Po wyjściu ze stołówki skierowałam się do pokoju. Nie będą mi mówić co mam robić. Byłam przez 1 rok w domu dziecka i wiem co tam się dzieje i jak trzeba żyć w otoczeniu ludzi z ''depresją zamkniętą''. Nie raz było tak, że to ja wszystko musiałam zwalić. I wszystko byłoby dobrze gdyby rodzice mnie nie kochali. Wiedzą co myślę, czuję to całą swoją posturą.
Nienawidzę ich. Zniszczyli mnie.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Po jakiś pięciu lub dziesięciu minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wejść - po chwili do pokoju wszedł wychowawca.
- Dzień dobry, przyszedłem zbadać kraty okienne. O 22 kraty od strony drzwi zostaną zamknięte. Nie spóźnij się bo będziesz musiała spać na korytarzu. Zaraz zajęcia, bądź pod salą nr. 23 - zamkną szczelniej kraty okienne i wyszedł. Co za palant.. mają je tu gorsze niż w domu dziecka.
Westchnęłam i udałam się do łazienki. ( aut. miała łazienkę w pokoju, nie publiczna jak coś )
Wzięłam prysznic. Założyłam czarną koronkową bieliznę i poszłam się uczesać. po zrobieniu wszystkich czynności udałam się do walizek po czyste ubrania. Czarny wiązany na plecach crop top, czarne krótkie spodenki i moje kochane conversy.Zabrałam zabrałam swoją chustę i przewiązałam wokoło nadgarstka. Po czym ruszyłam do sali.
Przekroczyłam próg sali i od razu po wejściu ruszyłam na sam jej koniec. Usiadłam w ławce przy oknie, nie sorry to nie okno, to kraty więzienne.
- Dzień dobry. Dziś do nas dołączyła nowa koleżanka. - zaczą przeszukiwać salę wzrokiem który chwilę później trafił na mnie - o, tam jest. Przedstaw się. - NO NIE... kuźwa nie mam zamiaru opowiadać o sobie.. ok coś nazmyślam.
- Okej.. więc, jestem Rorie Watson, zanim trafiłam do domu dziecka i tutaj byłam najlepsza z piłki nożnej w całej mojej dawnej szkole, uczyłam się w miarę swoich możliwości.- modliłam się by tyle informacji starczyło-
- A powiesz nam jak tu trafiłaś - o fuck.
- Zabiłam swoich rodziców - powiedziałam bez owijania w bawełnę.
- Ktoś ma jakieś pytania?- po chwili ten chłopak ''wkurwij mnie jeszcze raz to pożałujesz'' podniósł rękę. - Jakie to pytanie?
- Jaki był powód morderstwa którego dokonałaś? - uśmiechną się w ten swój głupi sposób. Trafił w słaby punkt.
- Nie musisz znać odpowiedzi - zacmokałam i rozłożyłam się na krześle wygodniej.
- Nie mów że się tego wstydzisz, chyba nie jest tak źle? - zaśmiał się, a z nim cała ''wataha'' zebrana tutaj.
- Nie jest źle, ale będzie gorzej jak się nie zamkniecie - powiedziałam i cała sala ucichła - dobrze wiedzieć że się boicie, podobno jestem jedyną dziewczyną ''mordercą'', ja zabijam z zimną krwią. Śmierć moich rodziców dała mi satysfakcję i mogę ją wykorzystać na was - powiedziałam poważnie, następnie wyszłam z sali ruszyłam do pokoju.
YOU ARE READING
RUSSIAN Home
RomanceDom dziecka... 16 urodziny... Poprawczak... Zagubienie... Miłość....