Rozdział 15 - Spisek!!!

350 27 8
                                    

- Udało się! – pisnęła uradowana Satsuki rzucając się Tetsurou w ramiona. Czy to że był cały zlany potem miało dla niej jakiekolwiek znaczenie? Skądże! Ją też z nerwów wielokrotnie oblał zimny pot. – Dostaliśmy się do kwalifikacji narodowych!

Tetsurou uśmiechnął się z wielką ulgą, a po chwili pstryknął ją w nos.

- Nie ciesz się do przodu. Najgorsze wciąż przed nami.

- Nie zrzędź matole. – Yaku klepnął czarnowłosego w plecy. – Właśnie teraz powinniśmy szaleć ze szczęścia, puki możemy.

- Dokładnie! – poparła go z entuzjazmem dziewczyna. – Wszyscy się świetnie spisaliście. Jak tak dalej pójdzie, to nie tylko dojdziemy do samego finału, ale i wygramy.

- Musimy tylko bardziej uważać, żeby nie złapać nowych kontuzji. Bo może być ciężko.

- Damy radę Yaku, nie martw się. W razie czego mamy Shibayamę. – Kuroo szturchnął go zaczepnie w ramię.

- Już chcesz się mnie pozbyć, tak? Już ci ciążę? – Morisuke udał wielce urażonego, po czym roześmiał się.

- A jutro znowu do szkoły. – jęknął Lev, gdy wszyscy wsiadali do autokaru. – I tak przez cały miesiąc! Trochę szkoda, że eliminacje już się skończyły. Tak, to przynajmniej miałem wymówkę, gdy nie odrobiłem lekcji.

Chłopacy byli okropnie zmęczeni i wszyscy oprócz Haiby i Inuoki uderzyli w kimono. Kenma chciał pograć, ale zasnął, a Kuroo oparł głowę na ramieniu Satsuki. Nie była to najwygodniejsza pozycja, bo musiał się mocno wygiąć, żeby sięgnąć jej ramienia, ale sam kontakt fizyczny sprawiał mu przyjemność.

- Miesiąc szkoły. – powiedział ziewając. – Wiesz co to oznacza?

- Trzydzieści dni jeszcze cięższych treningów? – Satsuki odpowiedziała niewinnie pytaniem.

- Nie. Znaczy się, to pewnie też, ale miałem na myśli co innego. Co jest za miesiąc?

- Święta, no przecież! – niemalże wykrzyknęła Satsuki gdy doznała olśnienia.

- A jak święta to i wolne, i Wigilia. Masz już jakieś plany?

- Zimę zawsze spędzam na Hokkaido, żeby pojeździć na snowboardzie. Lecisz ze mną?

- Oczywiście. Tylko, że ja preferuję narty, bo na desce się nie uczyłem. Ale się cieszę.

- Ja też. To będą nasze pierwsze święta razem.

- Tylko ty, ja, mnóstwo śniegu i gorąca czekolada.

- Jak tylko wrócę do domu, kupię dla nas bilety na samolot.

- A nie chciałabyś przyjść do mnie? Obejrzymy jakiś fajny film.

- W porządku.

W domu Kuroo była tylko mama Tetsurou. Satsuki uprzejmie się przywitała, a kobieta ucieszyła się na jej widok. Potem udali się do pokoju chłopaka razem z wielką paczką wafli ryżowych, które kupili w drodze do domu. Najpierw zarezerwowali bilety, a potem Tetsurou odpalił film. Satsuki wygodnie usadowiła się na łóżku, wtulając w swojego chłopaka. Ostatecznie jednak, Tetsurou zasnął (mimo że film był pełen akcji) i położył głowę na jej kolanach. Rozczulona, wplotła palce w jego włosy i zaczęła je delikatnie miętosić.

- Słodkich snów mój kocurku. – szepnęła i ucałowała go w skroń. Wydawało jej się, że głaszcze swojego kota, a już szczególnie wtedy, gdy zaczął cicho pochrapywać, co przypominało mruczenie. Końcówka filmu była niestety nużąca, a zbyt szybko zmieniające się sceny męczyły oczy, przez co i Satsuki zasnęła, oparta plecami o ścianę. Spali razem tak długo, dopóki mama Tetsurou nie weszła do ich pokoju chcąc zaproponować dziewczynie kolację. Obudziła najpierw swojego syna, a ten Satsuki. Po posiłku dziewczyna wróciła do domu.

Kot w Czerwonym Kubraczku - ✔️ zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz