Rozdział II

4K 306 79
                                    

Perspektywa Steve'a

Zamarłem w pół ruchu słysząc odgłos komunikatora. Kto pojawił się na wyświetlaczu? Stark! On i to jego wyczucie czasu. Pocałowałem Samanthę w czoło i stoczyłem się z niej.

-Czego Stark?

-Mamy problem, kiedy dotrzesz?

Przetarłem wolną dłonią twarz.

-Jutro- mruknąłem. Czułem drobne ciało blondynki wtulające się w mój tors. Objąłem ją ręką w pasie i przyciągnąłem bliżej- Czy to nie może poczekać?

-Może, ale tylko do rana. Widzę cię u siebie punktualnie o ósmej!

Rozłączyłem się bezceremonialnie.

-Wracamy do tego co nam przerwano, słodka?

-Jasne ogierze- wyszeptała piwnooka i usiadła na mnie okrakiem.

***

Perspektywa Thor'a

-Jane, najdroższa- szeptałem do ucha dziewczynie, która siedział na moich kolanach i wtulała się w pierś.- Nie miałem o niczym pojęcia. Mogę ci przyrzec, że żadnego ślubu nie będzie.

-Naprawdę?- wyszeptała cicho szlochając.- Nie zostawisz mnie?

-Posłuchaj- uniosłem jej podbródek do góry i spojrzałam w ciemne oczy.- Nigdy cię nie opuszczę. Jeśli będzie trzeba, umrę za ciebie.

-Nie mów tak, proszę cię. Jesteś dla mnie zbyt ważny byś mógł zginąć.

-Kocham cię mała.

-A ja kocham ciebie.

***

Perspektywa Cecylii

-Puść mnie!- warknęłam do strażnika, który chwycił mnie za ramię w celu doprowadzenia przed oblicze władcy.- Stracisz tą rękę!

-Zamilcz kobieto i rusz się. 

Zdenerwowałam się. Wykręciłam mu rękę za plecy, podcięłam nogi i przycisnęłam mu głowę do podłogi. Dociskając go kolanem do posadzki ukucnęłam i wyszeptałam mu d ucha:

-Nie waż się mi rozkazywać nieudaczniku. 

-Spierd...

-Nawet nie waż się kończyć zdania- powiedziałam zaciskając dłoń w przydługich włosach strażnika.- Przeproś ładnie to cię puszczę.

-Przepraszam.

-Jakiś się nagle grzeczny zrobił.

Zeszłam z faceta i poprawiłam suknię.

-No wstawaj! Musisz przecież odeskortować mnie bezpiecznie przed oblicze mojego Ojca.

Upokorzony strażnik, ruszył przed siebie wiedział, że podążę za nim. Ewidentnie wolał nie trzymać się w zasięgu moich rąk. Jednak nie taki głupi na jakiego wygląda. Ruszyliśmy krętym korytarzem. Dużo się tu zmieniło.

-To tutaj- oznajmił mężczyzna otwierając wielkie srebrne drzwi.

-Dziękuję- facet mnie wkurzał, ale wychowano mnie na damę z manierami.

Drzwi otworzyły się samoistnie. Sala tronowa nie była tak okazała jak ta w Asgardzie. Skierowałam swoje kroki przed tron. Nie dygnęłam, nie okazałam szacunku władcy. Wiedziałam, że narażam się na jego gniew. Mężczyzna zszedł z podwyższenia i znalazł się przede mną. Wbiłam stalowy wzrok w jego twarz. Oczy, które pamiętałam, które zawsze były obojętne teraz, były puste, przerażająco puste. Walczyłam sama z sobą by nie cofnąć się do tyłu.

Poczułam mocne uderzenie. Niemal czułam jak każdy palec odbija się na mojej jasnej skórze, czerwoną pręgą. Uderzył mnie! W twarz jak ostatnią dziwką. Rozcięta warga krwawiła.

-Jeszcze jeden taki brak szacunku, a skończy się to dla ciebie dużo gorzej- powiedział beznamiętnym tonem.

Skinęłam lekko głową, na znak, że rozumiem. Mężczyzna powrócił na tron. 

-Mów, pytaj- rzucił patrząc na ścianę za moimi plecami.- Wiem, że jesteś ciekawa.

-Co obiecałeś Lokie'mu?- nie wiem dlaczego zaczęłam od tego pytania. Pewnie dlatego, że nadal miałam nadzieję, że mężczyzna nie zrobił tego z własnej woli.

-To jest to co cię najbardziej nurtuje?- prychnął z pogardą.- Jesteś naiwna i głupia sądząc, że lodowy olbrzym, był w stanie pokochać kogoś takiego jak ty.

Zacisnęłam usta czując wzbierające, falami upokorzenie.

-Dlaczego jestem ci potrzebna?

-Takie banalne pytanie. 

-Odpowiedz, chcę wiedzieć.

-Jesteś taka głupia! To oczywiste! Kiedy pozbędę się Odyna a twój chłoptaś trafi za kraty za zdradę, tron przejmie Thor.

-A ja, jako jego żona będę łącznikiem. Mostem między naszymi planetami.- wyszeptałam bardziej do siebie, niż do Ojca.

-Jednak masz coś w tej pustej głowie- wykrzywił usta w grymasie.

-Dlaczego moja komnata jest obłożona zaklęciami?

-Pytanie godne królowej!- zarechotał paskudnie.- To, tak absurdalnie proste! Żebyś nie uciekła. 

-Mam ostatnie pytanie.

-Mów zatem.

-Co obiecałeś Lokie'mu?- uczepiłam się tego pytania jak rzep.

-Kobietę- odparł Ojciec z cynicznym uśmieszkiem na twarzy.- Straż zabrać ją!

W kącikach oczu zebrały mi się łzy. Strażnicy chwycili mnie pod ramiona i zaczęli prowadzić do komnaty. Nie reagowałam na ich dotyk, nogi poruszały się automatycznie, byłam jak automat. Czy Loki naprawdę wymienił mnie na jakąś kobietę? To pytanie odbijało się echem w moim umyśle, aż nie zostałam sama. Zamknięta ponownie.

Muszę stąd uciec. Jak najszybciej.

Srebrne Więzienie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz