Rozdział 9 - Maskarada na letnim festiwalu

537 38 23
                                    

- Zapłacę za to! – znów nalegała Satsuki, a Kuroo myślał, że zaraz szlag go jasny trafi z tą dziewczyną. Siedzieli przy dwuosobowym stoliku w pobliskiej, małej restauracji rodzinnej.

- Fujibashi-chan, nie przyszedłem tu, żeby kłócić się z tobą, kto zapłaci za głupią szklankę soku, więc przestań już męczyć ten temat.

- No dobrze. – odpowiedziała potulnie. – To po co mnie tu zabrałeś?

- Opowiedz mi tę swoją długą historię. – uśmiechnął się przyjaźnie, podparł głowę na dłoni i wbił ciekawskie spojrzenie w brunetkę. Ta zaczęła niespokojnie się wiercić na krześle i wędrować wzrokiem po ścianach pomieszczenia.

- Nie mogę ci powiedzieć.

- Nie możesz, czy nie chcesz?

- Chyba bardziej nie chcę. – westchnęła ciężko. – Boję się.

- Uwierz mi, że nie masz czego. Ja nie gryzę. No chyba, że kogoś zabiłaś, wtedy będę musiał wezwać policję. – puścił jej oczko chcąc rozluźnić atmosferę. Zauważył, że dla Satsuki ta sprawa była bardzo ważna i najwyraźniej potrzebowała nabrać więcej zaufania, żeby o niej komuś powiedzieć.

- W zasadzie, Kenma powiedział prawie to samo. Mówił, że nie będziesz się śmiać...

- Jak Kenma tak ci powiedział, to możesz mu wierzyć.

- W takim razie obiecaj. Obiecaj, że nie będziesz się ze mnie śmiał.

- No nie wiem. Jak opowiesz mi coś zabawnego, to ciężko będzie mi się powstrzymać.

- Dla mnie to jest co najwyżej przykre. – powiedziała smutno i popiła sok.

- W takim razie, obiecuję.

Satsuki myślała od czego by tu zacząć. Każde słowo wydawało jej się takie niezręczne.

- Uwierzysz, jak powiem ci, że tak naprawdę świetnie gram w siatkówkę i mało tego, grałam w pierwszym składzie jako rozgrywająca?

Kuroo zrobił wielkie oczy, ale nic się nie odezwał, więc Satsuki opowiedziała mu wszystko do końca.

- Nigdy nie lubiłem dziewczyn z naszej drużyny. – podsumował Tetsurou wysłuchawszy wszystkiego. – Ale nie myślałem, że są aż tak podłe. Dobrze, że Ogawa-san dała im nauczkę. Czemu się tak uśmiechasz? – przerwał widząc banana na twarzy Satsuki.

- Bo dotrzymałeś obietnicy.

- Wiesz, jedyne co w tej historii jest zabawne, to że aż tak bardzo się bałaś mojej reakcji.

- Myliłam się co do ciebie, Kuroo-kun. – uśmiechnęła się ciepło, ale na policzkach dało się zauważyć lekkie rumieńce.

- Ach tak? A co sobie o mnie myślałaś?

- Że jesteś zarozumiałym, wrednym arogantem.

- Serio??? – odparł załamany, niedowierzając temu co usłyszał. – Aż tak źle mnie postrzegałaś? Uwierz w końcu, że ja naprawdę jestem miłym gościem.

Satsuki pokręciła przecząco głową, co jeszcze bardziej zdezorientowało chłopaka.

- Już nie muszę w to wierzyć. Teraz wiem już na pewno. Przekonałam się o tym na własnej skórze.

Gdy to usłyszał, Kuroo zacisnął usta w wąską linię. Poczuł na nich dziwne, przyjemne mrowienie, które jednocześnie było też irytujące. Już kiedyś czuł coś takiego. Tylko raz, w pierwszej klasie liceum, gdy zauroczył się Ogawą. Ale wtedy był zbyt niedojrzały, żeby zorientować się co to uczucie znaczyło i nim to pojął, Asami była już zajęta przez Suzukiego. Teraz żałował, że Satsuki wolała uciszyć tamte plotki niż je potwierdzić. Bo przecież nie mógł jej tak ni stąd ni zowąd pocałować. A już na pewno nie w miejscu publicznym.

Kot w Czerwonym Kubraczku - ✔️ zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz