Cały tydzień miną mi dobrze jest sobota rano o 14 mam spotkanie z Draco. Właśnie wyszłam z WS i szłam się przygotować. Na mojej drodze staną Snape.
- Riddle do mojego gabinetu.
On tylko przy uczniach jest taki oschły. Jak jestem w jego gabinecie to jest milszy. Ciekawe czego znowu chce. Weszłam do jego gabinetu i usiadłam na ciemnym fotelu.
- Alex twój tata powiedział że co weekend będziesz tu przychodzić i teleportować się do waszego domu. Będziesz mieć szkolenia.
- Dobrze w przyszły weekend przyjdę... A teraz ide się szykować na wyjście
- źle mnie zrozumiałaś teleportujesz się już dziś
Nie o nie. Ja ide na spotkanie z Draco nie mogę. Ale z drugiej strony nie chce widzieć jak ojciec się o to wścieka.
- kiedy mam się teleportować ?
- teraz
Wzią moje ramię j teleportowaliśmy się do mojego domu. Weszłam do salonu a tam siedział mój ojciec. A przed nim kilka mugolaków. Ciekawe kto będzie ich torturował.
- Alex będziesz mieć szkolenia na temat czarnej magii - powiedział mój ojciec.
Teraz do mnie dotarło że będę ćwiczyć na tych szlamach. Wzdrygłam się na samą myśl.
- Ale ja mam teraz spotkanie - mówie
- wiem z młodym Malfoyem - nazwisko wypowiedział z pogardą. - porozmawiamy o tym później. A teraz wyciąg różdżkę. Będziemy stosować trzy zaklęcia chyba wiesz jakie.
Trzy zaklęcia. Zaklęcia niewybaczalne. Ostatnie najgorsze.
- pierwsze to imperio - mówi.- wiesz jakie są działania teraz zobaczymy czy umiesz je stosować.
Stanełam obok niego. Zaczął urzywać to zaklęcie na jakiejś szlamie. Po skończeniu kazał mi to zrobić.
- Imperio - krzyknełam.
Pierwsze zaklęcie poszło mi dobrze. Aż za dobrze. Ale teraz poczułam że robię się zła. Bardziej niż byłam. Czyli to prawda gdy użyjesz zaklęć niewybaczalnych robisz się potężniejszy. Mój ojciec wybrał sobie jakiegoś mugola. Zastosował Crucio pare razy i kazał mi to robić.
- Crucio - powiedziałam niepewnie.
Zaczełam torturować tym zaklęciem jakąś kobietę. Poczułam się silna. Nawet zlewałam to że nie poszłam na spotkanie z Draco. Poczułam się bardziej potężniejszą i silniejsza. Ojciec wybrał sobie jakiegoś chłopaka w moim wieku na ostatnie zaklęcie. Zabił go po prostu zabił. To zaklęcie będzie dla mnie najtrudniejsze. Wybrałam sobie jakiegoś męszczyznę miał około 25 lat. Bałam się ale tego nie pokazywałam.
- Avada Kedavra - krzyknełam.
Zabiłam go. Czuje teraz potężność. Czuje że niczego się nie boję. Wszyscy zgromadzeni tam byli w szoku. Bo nie dość że opanowałam wszystkie zaklęcia w cały dzień to jeszcze byłam w stanie zabić. Upsss życie. Staje się bardziej zła z każdym zaklęciem. Lucjusz patrzył na mnie zawiedzionym wzrokiem. Bellatriks wręcz skakała z radości. Powtóezyłam wszystkie zaklęcia jeszcze raz. Tata oznajmił że zostaje tu na noc. Poszłam do swojego pokoju. Zasnełam natychmiastowo.
************************************
Wstałam rano przebrałam się i zwszłam na dół dzisiaj czeka minie rozmowa z ojcem. Zjadłam śniadanie i udałam się do salonu czekając na niego. Po kilku minutach przyszedł tu ze swoim głupim wężem Nagini.
- Młody Malfoy chyba coś do ciebie czuje.. Masz mieć kontakt z nim tak jak kiedyś.. Tylko przyjaciele.. Rozumiemy się ? - zapytał ojciec.
- Tak.. - mówie.
- powtórzył to co ci kiedyś mówiłem i złóż wieczystą przysięgę że się z nim nie umówisz do końca roku i że do końca roku będziesz powtarzać że nie wierzysz w miłość - nakazał
- Miłość jest dla słabych. Ja nie kocham bo jestem potężna. - powiedziałam regułke którą wpajał mi do głowy.
- a teraz wieczysta przysięga - mówi
Kiedy złożyłam wieczystą przysięgę postanowiłam być zła. Nikt nigdy nie będzie mi nic robił.
************************************
Właśnie teleportowaliśmy się ze Snape do Hogwartu. Od razu poszłam do swojego dormitorium. Nikogo nie spotkałam. Wziełam prysznic i ogarnełam się. Po jakiejś godzinie zeszłam do salonu. Bylo pełno ludzi ale poszłam na mój ulubiony fotel siedział tam jakiś pierwszak. Mam być zła pokaże pierwszy przykład. Obok na kanapie siedzieli moi przyjaciele.
- spierdalaj gnojku - powiedziałam.
Dziecko od razu wybiegło do dormitorium. Wszyscy patrzyli na mnie wielkimi oczami.
- Co się tak patrzycie jakbym wam matki Avadą zabiła - mówię i uśmiecham się zadziornie.
- co się z tobą dzieje ? - pyta Blaise.
- a co ma się dziać? Mam po prostu dosyć udawania miłej i grzecznej dziewczynki. - mówie rozkładając się na fotelu.
Siedzieliśmy do późna w salonie. Na każdym kroku byłam wredna dla każdego. W salonie zostałam ja i Draco. Wstałam z fotela i chciałam iść do dormitorium ale Smok mnie złapał za rękę.
- czego chcesz ? - pytam
- czemu to zrobiłaś ? - odpowiada pytaniem na pytanie.
- ale co zrobiłam? - pytam bo nie wiem o co kaman.
- zabiłaś ich i torturowałaś - mówi z troską w oczach.
- A o to ci chodzi. Po prostu teraz wszyscy zobaczą moje prawdziwe ja - mówie
- Ja wiem jaka jesteś naprawdę.. I to nie ty - mówi
- Nie znasz mnie perfekcyjnie - mówie i ide do dormitorium.
Miesiąc późnniej
Przez miesiąc wiele się zmieniło. Jestem śmierciożercą. Stałam się bardziej zła. Pansy robi się taka sama jak ja. Zlewam Malfoya. Na spotkaniach śmierciożerców to ja najwięcej gadam. To mnie boi się połowa szkoły. Tata miał racje Draco chyba coś do mnie czuje bo nie odpuszcza. Ale stałam się teraz bardzo zła. Aż do kości. Ale cóż problem. Takie życie. Obudziłam się i ogarnełam. Poszłam z Pansy do WS na śniadanie. Ona usiadła koło mnie. A chłopcy na przeciwko. Kiedy skończyliśmy poszliśmy na błonia. Teraz jest jedyny weekend gdzie nie muszę z Pansy teleportować się na szkolenia. Siedzimy na błonich. Wokół słychać śmiechy. Położyłam się na kocu i leżałam tak do wieczora.
Koniec
Napisałam jeszcze jeden dziś. Już nie dam rady więcej. Moje myślenie siada. Ale dla was mogłam napisać.
Jeśli maci jeszcze jakieś pomysły to w komach papa
💚💚💚💚💚
CZYTASZ
Dark Queen
FanfictionCo by było gdyby Voldemort miał córkę? W której Draco byłby szaleńczo zakochany ? Czy ona potrafi kochać ?