Levi x Eren Odwaga chłopca imieniem...

281 25 3
                                    

Miałeś kiedyś bardzo ważną osobę w swoim życiu?
Bałeś się ją stracić?
Taką za którą byś oddał życie?
Taką... którą kochasz...
Bo ja miałem...
Miał piękne duże oczy, były koloru lasu.
Miał gęste i czekoladowe włosy, ciemniejsze od kakao jakie pił na zimę, zawsze schowane pod ciepłą czapką w tym okresie.
Jego delikatne ciało jak i uczucia, wrażliwość i odwaga, odwaga przez którą jest 2 metry pod ziemią...
Odwaga ta wiele mu dała.
Dała mu przyjaciół w czasie, kiedy go wyśmiewano.
Dała mu poparcie klasy, kiedy dojrzał.
Dała mu szanse na pierwszy pocałunek...
... ze mną...
Byłem jego pierwszym...
Choć ja miałem wielu przed nim...
Wracając do jego odwagi, odwaga ta też wpędzała go w bójki, tarapaty i wiele złych rzeczy.Jego wrażliwość natomiast ukazywała się rzadko.
Zawsze nosił na sobie pancerz radości i szczęśliwego życia.
Niewiele osób wie, że w młodym wieku stracił matkę...
A potem zabił własnego ojca kiedy ten chciał go naćpać.Niewielu również wiedziało, iż miał siostrę...
Adoptowaną siostrę... Wraz z nią zabił osoby, które ją uprowadziły...
Niewiele osób wie jak się czuł...
Jak to przeżywał.
Ja wiedziałem.
Pamiętam jak się zdziwił, kiedy powiedziałem mu, że ma śliczny aczkolwiek wymuszony uśmiech.
Wiedziałem od pierwszego spotkania że był... inny..., że wiele przeżył, że wiele stracił.
Lata mijały...
A ten dzieciak umiał się szczerze uśmiechnąć...
Ale tylko przy mnie...
Tylko przy moim boku był sobą.
Śmiał się...
Płakał...
Denerwował się...
Kochałem go...
A on mnie...
Kochaliśmy się we dwoje...
Mojej historii nie musicie znać.
Wystarczy to, co teraz o mnie wiecie.
Wystarczy że wiecie kim dla niego byłem, wystarczy to, iż tu jestem...
Jak umarł? A to była śmieszna sytuacja...
Jego na pewno by bawiła, gdyby przeżył...
Na ironię zignorowałem to co mówił...
Rozmawialiśmy o głupich żartach... O tirach... O pociągach...
Zatkałem uszy udając że go nie słyszę...
Słyszałem go... Ale nie tira... o którym była wcześniej mowa.
Jak w zwolnionym tempie pamiętam jak popycha mnie do tyłu sam wchodząc na moje miejsce...
Uśmiechał się...
Uśmiechał...
Szczerze...
Wiem, że chciał żyć... ale z rodziną...
Mówił, że zrobi wszystko by mnie ochronić... swoją nową rodzinę...
Założyliśmy się...
I wygrał...
Zrobił wszystko co mógł by mnie uratować...
Mógł lepiej...
Ale nie udało się...
Żyję teraz, by głosić wizerunek chłopaka...
Który pomimo przeciwności losu miał zawsze uśmiech na twarzy.
Który robił wszystko, by pomagać innym, a szczególnie przyjaciołom których zaliczał do rodziny Bo innej nie miał...
Który miał marzenie...
Zobaczyć morze...
Nie mógł pozwolić sobie na podróże... więc dlatego jesteśmy teraz nad klifem, za mną morze się rozciąga aż po horyzont.
Teraz spełniło się jego marzenie.
Jest z rodziną, nad morzem. Zaraz i ja będę obok.
Mówcie o tej historii innym, niech wiedzą, że miłość istnieje...
Niech wiedzą, że jest coś takiego jak poświęcenie...
Niech wiedzą, że jest coś takiego jak człowieczeństwo
Walka o swoje racje i idee!
WALKA O TO,CO JEST DLA NAS NAJCENNIEJSZE!
WALCZYĆ MOŻEMY O TO DO SAMEGO KOŃCA!
Możemy tego nie widzieć...
Możemy tego nie słyszeć...
Możemy tego nie czuć...
LECZ TO JEST W NAS!
MIŁOŚĆ!
WSPOMINAJCIE TEGO CHŁOPAKA!
JEGO IDEE!
GDYŻ TEN CHŁOPAK BYŁ ANIOŁEM!
ANIOŁEM NAS WSZYSTKICH!
KAŻDEMU POMÓGŁ!
KAŻDEMU,KTO TEGO BARDZO POTRZEBOWAŁ ALBO PROSIŁ!
EREN YEAGER!
CHŁOPAK,KTÓRY PRZEŻYŁ TRUDNE CHWILE!
CHŁOPAK,KTÓRY JEST WZOREM DLA NAS WSZYSTKICH!
EREN!
TAK MIAŁ NA IMIĘ!
EREN!
ZAPAMIĘTAJCIE TO IMIĘ!
I STWÓRZCIE TEN ŚWIAT LEPSZYM NA PODSTAWIE TEJ HISTORII,KTÓRA ODGRYWAŁA SIĘ PRZED WASZYMI OCZYMA !
HISTORIA TRWA PÓKI ŻYJĘ!
JEDNAK I TA SIĘ JUŻ KOŃCZY...
ALE ZACZNĄ SIĘ NOWE ŻYCIA!
NOWE HISTORIE!
Żegnam was!
Proszę...
Pamiętajcie... O chłopaku pełnym odwagi, o sercu czystym i pełnym miłości...
Żegnajcie...

Wtedy pamiętam... zrobiłem krok do tyłu... i nie napotkałem ziemi czy gruntu... Powietrze, a raczej zimną bryzę...

Pochmurne niebo było takie, jak te z przed parunastu dni...

Zanim uderzyłem o rozszalałą linie morza zobaczyłem płatki śniegu... Które chłopak tak uwielbiał...

To był znak...

Już zaraz będę tam obok niego...

Po chwili zobaczyłem mrok i słyszałem szum...

Jakby coś na wzór jadącego, ciężkiego auta. Otworzyłem oczy i zatrzymałem przed ulicą, stojąc na krawędzi chodnika. Obróciłem się w stronę wyższego, czekoladowo-włosego chłopaka. Łzy leciały mi strumieniami. Pocałowałem go najbardziej namiętnie jak potrafiłem.
Obok po ulicy przejechał Tir...
Rozwiało nasze szaliki i kosmyki włosów...
Oderwałem się od niego, a ten stał zarumieniony z szeregiem odsłoniętych ząbków...

-Kocham cię... I nie pozwolę byś przeze mnie zginął ...

- Oj, też cię kocham... Ale zrobię dla ciebie wszystko, cokolwiek by to nie było... Nawet poświęcę swoje życie... Levi...

-Wiem... Eren... Wiem...

Zaczął na nowo prószyć śnieg; był on większy i delikatniejszy niż sprzed... sprzed czego?
Nie pamiętam...
Przecież to pierwszy śnieg w tym roku...
Zielonooki chłopak jeszcze bardziej się uśmiechną i patrzył w niebo, a ja patrzyłem się na niego wiedząc, że nie mogę stracić tego dzieciaka...



//Pisałam już wcześniej ale dawno nic nie pisałam więc nie bijcie ;-;
dopiero się rozkręcam czy coś xD
Mam nadzieje, że się podobało ^^ Do następnego



A few stories of broken hearts.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz