Rozdział 2

719 34 1
                                    

Melody P.O.V

Po spotkaniu z Sanji'm  różne rzeczy chodziły mi po głowie."Jakim cudem udało mu się pokonać wilczka? Jak bardzo jest on potężny? Jak silny jest ich kapitan? Czy są w stanie pokonać CP9? Czy Enies Lobby  w końcu ugnie się przed piratami?" Zresztą nie ważne. Zaczęłam kręcić głową chcąc wyrzucić te myśli. Wtedy zadzwonił mój den-den mushi.

-Halo? Czy to Melody?- zapytał głos. hm...nie kojarzę jego głosu więc pewnie nowy.

-Tak tu Melody. O co chodzi?

- Masz rozkaz od Szefa Spandama, aby zniszczyć załoge Słomianych Kapeluszy.

-Zrozumiałam. Czy mam się powstrzymywać?- Zapytałam znudzona. Zazwyczaj każą mi kogoś złapać i przyprowadzić do nich, a to nie jest ani trochę zabawne... chyba że stawiają się i chcą walczyć. Wtedy jest chociaż trochę ciekawiej ale i tak muszę się powstrzymywać. Lecz skoro za wrogów mają Słomianych Kapeluszy wątpię żeby tak było...

- Nie. Masz pełne prawo korzystać z całej swojej mocy.

- Słodko. -na mojej twarzy pojawił się uśmieszek- Bez odbioru.-Odłożyłam słuchawkę.-Więc... Zabawę czas zacząć!~- Powiedziałam z uśmieszkiem i zaczęłam do siebie chichotać.

Skip Time

Gdzie oni mogą być? Niedawno ten dureń Spandam wezwał Buster Call i teraz czekam na nich. Aha! Tam są! Używając Geppo szybko dostałam się na jeden ze statków.

-Kim jesteś?!?!?- krzyknął jeden z marynarzy.

-Ja? Jestem Melody.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem po czym wyjęłam jednego papierosa, włożyłam go do ust i zapaliłam. No co? To nie moja wina, że się uzależniłam przez tą robotę...

Marynarz wycelował we mnie broń.

-Hej chłopczyku. Uważaj gdzie tym celujesz.-Wypuszczając sporą chmurę dymu w jego stronę szybko pojawiłam się za nim i odebrałam mu strzelbę.- Choć nie jestem z tego dumna trzymam z wami.- powiedziałam,  obracając strzelbę w jednej ręce, a w drugiej trzymałam papierosa.

-J-Jak ty t-tak szybko?...- Zapytał mnie i patrzył na mnie z szokiem, i odrobiną strachu w oczach.

-Cóż...może nie wiesz, ale jestem na poziomie CP9, jeśli nie lepsza.-powiedziałam dumnie i złośliwy uśmieszek pojawił się na moich ustach.-Więc radzę ci mnie nie denerwować lub źle się to dla ciebie skończy.- Uśmiechnęłam się szatańsko, a on grzecznie pokiwał głową.-Dobrze, a teraz... Co macie zamiar zrobić?- zapytałam, spoglądając na niego z powagą.

-Mamy rozkaz by zniszczyć Enies Lobby...

-Świetnie. Możecie wykonywać już rozkaz.-Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam załogę Słomianego Kapelusza.- Na mnie czas. Żegnajcie~- mrugnęłam do marynarzy i z szybkością dźwięku pojawiłam się obok ratlerka (aka Spandama). -O co chodzi szefie? Dlaczego wezwałeś Buster Call?

-AAAA!!!- Spandam podskoczył i wrzasnął swoim kobiecym głosikiem.-Nie strasz mnie tak!!!

-Hai, hai, przepraszam- powiedziałam znudzona i przewróciłam oczami.

-Masz zniszczyć Słomianych Kapeluszy i to NATYCHMIAST!!!!!!-powiedział przestraszony Spandam.

-Dobrze...- powiedziałam znudzona i poszłam spokojnie do tych piratów... Najpierw zobaczyłam dwie dziewczyny, łowcę głów Roronoę Zoro, Cutty Flama oraz chłopca z długim nosem w masce.Hm... ciekawa banda piratów

-Więc to wy jesteście piraci Słomianego Kapelusza  Luffy'iego?- Zapytałam i poprawiłam swój kapelusz.

-Tak. A ty to kto?- zapytała ruda dziewczyna dość nieufnie. Nie dziwię jej się.

One Piece FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz