2. Hazel eyes.

127 13 3
                                    




— Chelsea, uważaj! — krzyki rozbrzmiały gwałtownie. Naokoło mnie wszystko zdawało dziać się w spowolnieniu. Niedługo potem cała scena zlała się w białą całość. Nie słychać było żadnego dźwięku.

Tylko bolesna cisza i bicie mojego własnego serca.

Ale czemu nie słychać było bicia drugiego?


Obudziłam się z krzykiem na ustach. Szybko podniosłam się z pozycji leżącej i rozejrzałam się dookoła siebie. Cały czas byłam w swojej sypialni. Nic się nie zdarzyło. To był tylko sen. To był tylko sen.

Biorąc głęboki oddech w końcu wstałam z łóżka i pierwsze swoje kroki skierowałam do małej łazienki. Stanęłam centralnie przed lustrem i zobaczyłam swoje odbicie. Poszarpane ciemnobrązowe włosy opadały delikatnie na moje ramiona. Chuda twarz wyglądała jakby należała do jakiegoś ducha. Stalowe oczy były udekorowane jakże pięknymi ciemnymi i głębokimi worami. Były widocznym skutkiem moich nieprzespanych nocy.

Pokręciłam smutno głową i sięgnęłam po szczoteczkę i pastę do zębów. Przy wykonywaniu tej czynności podwinął mi się rękaw piżamy, przez co mogłam zobaczyć mój nadgarstek. Cienkie blizny były już prawie niewidoczne.

Dla innych może i niewidoczne ale jak ja na nie patrzyłam, to ciągle wyglądały jak otwarte rany.

Ściągnęłam z powrotem rękaw piżamy w dół. Nie użalaj się nad sobą. To ci nic nie da.

Szybko się ogarnęłam, gdyż musiałam wcześniej wyjechać żeby się nie spóźnić na spotkanie. Nawet nie zjadłam śniadania, co było kompletnie normalne. Ubrałam się w to co zawsze, czyli w dżinsy i bluzkę. Do tego narzuciłam na siebie jakąś bluzę, gdyż było dzisiaj trochę chłodno i ponuro na dworze.

Wychodząc z domu zamknęłam drzwi na klucz i popędziłam do samochodu, gdy tylko poczułam na sobie pierwsze kropelki deszczu. Punkt dla mnie za zabranie bluzy z kapturem. Wsiadłam za kierownicę i odpaliłam silnik, od razu włączając wycieraczki. Po chwili byłam już w drodze na spotkanie, którego byłam zresztą bardzo ciekawa.

***

Gdy dojechałam na miejsce zaparkowałam auto na prawie zapełnionym parkingu. Zobaczyłam przez szybę ludzi z parasolami. Mentalnie pożałowałam, że i ja nie wpadłam na pomysł, żeby go zabrać. No trudno, najwyżej zmoknę i dobre pierwsze wrażenie diabli wzięli.

Wyszłam z auta i popędziłam prawie że biegiem do drzwi wejściowych. Już w połowie drogi czułam że przemokłam. Zaklęłam cicho pod nosem i otworzyłam drzwi do budynku, wchodząc do środka.

Ściągnęłam kaptur i rozejrzałam się. Jedyną osobą, która siedziała w holu to pani recepcjonistka. Miło wyglądająca blondynka z kokiem na głowie. Podeszłam do niej i już miałam się spytać, w której sali jest spotkanie, ale mnie wyprzedziła.

— Przepraszam, ale czego tu pani szuka? — zmierzyła mnie zimnym wzrokiem od stóp do głów. — Jeżeli ma pani zamiar tu stać i brudzić nam podłogę to lepiej niech pani wyjdzie. — uśmiechnęła się nieszczerze. Jednak pozory mylą i nie była taka miła jak sobie wyobrażałam.

Stałam tam jak słup, zbyt zszokowana by móc wydusić z siebie jakiekolwiek słowa. Co ta kobieta sobie wyobrażała?

— Przepraszam, ale co pani ma na myśli? — spytałam, zakładając ręce na piersi. — Jestem tu w sprawie spotkania, a na dworze leje...

Przerwała moją wypowiedź, przewracając oczami.

— Może pani łaskawie nie kłamać? Tyle ludzi z ulicy przychodzi tutaj dziennie, niby na spotkania. Ja już znam te wasze przekręty. — żuła gumę i jednocześnie mówiła do mnie takim tonem.

— Że co? — nie mogłam uwierzyć własnym oczom, nie dość, że przyjechałam tutaj taką długą drogę i cała zmokłam w tym cholernym deszczu to jakaś wredna stażystka będzie mnie jeszcze gnębić?

— Proszę stąd wyjść albo wezwę ochronę. — znowu uśmiechnęła się do mnie nieszczerze. Czy ja jej wyglądałam na bezdomną? Łzy zebrały się w moich oczach, ale nie mogłam ich wypuścić.

Już, już miałam jej powiedzieć kim jestem i zadzwonić do swojego menedżera ale zatrzymał mnie głos, który zabrzmiał zza moich pleców.

— Co pani robi, pani Rodriguez? — oburzył się głęboki męski głos. Miałam wrażenie, że już gdzieś go słyszałam.

Odwróciłam się do tyłu, tylko by mój wzrok spotkał się z pięknymi brązowymi oczami, w których chciałam utonąć i nigdy już się nie wynurzyć.

-------------------------------------------------------
Hej!
Wiem, że ten rozdział nie jest zbyt długi ale wątek tego wymagał, więc obiecuję, że następny będzie o wiele dłuższy!
Pozdrawiam
Lena xo

No promises » s. m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz