Rozdział: Światła gasną

35 3 0
                                    

 Światło, którego jedynym źródłem — nie wliczając srebrnego globusa — były świece, które zgasły na kilka chwil. Kiedy zabłysły ponownie pomarańczowym płomieniem, dostrzegłam notkę zapisaną na oknie. Było tylko jedno słowo. ,,W i e j".

                                                                                     ***

Nic nie wyglądało znajomo, wszystko było zimne. Odmrożone kończyny dawały się we znaki, lecz kto by przejmował się butami, kiedy za tobą biegnie śmierć. Pozbawiona światła słonecznego, brnęłam w lica ciemności. Zamęt i adrenalina przeszywały mi kości. Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, kiedy moje ciało się podda, a macki śmierci musną moją duszę, tylko po to, by ją oswoić. Chłonęłam wspomnienia moich ostatnich wspólnych chwil z najbliższymi. I to koniec? Skończę w lesie sama — jeśli to w ogóle jest las — ubrana jedynie w strach i starą znoszoną piżamę. Co sobie pomyślą ludzie, którzy znajdą moje martwe ciało? Na pewno będą współczuć mi gustu. Gdybym tylko wiedziała, że dzisiaj zginę, włożyłabym tę śliczną sukienkę z Dior. O czym ja do diabła myślę?! Przecież w tym się niewygodnie biega! Moje wewnętrzne dylematy, przerwało silne ramię owinięte wokół mojej talii, niczym pętla. Szum w uszach zagłuszał mój nieregularny oddech. Czułam, jak moje ciało — wbrew mojej woli — unosi się nad ziemią. Poddałam się ciemności.

Kilka dni wcześniej

Sawyer

Ołówek w ruch. Gumka w ruch. Ołówek w ruch. Gumka w ruch. Obserwował, jak dziewczyna powtarzała tę czynność, niczym mantrę. Miliony masek, każda na inną okazję. Kim jest teraz? Nauczycielem od języka angielskiego, w jej szkole? Dostawcą pizzy? Czy może bezdomnym, wyłudzającym marne grosze?
Piaski czasu — większość ludzi sądzi, że czas to rzeka — które ubywały ziarnko po ziarnku, pomagały poznać cel w postaci szarookiej dziewczyny. Jej duszę, mowę ciała oraz obiekt jej osobistych zainteresowań. Był pod wrażeniem kobiecych cech. Szczególnie cech zewnętrznych.

Delilah

Starałam się okiełznać przeczucie, iż ktoś mnie obserwuje. To uczucie stało się na tyle intensywne, iż praca domowa, nad którą dumałam przestała być na pierwszym planie. Ciężar obcych oczu stłumił moje instynkty samozachowawcze. Albo to tylko rodzi się w mojej głowie, albo właśnie usłyszałam trzask połamanych gałęzi zza mojego okna. Bum. Bum. Bum. Serce wybija rytm, zakłócając spokój myśli. Złapałam to, co miałam pod ręką. Tępe nożyczki. W takich chwilach jak ta, gotowa byłam brnąć przez przeszkody w postaci ubrań, porozrzucanych nieczule po pokoju, by schować się do szafy i nałożyć na siebie pelerynę niewidkę. Jeszcze tylko kamień filozoficzny i tatuś wróci do domu. Nim zdążyłam przemienić myśli w czyn, mój wzrok zatrzymał się na oknie; ,,Myślę o tobie". Zamrugałam kilkakrotnie z niedowierzaniem. Czy to dzieje się na prawdę? Musi istnieć jakieś racjonalne wytłumaczenie obecnej sytuacji. Może zbyt nielogicznie oceniam świat zewnętrzny? Czuje zapachy: jednocześnie życia i rozkładu. Pojawia się światło, nikłe... szukam nazwy dla tego koloru... jasna plamka, zawieszona w powietrzu. Pojawiła się nie wiadomo skąd. Światło powoli rozprzestrzeniało się. Blade pasma iluminacji, zapłatały się ze sobą nawzajem, łącząc się, tym samym powiększając się jeszcze bardziej. Blask, zaczął uderzać w moje oczy coraz mocniej. Skażdą kolejną sekundą światłość, zdawała się coraz szybciej powiekszać, bił od niej niewyobrażalny chłód, który wręcz ostrzegał moje ciało bym się nie zbliżała. Nie powinnam była, jednak głupi umysł ciekawskiej nastolatki, nie potrafił zapanować nad frapującą go nowością. Wyszłam na zwenątrz, ignorując chłód nocy. Zrobiłam krok w strone poświaty, uciekając przed mrokiem. Wyciągnęłam dłoń w kierunku rozbłysku. 

***

Witam wszystkich!

Zebraliśmy się tu dzisiaj, gdyż znaleźliście kolejne moje opawiadanie! :)

Chcę dodać, że w pisaniu tej opowieści pomaga mi: criticusprzezc!

Mam nadzieję, że was zaciekawiło!

Dziękuję, żegna was,

X_werkosio_X

Podwójnie UrodzonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz