Trzy kwiaty wiśni| Miyun

277 41 11
                                    

- Jeju, ty to masz szczęście! – krzyknęła uśmiechnięta od ucha do ucha Inhye, która po chwili wylądowała plecami na moim ogromnym, miękkim łóżku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jeju, ty to masz szczęście! – krzyknęła uśmiechnięta od ucha do ucha Inhye, która po chwili wylądowała plecami na moim ogromnym, miękkim łóżku. – Siódemka przystojnych, młodych mężczyzn mieszka w tym samym budynku. Może i nawet tuż za ścianą – pisnęła podekscytowana. – A najlepsze w tym wszystkim jest to, że sama możesz wybrać sobie któregoś z nich na męża. Ugh... Wiesz, co? – zapytała mnie podnosząc się do siadu, jednakże w dalszym ciągu nie dając mi czasu na jakąkolwiek odpowiedź. – Pierwszy raz zazdroszczę ci tego, że jesteś starsza – wyznała, po czym zaśmiała się ponownie.

- Inhye, cieszę się, że tak do tego wszystkiego podchodzisz, ale dla mnie to nie jest takie łatwe – powiedziałam zajmując miejsce obok niej. Niepewnie podniosłam na nią wzrok. Było mi źle z tym, że nie wiedziałam zupełnie nic o planach moich rodziców oraz państwa Kim. Pewnie książęta już dawno wiedzieli, w jakim celu się tutaj pojawiłam, a ja zrobiłam z siebie pośmiewisko w ich oczach. Przyjechałam tu myśląc, iż załatwię tylko jakąś ważną sprawę i będę mogła wrócić w spokoju do domu, a skończyło się na tym, że mam wyjść za mąż za kompletnie obcego mi człowieka. – Nawet ich nie znam – westchnęłam.

- Przecież nikt nie każe dokonać ci wyboru teraz, zaraz. Masz cały tydzień na poznanie każdego z nich, a potem jeszcze pozostają ci całe dwa dni na rozważenie wszelkich za i przeciw. Nie mów hop zanim nie skoczysz. Może któryś z nich w przeciągu tych paru godzin zaimponuje ci na tyle, abyś bez problemu wybrała jego – siostra przyciągnęła mnie do siebie, aby następnie zamknąć w szczelnym uścisku. – Pamiętaj, że nie zostawię cię z tym wszystkim samej. Przyjadę w piątek i wszystko dokładnie przedyskutujemy.

- Dziękuję - odparłam odsuwając się od niej kawałek. - Jedziecie już dzisiaj czy zostajecie na noc? - postanowiłam zmienić temat. Nie chciałam zamartwiać się tym, w jej towarzystwie i psuć nam tych paru wspólnych chwil. Mam całą noc na mentalne przygotowanie się do tego, co miało zacząć się już od jutra.

- Tata mówił, że zostaniemy na noc, jednak jutro wyjeżdżamy z samego rana, ponieważ ma umówione jakieś ważne spotkanie – dziewczyna wzruszyła ramionami. – Myślisz, że pozwolą mi spać tutaj z tobą? – rozejrzała się po komnacie. – Masz duże łóżko, więc bez problemu powinnyśmy się na nim zmieścić. Chyba od naszego ostatniego spotkania nie przytyłam zbyt wiele – spojrzała na swój brzuch.

- Nie martw się – poklepałam ją pokrzepiająco po ramieniu. – Według mnie powinnaś nawet przybrać parę kilogramów, bo za niedługo będę musiała szukać cię z pomocą lupy – zaśmiałam się, jednak po chwili pod wpływem jej piorunującego spojrzenia spoważniałam. Czasami dzięki takiemu zachowaniu zapominałam, która z nas jest tą starszą. - Zapewne dostaniesz swoją własną komnatę, ale możesz do mnie przyjść pogadamy tak jak zawsze – odpowiedziałam posyłając w jej stronę jedynie delikatny uśmiech.

Mimo jej częstego obrażania się o najmniejsze głupoty, uwielbiałam nasze wieczorne rozmowy. Zawsze poruszałyśmy tam najbardziej nurtujące nas sprawy, takie jak pierwsze zauroczenie, pierwsza miesiączka albo pierwsze sprzeciwienie się woli ojca. Jednakże dzisiaj pomimo tego, że naprawdę pragnęłam wykrzyczeć całemu światu, iż nie mam zamiaru wychodzić za mąż w tak młodym wieku, w szczególności za jednego z tych chłopaków, to musiałam się powstrzymać. Nie tylko dla dobra swoich poddanych, ale również dla mojej siostry. Dlaczego? Ponieważ znam ja na tyle dobrze, iż wiem, że pomimo ciągłego uśmiechu na jej twarzy, coś ją jednak gnębi. Widzę to w jej oczach, coś jest nie tak.

Stopy Jina °bts°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz