Frappe

823 64 11
                                    

 Święta. Wyjątkowy dzień, w którym kawiarnia Cafezinho nie gościła tak wielu klientów, jak zwykle. Pojedyncze osoby przychodziły dosłownie na chwilę lub po prostu brały kawę na wynos. Nic dziwnego. Ludzie mieli tego dnia więcej rzeczy na głowie, niż siedzenie w kawiarni. Dlatego kiedy nadszedł w końcu wieczór, Lisa co chwilę zerkała na zegarek zniecierpliwiona. Normalnie lubiła swoją pracę, ale dzisiaj wyjątkowo chciała już wyjść i nacieszyć się świętami.

Spodziewała się, że już raczej nikt więcej nie przyjdzie, dlatego zaskoczył ją dźwięk dzwoneczka, który poinformował o przybyciu klienta. A raczej klientki. Rudowłosa dziewczyna z szerokim uśmiechem podeszła do lady, przy której stała kelnerka i oparła się o blat rękoma.

- Lisa - pisnęła, przedłużając samogłoski jej imienia.

- Co ty tu robisz, Rosé? - dziewczynę zaskoczyła nagła wizyta przyjaciółki.

- Wpadłam po ciebie! Za ile kończysz pracę?

- Ugh... Dopiero za godzinę.

- To nic, poczekam!

- Ale Rosé, nie trzeba, naprawdę!

- Trzeba, trzeba!

- Ale...

- Żadnych "ale"! Czekam i koniec.

Lisa westchnęła ciężko i uśmiechnęła się lekko do dziewczyny. Lubiła w niej to, że była tak bardzo uparta i przy tym nieco zakręcona. W sumie nie powinno ją dziwić to, że dziewczyna zdecydowała się przyjść do niej do pracy w dniu świąt. Rosé pewnie potrafiłaby nawet polecieć za nią do Tajlandii w dniu własnego ślubu.

- To może chcesz się napić kawy? - zaproponowała Lisa.

- O, dobry pomysł - Rosé podskoczyła w miejscu i z zamyśleniem zaczęła się wpatrywać w tablicę zawieszoną na ścianie, na której również był spis kaw. - Hm... To może... Frappe!

- Frappe?

- Tak, frappe!

- Nie uważasz, że jest trochę za zimno na frappe?

- Nigdy nie jest za zimno na frappe. Poproszę karmelowe, na wynos - położyła na blacie pieniądze i uśmiechnęła się uroczo do Lisy.

Blondynka wzruszyła jedynie ramionami i zabrała się za przygotowywanie mrożonej kawy. Przez cały ten czas Rosé patrzyła się na jej zgrabne dłonie z zafascynowaniem. Lisa mogłaby się poczuć dziwnie, ale przywykła już do dziwnych zachowań swojej przyjaciółki, do której poniekąd wzdychała, jednak uznała to za zbyt wstydliwe, by kiedykolwiek się do tego przyznać.

W pewnym momencie z zaplecza wyszedł Luhan. Podszedł do swojej pracownicy i poklepał ją lekko w ramię, na co Lisa uniosła na niego wzrok.

- Dzisiaj możesz wyjść wcześniej - poinformował.

- Naprawdę? - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, a jej szef kiwnął tylko głową, po czym spojrzał na przygotowywaną przez nią kawę.

- Nie za zimno na frappe?

Lisa wzruszyła ramionami, a Luhan prychnął jedynie śmiechem i znów zniknął gdzieś na zapleczu. W końcu dziewczyna podała swojej przyjaciółce gotową kawę, a ta od razu jej spróbowała.

- Jest świetna - westchnęła Rosé.

- Cieszę się, że ci smakuje - odparła Lisa, odwiązując swój czarny fartuszek.

- To był twój szef, co nie?

- Tak.

- Jest słodki.

- Nigdy tego przy nim nie mów, bo wtedy się obrazi.

- Uroczo - zachichotała. - Jest wolny?

- Nie - Lisa spiorunowała ją automatycznie wzrokiem, czując poniekąd zazdrość. - To znaczy... Jeszcze nie. Spotyka się dzisiaj ze swoją wielką miłością, którą poznał wczoraj.

- Szybki jest.

- Wiem - wzruszyła ramionami. - Wychodzę wcześniej, więc jeśli dalej chcesz to...

- Czekam!

Lisa posłała jej delikatny uśmiech, po czym udała się na zaplecze. Ubrała się i odebrała od swojego szefa wypłatę. Następnie życzyła mu wesołych świąt i po chwili opuściła razem z Rosé kawiarnię. Powoli się ściemniało. Było naprawdę zimno, jednak rudowłosa wciąż piła swoje frappe bez większego problemu, jakby było wyjątkowo upalnie. Sama Lisa drżała z zimna.

- Będziesz chora - stwierdziła, gdy Rosé skończyła swoją kawę i wyrzuciła kubeczek do śmietnika.

- Oj tam, dramatyzujesz.

- Wcale nie! Po prostu nie chcę, żebyś spędzała te święta w łóżku.

- Nie jest mi zimno! W przeciwieństwie do ciebie.

Rzeczywiście, szczęka Lisy wręcz wydawała zabawne dźwięki, a grubsza kurtka i szalik wcale nie sprawiały, że dziewczyna wytrzymywała ten mróz. Wtedy Rosé z uśmiechem zbliżyła się do blondynki i przytuliła ją. Faktycznie, było nieco cieplej, ale Lisa nie mogła stwierdzić, czy to dlatego, że ktoś ogrzewał ją swoim ciałem, czy może dlatego, że robiła to Rosé. Westchnęła cicho, wdychając słodkie perfumy dziewczyny i nieśmiało ją objęła.

- Jesteś niemożliwa - zachichotała Lisa.

- Wiem - szepnęła Rosé. - Wesołych świąt.

Lisa uśmiechnęła się i przymknęła oczy. Stały tak w swoich objęciach na środku miasta, nie zważając na patrzących się na nich ludzi ani na śnieg, który powoli zaczął opadać na ziemię.



Jak widać, jest to najkrótszy oneshot, tylko dlatego, że to taki mały bonusik. Wyszło na jaw, kogo umieściłam w roli blond kelnerki :") W każdym bądź razie, mam nadzieję, że podobały Wam się oneshoty i miło spędziliście swoje święta. 

Ode mnie jeszcze krótkie życzenia: przede wszystkim bądźcie wszyscy zdrowi, szczęśliwi, dużo shipów, dużo oppów, żeby ogólnie oppa was zauważył albo najlepiej, żeby pojawił się pod choinką. Nigdy nie jest za późno na taki prezent hehe~

Wesołych, bejbaski~!

||K-Pop oneshots|| Cappuccino Kisses ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz