Mama powoli zdjęła buty, a od jednego z nich odpadł obcas. Widocznie upadek spowodował nie tylko ból kolana, ale i straty materialne. Później zdjęła płaszcz, który razem z uszkodzonymi butami odniosłem do przedpokoju. Kiedy wróciłem, matka ściągała bluzę, a gdy mnie zobaczyła, zwolniła i dość niechętnie zdjęła ubranie. Na jej prawym przedramieniu ujrzałem bardzo dużego sińca, a na drugim ranę. Nie wyglądała jak zwykłe zadrapanie, lecz jak celowe cięcie czymś ostrym jak nóż czy żyletka.
- Spóźnię się na pierwszą lekcję. - przyznałem. - Ale to nic ważnego. Wolę to, niż cały dzień w strachu i niepewności co z tobą. - mama uśmiechnęła się i przytaknęła zgodnie głową. Jeśli chodzi o mnie, należę do tych osób, które są bardzo zżyte ze swoją matką. Nigdy nie potrafiłem znaleźć sobie przyjaciół na dłużej niż pięć minut, więc to ona pomagała mi w problemach i tylko na nią mogłem liczyć. Ona jedyna mnie rozumiała, zdecydowanie bardziej niż rówieśnicy. Wiedziała o tym, że jest mi bardzo trudno zawierać przyjaźnie i utrzymywać dobre kontakty z nauczycielami. Wiedziała o tak wielu rzeczach, że trudno byłoby je wszystkie wymienić. Nie wiedziała tylko o tym, w jakim towarzystwie się kręcę i co robię za szkołą.
Ale kiedy nasze życie miało wejść na wyższy poziom wszystko się zawaliło.
Pewnego dnia, gdy mama miała zmianę w cukierni, przyszedł do niej pewien mężczyzna, z celem zakupienia tortu ślubnego dla swojego brata. To bardzo długa historia, ale przez to spotkanie moja mama i tata poznali się, a później zakochali. Ojciec miał dobrą pracę, więc ich fundusze wzrosły i postanowili zakupić mieszkanie oraz wziąć ślub. Później założyć rodzinę. Po około trzech latach ich związku urodziłem się ja. Nie było żadnych problemów, a ja rozwijałem się szybko przy dobrym wychowaniu. Wszystko zaczęło się jednak psuć, gdy ojciec stracił pracę. Okazało się, że zamiast normalnie pracować miał romans z pewną kobietą, dzięki której otrzymywał duże pieniądze. Najpierw mama była tym załamana, lecz później postanowiła mu wybaczyć. Ma zbyt dobre serce.
Przez to, że ojciec zarabiał w nieodpowiedni sposób, musieliśmy oddać wielkie pieniądze kobiecie, którą podobno wykorzystywał. Właśnie przez te kary za jego zachowanie uzbierały się naprawdę ogromne długi, które wciąż nie są spłacone. Od kiedy ojciec siedzi w areszcie jest jeszcze trudniej, choć wtedy wszystkie oszczędności szły na alkohol.
- Jestem już dość dojrzały, aby zauważyć i zrozumieć pewne sprawy. Opowiedz mi o wszystkim. - wydukałem i ułożyłem się wygodniej w miękkim siedzeniu. Mama spojrzała tylko pusto na swoje nogi i zaczęła poruszać nimi z niepokojem. Rozumiem, że boi się powiedzieć mi pewne rzeczy, ale obiecała, że wszystko mi wyjaśni.
- Kiedy razem z twoim ojcem uzbieraliśmy długi, szukaliśmy sposobu, aby jak najszybciej je spłacić. - zaczęła cicho, jednak co kolejne słowa sprowadzała do odpowiedniego tonu. Chrząknęła lekko i głośno przemknęła ślinę, nim opowiedziała mi resztę. - Szukaliśmy w internecie różnych stron pomagających w spłacaniu długów. Po dłuższym czasie udało nam się odkryć dobrze zapowiadającą się pomoc. Okazało się jednak, że przez to jeszcze bardziej pogorszyliśmy nasze położenie. Źródło było podejrzane, ale nie zwróciliśmy na to wcześniej uwagi. Dopiero później zaczęły się groźby i uwagi... T-teraz muszę o-oddać dług do końca miesiąca, a-albo... albo coś Ci z-zrobią... - nie skończyła, lecz zaczęła głośno płakać, a jej przeźroczyste łzy spływały po bladych policzkach. - N-nie mogę na to... nie mogę na to p-pozwolić... - łkała jeszcze głośniej, przez co serce bolało mnie coraz mocniej. Objąłem ją rękoma i przycisnąłem do siebie tak, aby poczuła moje ciepło i otuchę.
