Sześć kwiatów wiśni| Miyun

152 37 8
                                    

Po przejażdżce oraz rozmowie z Taehyungiem wróciłam do swojej komnaty. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi. Na korytarzu wymieniliśmy ze sobą jeszcze parę zdań, a następnie pożegnaliśmy się skinieniem. Kiedy odchodził pomachałam mu jeszcze na do widzenia oraz życzyłam powodzenia. Cieszyłam się, że pomimo tego, iż nie znaliśmy się długo to postanowił mi zaufać i powiedzieć o swoim sekrecie. Miałam nadzieję, że kiedyś będzie miał okazję oraz sprzyjające ku temu warunki, aby przedstawić rodzinie swoją ukochaną.

W głowie odnotowałam sobie, żeby nie brać pod uwagę Tae, choćby nie wiadomo, co się działo, ponieważ nie chcę stawać na jego drodze do szczęścia.

Kiedy Taehyung zniknął za zakrętem weszłam do swojej komnaty i po ciuchu zamknęłam drzwi. Byłam wymęczona całym tym dniem. Wczesne wstawanie nie było moim sprzymierzeńcem, dlatego też teraz marzyłam już tylko o tym, aby położyć się w moim wygodnym, dużym łóżku i jak najszybciej zasnąć. Jednakże najwyraźniej ktoś miał nieco inne plany.

-Dlaczego tak długo cię nie było? -przy oknie ujrzałam postać wysokiego chłopaka, na którego twarz padało słabe księżycowe światło. Po chwili wpatrywania się w jego sylwetkę rozpoznałam w nim księcia poznanego dzień prędzej, Jungkook. -Czekałem tutaj na ciebie -powiedział, gdy nie usłyszał ode mnie żadnej odpowiedzi.

-Jak tutaj wszedłeś? -zapytałam po chwili powoli do niego podchodząc. Jednakże brunet jedynie cicho zaśmiał się na moje słowa.

-Wydaje mi się, że drzwiami -odpowiedział wskazując głową na drewniane wrota za moimi plecami. Zasłaniał usta dłonią chichocząc jak małe dziecko, które właśnie opowiedziało najbardziej zabawny kawał na świecie. Pomimo tego, że wyglądał bardzo dorośle, jak na swój wiek oraz przy swoich rodzicach i innych wysoko postawionych ludziach zachowywał się jak dorosły, opanowany mężczyzna to w środku nadal był dzieckiem. Dzieckiem, które potrzebuje dużo miłości i uwagi.

-Bardzo zabawne -powiedziałam poważnym tonem. Przez co książę od razu zaprzestał wykonywanej właśnie czynności. -Wracając do tematu. Dlaczego tutaj jesteś? -spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.

-Chciałem zobaczyć czy Taehyung nic ci nie zrobił -odpowiedział prędko, na jednym wydechu drapiąc się delikatnie po głowie.

-A co niby miał mi zrobić? -zapytałam nie rozumiejąc obaw chłopaka.

-Na przykład to -rzucił szybko, a następnie poczułam jego delikatne wargi na moich. Były bardzo ciepłe, tak samo jak dłoń bruneta, która lekko musnęła moją. Po chwili Kim odsunął się, a następnie wlepił wzrok w podłogę. Pomimo, że w pomieszczeniu było ciemno to zdołałam ujrzeć uśmiech na twarzy chłopaka.

- Jeśli cię to uspokoi to nie całowaliśmy się, ani nic w tym rodzaju. A co najważniejsze nie spodobał mi się –powiedziałam jak gdyby sytuacja z przed chwili w ogóle nie miała miejsca. Postanowiłam również skłamać. Obiecałam przecież nie wyjawić tajemnicy starszego księcia i tego zamierzałam się trzymać.

- To świetnie! –krzyknął, jednak dopiero po chwili dotarło do niego to, co właśnie zrobił, dlatego też odkaszlnął i przybierając poważną minę powiedział –To znaczy. Dobrze, że cię nie ruszył, bo to mogłoby być nie fair w stosunku do reszty naszych braci. Nie to, że mnie to interesuje, ale po prostu chcę wiedzieć, na czym stoję oraz czy mam się czym martwić.

Zachichotałam na słowa Kima, ponieważ niedawno sam mnie pocałował, co kompletnie zaprzeczało wypowiedzianym przez niego słowom. Jednakże był przy tym tak uroczy, że nie potrafiłam prawić mu kazań na ten temat. Poza tym jego zdenerwowanie i zawstydzenia działało tutaj tylko na jego korzyść.

- Chciałabym się położyć. Jestem zmęczona, a jutro czeka mnie dzień z twoim drugim bratem –powiedziałam patrząc z utęsknieniem na wielkie łoże. Brunet zrozumiał moje słowa, w związku, z czym zaczął kierować się w stronę wyjścia.

Stojąc na korytarzu wyglądało na to, jakby właśnie bił się z własnymi myślami. Widziałam, że chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak najwyraźniej brakowało mu do tego odwagi. Po chwili zrezygnowany spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami, w których tliła się nadzieja. Nadzieja, na co? Zadałam sobie w myślach to pytanie, lecz po chwili uświadomiłam sobie, o co może mu chodzić. Żadne z nas nie ruszyło się chociażby o milimetr, co sprawiało, że stawałam się bardziej podenerwowana. Oboje staliśmy jedynie wpatrując się w siebie nawzajem.

W końcu nie wytrzymałam i zrobiłam krok w stronę Jungkooka. Bo tego właśnie chciał. Pragnął jakiegoś kroku z mojej strony. Staliśmy teraz tak blisko siebie, że stykaliśmy się czubkami swoich butów. Widziałam, jak chłopak przełknął ślinę. Najwidoczniej denerwował się tak samo mocno, co ja. Spojrzałam mu ponownie w oczy i nie czekając już na nic stanęłam na palcach i złożyłam na jego ustach mocny, pożegnalny pocałunek, po czym szybko cofnęłam się do swojej komnaty i zatrzasnęłam drzwi.

Co ja wyprawiam?


Nieco krótszy, jednak mam nadzieję, że się spodoba :D

Stopy Jina °bts°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz