Skręcało go w środku, gdy znów musiał się powstrzymać. Było tyle rzeczy, które chciał jej powiedzieć, a zwyczajnie nie mógł się do niej odezwać. A do tego ta jej smutna minka i pozbawione nadziei, tęskne, przygaszone oczy. Jak długo musiał jeszcze to znosić? Tydzień, dwa? Czy ta zołza w końcu wykona ruch?
Nie tylko Tetsurou był podminowany z powodu zerwania. Brak Satsuki odbił się negatywnie na całej drużynie. Chłopacy jakby stracili cały swój zapał i przestali widzieć w swoim kapitanie autorytet. Nie mógł dłużej utrzymywać takiego stanu rzeczy. Ale jak miał się zbliżyć do Kamasaki bez wzbudzania podejrzeń? Już na samą myśl o rozmowie z nią dostawał torsji. Trzeba jednak było wziąć sprawy w swoje ręce i szybko rozwiązać problem.
Nie musiał nawet szukać okazji – sama do niego przyszła. Po treningu zobaczył Kamasaki przy hali sportowej i postanowił na luzie do niej zagaić.
- Cześć Kamasaki-chan. – odezwał się do kapitanki żeńskiej drużyny, z trudem dodając zdrabniający przyrostek. – Już po treningu?
- Kuroo-kun! – odpowiedziała zaskoczona, a z twarzy wydawała się być rozanielona. – No tak, właśnie skończyłyśmy. Wy też?
- Tak.
- To świetnie się składa. Od jakiegoś czasu mam ogromną ochotę pójść na gorącą czekoladę do nowo otwartej kawiarni. Może chciałbyś pójść ze mną?
- Wybacz Kamasaki, może innym razem. Dziś nie jestem w nastroju na jakiekolwiek wyjścia. – odparł ciężko, wzdychając.
- Och, czy coś się stało? Kłopoty z drużyną? – zapytała niewinnie i z troską.
- Aż za dużo się stało. Za długo by gadać.
- Nie, nie, nie. O problemach trzeba rozmawiać. A ja mam czas i chciałabym ci pomóc, jeśli będę w stanie. Więc chodź ze mną. Ja stawiam.
- Uwierz mi, że kakao nie poprawi mojej sytuacji. I nie sądzę, żebyś mogła mi jakoś pomóc. Chyba, że znasz jakieś cudowne lekarstwo, żebym mógł zapomnieć o pewnej osobie i o wszystkim co mnie nią kiedyś łączyło.
- Dobrze wiesz, że nie stworzono jeszcze takich medykamentów. Ale wygadanie się zawsze mi pomaga w trudnych chwilach. Proszę, choć ze mną. Obiecuję, że nie będziesz żałował.
- Ehh... no dobra. – Tetsurou zgodził się niechętnie. W duchu cieszył się jednak, że Kamasaki połknęła haczyk. Teraz musiał tylko cierpliwie czekać.
- Jakaś spina w drużynie? – zapytała dziewczyna, gdy przyniosła ich zamówienia.
- Niee... Widzisz, przez to, że wywaliłem Satsuki, to jest moją byłą dziewczynę, z drużyny i chłopacy się na mnie wkurzyli. Bardzo ją lubili i uważają, że postąpiłem niesprawiedliwie. Czuję się jakby wszyscy się ode mnie odwrócili. Nawet Kenma ze mną nie gada, a Yaku ciągle mi to wypomina. Z jednej strony jestem wściekły na Satsuki i nie zniósłbym jej widoku na boisku. Jak ze swoim sztucznym uśmiechem podaje nam bidony, czy ręczniki i tym swoim świergocącym głosikiem chwali za dobrą grę. Ale z drugiej strony, była całkiem dobrą pomocnicą i to faktycznie nie fair, że łączę własne sprawy uczuciowe ze sprawami drużyny. Sam już nie wiem.
- Nie powiem, że postąpiłeś właściwie, bo też nie wiem co dokładnie zaszło między tobą a twoją byłą. – odezwała się Kamasaki. – Ale gdybyś pozwolił jej zostać, wcale nie byłoby lepiej. Pomyśl o tym z tej strony. Jesteś kapitanem, więc zawsze musisz być w formie, żeby móc poprowadzić drużynę do zwycięstwa. Gdybyś się teraz przez nią rozpraszał, drużyna by na tym ucierpiała. Więc chyba lepiej, żeby przynajmniej tobie było dobrze skoro nie można dogodzić wszystkim.
CZYTASZ
Kot w Czerwonym Kubraczku - ✔️ zakończone
FanfictionFujibashi Satsuki mieszkająca w Sendai-Miyagi właśnie miała szczęśliwie skończyć drugą klasę liceum, gdy nagle dotarła do niej okropna wiadomość - przeprowadzka! I to nie na drugi koniec prefektury, ale do oddalonego o ponad 300 kilometrów Tokio! W...