- Wszystko będzie dobrze. - oznajmiłem, gdy ta złapała za moją bluzkę i zaczęła szarpać ją w odruchu pomocy. Wytarłem dłonią jej łzy, lecz po chwili policzki znów pokryły się dużą ilością płynu. Chyba mi nie uwierzyła, gdyż płakała jeszcze głośniej i mocniej, przez co nawet moje głaskane jej głowy czy pleców nie dawały żadnego skutku. Zostało mi tylko przytulić się do niej jeszcze mocniej i trwać w tym uścisku tyle, ile będzie trzeba.
*Eren*
Kiedy wszedłem do klasy i nie zobaczyłem Levi'a trochę się zdziwiłem. Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Przypomniałem mu nawet o sprawdzanie, który czeka na nas na piątej lekcji. Miejmy nadzieję, że do tego czasu się zjawi.
Po zakończeniu pierwszej lekcji wyszedłem z klasy i usiadłem w moim ulubionym kącie pomiędzy oknami, a męską toaletą. Nie wiem czemu, ale tam czułem się najlepiej. Wyjąłem z plecaka książkę, którą miałem zamiar zacząć czytać, jednak przeszkodziły mi dziewczyny z klasy.
- Hejka Eren, co tam czytasz? - zapytała z uśmiechem, zdaję się, Mikasa. Jestem nowy w klasie i jeszcze nie do końca rozróżniam imiona. Dziewczyna miała ciemne włosy sięgające do ramion i czerwony szalik, który nosiła nawet w ciepłej szkole, czym przykuła moją uwagę.
- W skrócie historia o dwóch chłopakach, którzy pokonali przeciwności losu i zeszli się. - wymruczałem wracając do lektury.
- Geje? - zapytała trochę oschle, na co ją spojrzałem na nią zdziwiony.
- Mhm. - znów skierowałem oczy w stronę książki.
- Fuuuj! - pisnęła, jakby ktoś poraził ją prądem. Jeśli chodzi o moją miłość do literatury yaoi, nienawidzę, gdy ktoś jej nie toleruje. - Jak taki ładny chłopak jak Ty może interesować się takimi rzeczami? Już bardziej spodziewałabym się magazynu porno w rękach kogoś takiego. - rzuciła, jakby ze złością, że nie interesują mnie nagie, cycate dziewczyny.
- Jednak może... - odparłem i poirytowany przestałem jej słuchać. Co ją obchodzą moje zainteresowania i orientacja.
- W sumie to Ty jesteś taki gej. - fuknęła. - Nawet się na mnie nie spojrzałeś, jak założyłam wczoraj sukienkę z dużym dekoltem. Nie wiem czy wiesz, ale bardzo mi się podobasz. Znaczy podobałeś. Skoro nie zwracasz uwagi na to, jak bardzo się staram, to spadaj i znajdź sobie jakiegoś pedała. - machnęła ręka i wraz z Petrą oraz Sashą odeszła w stronę skupiska klasowych bad-boy'ów. Tylko Hanji została przy mnie chwilę.
- Ja nie mam nic do gejów. - wyznała lekko zarumieniona. - I bardzo podziwiam Cię za twoją szczerość. Nie chce nic mówić, ale wydaje mi się, że ty i Levi bardzo do siebie pasujecie. - kiedy to mówiła, Mikasa wrzasnęła na nią z drugiego końca korytarza, więc ta tylko pomachała mi i odbiegła. Jak dobrze, że na tym świecie żyją jeszcze jacyś porządni ludzie.
Tylko jedno mnie zastanawia. Czy ona ma rację? Czy Levi i ja naprawdę...
W jednej chwili moje serce przyspieszyło, a na twarz wtargnęły nieproszone rumieńce.
Levi Ackerman. Ten chłopak mi się podoba.
CZYTASZ
drugie odbicie [ereri/riren] ✓
Fanfiction[książka ma niski poziom, pisałam ją daaawno temu. proponuję poczekać, aż poprawię rozdziały, bo prawdopodobnie aktualna wersja wam się nie spodoba] ❝to dziwne, ale wystarczyło jedno ciepłe spojrzenie jego oczu, a na twarzy znów pojawiał mi się uśmi...