Rozdział I

3.9K 330 33
                                    

Perspektywa Loki'ego

Uderzyłem plecami o ścianę. Zaciśnięta na moim gardle, ręka Thora uniosła mnie do góry. 

-Co ty zrobiłeś!?- wykrzyczał bóg piorunów.

-Musiałem- wychrypiałem.

-Co do cholery musiałeś!? Przystawić nam wszystkim nóż do gardła? 

Thor coraz bardziej zwiększał siłę uścisku na mojej szyi, jeszcze trochę i zmiażdży mi tchawicę. Chwyciłem się mocniej umięśnionego łapska mojego przybranego brata i obunóż kopnąłem go w brzuch. Puścił moją szyję aby złapać równowagę. Rozmasowałem dłońmi bolące miejsce.

-Nie zrobiłem tego z własnego wyboru- powiedziałem chłodno poprawiając rękawy.- Może trudno w to uwierzyć ale nie jestem niezniszczalny.

-Mów w tej chwili, jaką umowę zawarłeś z królem Cealeii!? 

Rozejrzałem się po bokach i złapałem Thora za ramię. Pociągnąłem go mimo oporów do wielkiej biblioteki. Nikt tam oprócz mnie i Friggi nie zaglądał. Teraz, gdy była nieobecna nikt nie mógł nam przeszkodzić. Usadziłem brutalnie blondyna na ogromny fotelu.

-Siedź i słuchaj!

-Mam słuchać ciebie! Doprowadzisz nas wszystkich do tragedii! Czego się nie dotkniesz, gdzie się nie pojawisz niszczysz wszystko!

-Milcz!- ryknąłem.- Nie rozumiesz bo nie dajesz mi dojść do słowa!

-Mów zatem.

-Żyje, ona żyje.

-Mów jaśniej. Kto żyje? Celii?

-Nasz matka.

-Frigga nie żyje wiesz o tym tak samo dobrze jak ja.

-Mylisz się.

-Umarła na moich oczach broniąc Jane. Doskonale wiem o czym mówię, bo to widziałem!

-Jesteś głupszy niż myślałem- wykrzywiłem twarz w grymasie.- Ona nie umarła. To była iluzja.

-Coś ty uczynił?

Zacząłem krążyć po pomieszczeniu. Czy on naprawdę nie może, poskładać sobie w tej kudłatej głowie fragmentów układanki? To oczywiste, że Apolinary, przeklęty władca Cealei, ojciec mojej ukochanej, którą oddałem w paszczę lwa, wszystko zaplanował.

-Loki, bracie mów.

-Nigdy nie będę twoim bratem- sprostowałem szybko.- Apolinary obserwował nas od dawna. Widział, że Odyn słabnie. Nie ukrywajmy nie byłem w tym okresie zbyt pomocny. MILCZ! Kiedy Jane się tu pojawiła wyczuł, że zależy ci na niej jak na nikim. To ona miała być jego zakładnikiem i tej grze. Nieoczekiwanie pojawiła się Frigga i "oddała" życia za twoją, pożal się boże, kobietę.

-Jaką rolę miałaby odegrać tutaj Jane?

-Zakładając, że ja siedziałbym w szklanej klatce, którą zwiemy więzieniem, to ty byłbyś następcą tronu. Powiedz mi teraz czy zrezygnowałbyś z tego dla niej?

-Tak, nie wachałbym się ani minuty.

- Właśnie i tu znów pojawiam się ja- podrapalem się po karku.- Gdybym nie był tak głupi i nie atakował Midgardu nie znalazłbym jego córki.

-To raczej ona znalazła ciebie- sarknął Thor.

-Raczej się nie ukrywałem- wymamrotałem tracąc cierpliwość.- Wracając, on zlokalizował córkę więc miał jak, że wyrażę się w ten sposób, połączyć rody.

-Zdobywając po części wladzę na dziewięcioma światami.

-Dokładnie tak.

-Mówiłeś o matce, dlaczego uważasz, że ona żyje?

-Pokazał mi ją w śnie.

-W śnie?

-Potrafię więcej niż ci się wydaje.

-Nie mówię o tobie- Thor machnął ręką, a następnie pochylając się w fotelu i podparł brodę na dłoni.- Ty to potrafisz, a on?

- Też mnie to zdziwiło kiedy skontaktował się ze mną, gdy przebywałem na Ziemi.

-Czego chciał?

-Miałem ją tu sprowadzić. Obiecał, że ona będzie bezpieczna!

Uderzyłem pięścią w blat stołu.

-Frigga. Co z matką?

-Widziałem ją w srebrnym więzieniu.

Srebrne Więzienie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz