Prolog

222 17 9
                                    

Minęło dość dużo czasu, abym mogła o nim zapomnieć. Nie mogę. Nasze wspólne wszystkie piękne chwilę miały zniknąć? Pamiętam do dziś jego słowa,, Oboje wiedzieliśmy, że to nie ma sensu''. To było okrutne, niczym nóż wbity w serce, a jednak nadal go kocham. Zastanawiało mnie jak potoczyło się jego życie przez te 5 lat. Pewnego dnia, miałam chwilę spokoju. Udałam się do cukierni, na jakieś dobre ciastko i kawę. Zoe, była na wakacjach u swojej mamy, ponieważ w tym czasie co Luke złamał mi serce jej rodzice się rozwiedli. Chciała jej ogłosić nowinę. Przy kafejce była lodziarnia. Ujrzałam wybierającą smak loda dziewczynę, przypominającą Mary Hemmings, Luke'a siostrę, poszłam do niej. Zmieniła się trochę, jak na dziecko, teraz to chyba już jest nastolatka.

-Cześć-przywitałam się, a ta z wzroku utkwionego na ladę lodów spojrzała na mnie.

-Callie?-zapytała.

-Tak, Mary.

-Fajnie cię widzieć-oparła i przytuliła mnie, poczułam się jak wtedy, kiedy miałam jej pilnować.

-Może sobie porozmawiamy? Zapraszam na ciastko akurat szłam na nie.

-Okay!-pisnęła Mary. W cukierni zamówiłam kawę i sernik, a siostra Luke'a kawałek szarlotki i gałkę lodów waniliowych.

-Co tam u ciebie?-spytałam.

-W porządku. Zdobywam wszelkie możliwie nagrody za konkursy plastyczne-zaczęła.

-To super, wierzyłam w ciebie.

-A ja wierzyłam, że ty i Luke będziecie razem i co?

-Mary, my z Lukiem...-nie wiedziałam jak odpowiedzieć nastolatce-Nie pasowaliśmy do siebie.

Co ja miałam jej powiedzieć, że to jej brat mnie skrzywdził?

-Obie wiemy, że to nie prawda.

Mała wiedziała swoje.

-Właśnie co u niego?

-Chyba dobrze, dostał się do najlepszej drużyny koszykarskiej w Stanach.

-Och... Cieszę się, że spełnia marzenia.

-Ta, kosztem rodziny-odpowiedziała-Rzadko bywa w Sydney.

Pewnie ma powody, pomyślałam, a nawet wiem jaki pewną szatynkę. Ugryzłam się w język. Zaczęłam jeść swoje ciasto.

-Ty szczęściaro!-pisnęła, nie wiedziałam o co jej chodzi.-Kiedy ślub?

Popatrzałam na swój palec, na którym wisiał pierścionek złoty z diamentem.

-Na razie tylko zaręczyny. Najpierw studia-powiedziałam. Dlaczego ja się tłumaczę dziecku.

-Cieszę się twoim szczęściem-sapnęła Mary i już zjadła swoją szarlotkę z lodami.-Muszę już iść.

-Dobrze-wzruszyłam ramionami.

-Miło było, pa! Pozdrowię Luke'a od ciebie!-krzyknęła. Co!! Niech ona tego nie robi, już było za późno na odpowiedź, ponieważ jej tu nie było.

Ach.. Zapomniałam wspomnieć, z kim jestem zaręczona i od kiedy. To Ren Morgan, okazał się prawdziwym przyjacielem i potem kimś więcej. Zaręczył mi się rok temu, w naszej ulubionej restauracji. Marta jak się dowiedziała już zaczęła planować ślub, ale ja zadecydowałam, że dopiero po studiach. Wszyscy byli zaskoczeni lecz ja wiedziałam dlaczego. Nie chciałam zranić Rena, ale cóż kochałam Luke'a. Tak więc żyje w kłamstwie. To moje życie. Mam nadzieję, że chodź on się zakochał.

--------------------

Hejo! Mamy prolog, fajnusio.

Mam nadzieję, że się podoba do zobaczenia!



Tylko twoja♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz