Dwa kwiaty wiśni| Miyun

320 48 14
                                    

O poranku, kiedy to pierwsze promienie słońca zaczęły wnikać do mojej komnaty, otworzyłam oczy i przeciągnęłam się delikatnie, aby rozprostować kości

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

O poranku, kiedy to pierwsze promienie słońca zaczęły wnikać do mojej komnaty, otworzyłam oczy i przeciągnęłam się delikatnie, aby rozprostować kości. Dzisiejszej nocy spało mi się nadzwyczaj dobrze, czego naprawdę się nie spodziewałam. Odkąd pamiętam w nowych miejscach nigdy nie potrafiłam zmrużyć oka chociażby na chwilę, co przeważnie denerwowało moją młodszą siostrę, ponieważ nie mogła się wtedy należycie wyspać. Może tej nocy było inaczej dzięki cudownej aurze szczęścia i spokoju, która otaczała cały ten przepiękny dwór.

Pamiętając o obietnicy złożonej wczoraj ogrodnikowi szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się w koło nie zauważając żadnej zmiany, czym utwierdziłam się w przekonaniu, że nikt nie wszedł tutaj bez mojej wiedzy. Od zawsze ceniłam sobie prywatność. Każdy z nas powinien mieć chociażby malutki kącik, gdzie nie musiałby przejmować się niczym. Gdzie nikt poza nim nie miałby wstępu. Gdzie mógłby po prostu odpocząć od ciągłego udawania, kogoś kim nie jest. Dla mnie takim miejscem był mój pokój, do którego wpuszczałam jedynie członków swojej rodziny oraz dwie zaufane służące. Nie będę ukrywać, że liczę, iż podczas pobytu tutaj również nie będę musiała martwić się o sferę prywatności.

Po założeniu na siebie prostej oraz nieco ciemniejszej niż zazwyczaj sukienki wychyliłam głowę z pomieszczenia, aby sprawdzić, czy na pewno nikt mnie nie pilnuje, tak jak to było w domu. Jednakże korytarz był pusty, dlatego też szybko pobiegłam w stronę schodów. Niestety na nich musiałam zachować nieco większą ostrożność niż przed chwilą, gdyż prowadziły one do głównego holu, przez który zazwyczaj przewijało się dużo ludzi. Przynajmniej tak właśnie było w moich rodzinnych progach.

- Nie rozumiem, dlaczego wyciągnąłeś mnie z łóżka o tak wczesnej porze – usłyszałam za sobą czyjś głos, a następnie charakterystyczny odgłos, jaki wydawały buty uderzające o marmurową posadzkę.

Szybko rozejrzałam się za jakąś prowizoryczną kryjówką, którą po upływie zaledwie kilku sekund okazała się być jedna z długich zasłon przy oknie na półpiętrze. W ostatnim momencie zdążyłam zakryć nią swoją osobę, ponieważ zaraz obok przemknęła dwójka chłopaków. Przypuszczam, że mogli być w moim wieku, ponieważ na ich głownie nie zauważyłam ani jednego siwego włosa oraz, iż musieli być kimś dosyć ważnym w tym zamku, o czym mogły świadczyły ich dostojne stroje.

- Musimy tam iść teraz, bo później czeka nas rodzinny obiad – brunet poklepał nieco niższego od siebie chłopaka po plecach. - Pamiętasz, jak mama mówiła, że dzisiaj ma przyjechać król Minho i królowa Jiwon z dziećmi? – zapytał tamtego, na co czarnowłosy skinął głową w odpowiedzi. Po usłyszeniu imion moich rodziców nieco bardziej wychyliłam głowę zza materiału oraz zaczęłam uważniej przysłuchiwać się ich rozmowie. – Tak, więc mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na ich przybycie, bo naprawdę chciałbym spróbować nowych specjałów szefa kuchni. No i słyszałem, że... - końca zdania niestety nie usłyszałam, ponieważ dwaj chłopcy zniknęli w nieznanym mi pomieszczeniu. A kiedy zbiegłam za nimi na dół, niestety już ich tam nie zastałam.

Stopy Jina °bts°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz