Rozdział 4 - Nie drap! Co za sfoszona kotka!

714 45 24
                                    

         Nie mogła uwierzyć, że to on do niej dzwonił. To musiała być jakaś zbieżność głosów, nie możliwe, żeby to był on.

           - Halo? – zapytał głos w słuchawce, próbując się upewnić, czy połączenie nadal jest aktywne.

          - Skąd masz mój numer? – zapytała spanikowana.

          - A więc to ty. – powiedział z ulgą. - Poprosiłem Ogawę-san. Fujibashi-san ja... bardzo cię przepraszam... – Satsuki czuła, że ciężko mu to przeszło przez gardło. – Ja nie chciałem na ciebie nakrzyczeć. Tak jakoś wyszło... Fujibashi-san proszę nie gniewaj się na mnie...

          - Ale ty się na mnie gniewasz, prawda, Kuroo-san?

          - Ja? – zdziwił się. – Nie, nie jestem na ciebie zły, ani nic z tych rzeczy! – zabrzmiał trochę desperacko.

          - Acha. – powiedziała spokojnie, powoli i zrobiła pauzę. Dla Kuroo ta przerwa ciągnęła się bez końca. – W porządku.

          - Chciałem jeszcze przeprosić, że nie przyszedłem po zajęciach. Yaku wam pomógł?

          - Um. – przytaknęła.

          - Wiedziałem, że sobie poradzi. Yaku jest najlepszy na świecie.

          Satsuki nie za bardzo wiedziała jak się odnieść do tej wypowiedzi. Dla niej brzmiała dwuznacznie, więc postanowiła to przemilczeć.

          - Ja nie mogę niestety was trenować, bo po każdych zajęciach muszę zostać z trenerem. Wiesz... od tego roku jestem kapitanem i dziadzio mi pomaga ogarnąć drużynę i w ogóle to wszystko. Sam nie wiem czemu ci to mówię. Pewnie w ogóle cię to nie interesuje...

          Interesowało i to bardzo. Ale nie chciała się do tego przyznać.

          - Nie, mów dalej. – powiedziała jakby było jej to obojętne i robiła to tylko z grzeczności.

          - Nie myślałem, że to będzie takie wymagające. A do tego mamy mecz w tę sobotę i się denerwuję. A Kenma jest bardzo ważnym zawodnikiem. Gdyby nie mógł zagrać to byłoby ciężko. To chyba dlatego tak się wkurzyłem. Naprawdę przepraszam.

          - Kuroo-san, blisko jesteś z Kenmą?

          - No tak. – odpowiedział w ogóle nad tym nie myśląc. Skąd miał wiedzieć, że Satsuki zupełnie co innego chodziło po głowie.

          - Hmf. Bardzo się o niego troszczysz, prawda?

          - No, troszkę. Muszę pilnować na przykład, żeby nie wszedł w słup gdy tak łazi z nosem w konsoli. – zaśmiał się. – Poza tym to mój najlepszy przyjaciel. Chyba każdy się martwi o bliskie osoby.

          „To w końcu tylko przyjaciel, czy może jednak coś więcej?"

          - Prawda. A u Kenmy wszystko w porządku?

          - Tak, tak. Nie martw się. Da radę zagrać w sobotę.

          - To dobrze. Kamień z serca.

          - Fujibashi-san, muszę już kończyć. – powiedział trochę zawiedziony. Satsuki słyszała w tle jakieś hałasy

          - Ach, okej. – odpowiedziała.

          - To pa.

          - A, Kuroo-san! – w porę zawołała zanim się rozłączył.

Kot w Czerwonym Kubraczku - ✔️ zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz