Nie mogła uwierzyć, że to on do niej dzwonił. To musiała być jakaś zbieżność głosów, nie możliwe, żeby to był on.
- Halo? – zapytał głos w słuchawce, próbując się upewnić, czy połączenie nadal jest aktywne.
- Skąd masz mój numer? – zapytała spanikowana.
- A więc to ty. – powiedział z ulgą. - Poprosiłem Ogawę-san. Fujibashi-san ja... bardzo cię przepraszam... – Satsuki czuła, że ciężko mu to przeszło przez gardło. – Ja nie chciałem na ciebie nakrzyczeć. Tak jakoś wyszło... Fujibashi-san proszę nie gniewaj się na mnie...
- Ale ty się na mnie gniewasz, prawda, Kuroo-san?
- Ja? – zdziwił się. – Nie, nie jestem na ciebie zły, ani nic z tych rzeczy! – zabrzmiał trochę desperacko.
- Acha. – powiedziała spokojnie, powoli i zrobiła pauzę. Dla Kuroo ta przerwa ciągnęła się bez końca. – W porządku.
- Chciałem jeszcze przeprosić, że nie przyszedłem po zajęciach. Yaku wam pomógł?
- Um. – przytaknęła.
- Wiedziałem, że sobie poradzi. Yaku jest najlepszy na świecie.
Satsuki nie za bardzo wiedziała jak się odnieść do tej wypowiedzi. Dla niej brzmiała dwuznacznie, więc postanowiła to przemilczeć.
- Ja nie mogę niestety was trenować, bo po każdych zajęciach muszę zostać z trenerem. Wiesz... od tego roku jestem kapitanem i dziadzio mi pomaga ogarnąć drużynę i w ogóle to wszystko. Sam nie wiem czemu ci to mówię. Pewnie w ogóle cię to nie interesuje...
Interesowało i to bardzo. Ale nie chciała się do tego przyznać.
- Nie, mów dalej. – powiedziała jakby było jej to obojętne i robiła to tylko z grzeczności.
- Nie myślałem, że to będzie takie wymagające. A do tego mamy mecz w tę sobotę i się denerwuję. A Kenma jest bardzo ważnym zawodnikiem. Gdyby nie mógł zagrać to byłoby ciężko. To chyba dlatego tak się wkurzyłem. Naprawdę przepraszam.
- Kuroo-san, blisko jesteś z Kenmą?
- No tak. – odpowiedział w ogóle nad tym nie myśląc. Skąd miał wiedzieć, że Satsuki zupełnie co innego chodziło po głowie.
- Hmf. Bardzo się o niego troszczysz, prawda?
- No, troszkę. Muszę pilnować na przykład, żeby nie wszedł w słup gdy tak łazi z nosem w konsoli. – zaśmiał się. – Poza tym to mój najlepszy przyjaciel. Chyba każdy się martwi o bliskie osoby.
„To w końcu tylko przyjaciel, czy może jednak coś więcej?"
- Prawda. A u Kenmy wszystko w porządku?
- Tak, tak. Nie martw się. Da radę zagrać w sobotę.
- To dobrze. Kamień z serca.
- Fujibashi-san, muszę już kończyć. – powiedział trochę zawiedziony. Satsuki słyszała w tle jakieś hałasy
- Ach, okej. – odpowiedziała.
- To pa.
- A, Kuroo-san! – w porę zawołała zanim się rozłączył.
CZYTASZ
Kot w Czerwonym Kubraczku - ✔️ zakończone
FanfictionFujibashi Satsuki mieszkająca w Sendai-Miyagi właśnie miała szczęśliwie skończyć drugą klasę liceum, gdy nagle dotarła do niej okropna wiadomość - przeprowadzka! I to nie na drugi koniec prefektury, ale do oddalonego o ponad 300 kilometrów Tokio! W...