradzisz. Szybko weszłam na waver (udoskonalony przez naszego ukochanego cyborga) razem z innymi i ruszyliśmy w stronę lądu. Niestety kiedy byliśmy w połowie drogi, woda zaczęła się wzburzać. Ostatnie co pamiętam, to krzyki Nami, Choppera i Usoppa po czym wszystko stało się czarne.

Obudziłam się, słysząc jak Nami , Chopper i Usopp o czymś rozmawiali. Usiadłam, trzymając się za głowę. 

- Co się stało?... - zapytałam obolała.

-Cóż, płynęliśmy na waverze, ale złapał nas sztorm i wylądowaliśmy w tej dziurze, tracąc przy okazji przytomność. - powiedziała Nami patrząc na mnie. Kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Czyli utknęliśmy w tej dziurze? Wstałam i otrzepałam się z brudu. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia. 

-Ej ludzie. Tam są schody. - powiedziałam, zerkając na grupkę. Wszyscy spojrzeli na kierunek, który wskazywałam.

-Świetnie! Możemy wyjść z tego miejsca. - powiedziała Nami. 

- A-ale nie wiadomo co nas tam czeka. - powiedział Chopper.  W tym momencie rozległo się wycie jakiegoś zwierzęcia. Zerknęłam w stronę schodów, aby zobaczyć trójgłowego psa z trzema ogonami, dużą ilością szwów oraz numerem 82 na boku. Dziwne.... Cerber miał trzy głowy psa, a nie dwie psie głowy i jedną lisią... I Dlaczego miał numer na oku? Przecież Hades chyba nie miał więcej niż jednego Cerbera, prawda? Pomyślę nad tym później.

-C-Cerber?!?!- krzyknęli Nami, Chopper i Usopp. 

-Melody, zróbże coś! - krzyknęła Nami, której zęby przypominały rekina. 

-Dobrze, dobrze. - powiedziałam po czym wyjęłam flet i zaczęłam grać. Nuty szybko popłynęły w stronę Cerbera, osiedlając się na każdej parze uszu. 

-Tysiąc lat bólu. - Powiedziałam i już szykowałam się na widok cierpiącego stworzenia, jednakże ono nie reagowało. Nic zupełnie. Byłam lekko zdezorientowana. Jak to możliwe? Przecież ta częstotliwość powinna sprawić, iż będzie się zwijał w agonii. Z mojego stanu oszołomienia wyrwał mnie wrzask Usoppa, Choppera i Nami.

-Co się dzieje?! 

-Dlaczego on nie pada na ziemię?!

-Co jest z tobą Melody?! 

-Och ZAMKNIJCIE SIĘ! SAMA NIE WIEM, CO JEST GRANE! - krzyknęłam na nich, po czym schowałam flet i wyjęłam katany. - Trzeba będzie załatwić to po staremu. - Powiedziałam, po czym szybko zaatakowałam stwora. Jednak się przeliczyłam. Zwierzę szybko uwięziło moje ręce w dwóch pyskach i ugryzło je tak mocno, że byłam zmuszona puścić miecze. Skąd to zwierzę miało tyle siły? Czy też to ja jestem tak słaba?

-MELODY!!- krzyknął spanikowany Chopper. 

-Uciekajcie! Zaraz was dogonię!- Powiedziałam mimo bólu. Cerber spojrzał na mnie jednym ze swoich łbów i już miało wgryźć się w moją szyję kiedy kopnęłam go w głowę tak mocno, że puścił moje ręce i poleciał do tyłu dobre parę metrów. No świetnie. Teraz nie miałam zbyt dobrego czucia w rękach. Podniosłam miecze najszybciej jak potrafiłam i zaczęłam uciekać w stronę schodów. Niedaleko była cała trójka moich kamratów. Szybko do nich podbiegłam i zaczęliśmy uciekać ile mieliśmy sił w nogach. Po jakoś 30 minutach, w końcu zgubiliśmy stwora i napotkaliśmy kilka nowych. Zdecydowanie była to dziwna wyspa. Jakimś cudem wylądowaliśmy na cmentarzu, w którym trupy ożyły. Próbowałam z nimi walczyć, ale z moimi ramionami było to prawie niemożliwe. Już mieliśmy w spokoju się oddalić dzięki temu, iż zombie nie były najszybsze, ale oczywiście Usopp musiał im to wypomnieć przez co się zdenerwowały i musieliśmy biegać ile sił w nogach. Na szczęście ucieczka okazała się powodzeniem.

- Usopp... - powiedziałam do snajpera dysząc

-Tak Melody?

- Jak przeżyję, to cię zabije. - powiedziałam zmęczona i zerknęłam na chłopaka morderczym wzrokiem, od którego zaczął mieć zimne poty. 

- P-przepraszam! Nie sądziłem, że są tak szybkie! 

-Co ważniejsze... Melody - powiedział Chopper.- Musimy cię opatrzyć. Twoje ramiona nie wyglądają najlepiej.- Westchnęłam cicho.

-Jest dobrze-

-Nie. Nie jest. Ledwo mogłaś nimi ruszać podczas walki z zombie! - krzyknął zdenerwowany renifer. - Daj mi je opatrzyć! 

-Zgoda... - Powiedziałam i usiadłam na ziemi opierając się o kamień. Chopper szybko podszedł i zaczął dezynfekować ranę. Trochę piekło, ale dało się przeżyć. Zaczęłam myśleć o wszystkich sytuacjach. Najpierw te duchy, potem Cerber , jakie dziwne stwory i na końcu zombie... A wszystko to łączy fakt, iż każde z wymienionych wyżej istot prócz duchów mieli szwy, bandaże oraz numery... Co to wszystko ma znaczyć? Co tu się dzieje? Jaką tajemnicę kryje ta wyspa? 

One Piece FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz