4.

77 7 6
                                    

Następnego ranka ciężko było mi wstać. Dobrze, że zawsze budziła mnie moja ulubiona piosenka - Her. Wstałam, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż Poszłam do naszej kuchni. Na szczęście nie spotkałam tam nikogo. Po zjedzonym śniadaniu wybrałam się na spacer. Wstałam za wcześnie, więc mogłam sobie na to pozwolić. Potem postanowiłam iść prosto do szkoły. Nasz kochany SungSoo zostawił dla mnie mapę jak mam tam dojść. Spacer szybko mnie znudził, więc poszłam do szkoły. Wolałam poczekać tam niż chodzić bez celu po mieście. Miejsce, w którym miałam się uczyć przypominało szpital. Nie wiem czemu, ale jakoś tak mi się skojarzyło. Było tu wiele drzwi a ja nie wiedziałam gdzie zaczynają się lekcje. Postanowiłam kogoś spytać, ale zrezygnowałam. Nikogo oprócz mnie tu nie było.
- Super. - usiadłam na kanapie i zaczęłam słuchać muzyki. Trochę się bałam. Niczym w horrorze - dziewczyna przychodzi rzekomo do szkoły a tak naprawdę trafia do opuszczonego szpitala, w którym straszy. Starałam się o czymś takim nie myśleć. Prawie krzyknęłam, gdy zauważyłam chłopaka. Nie wyglądał na ducha. Był dosyć niski, szczupły i miał czarne włosy. Uroczy. To pierwsze co mi przyszło do głowy. Kiedy zaczął iść w moją stronę udawałam, że sprawdzam coś w telefonie.
- Hej Claudia - usiadł obok i uśmiechnął się. Z bliska wyglądał jak nastolatek, ale na pewno był starszy ode mnie.
- Hej... znamy się?
- Tak! To znaczy... jesteśmy z tego samego zespołu. - znów uśmiech.
- Naprawdę? Myślałam, że tylko ja muszę tu przychodzić.
- Maknae zawsze mają więcej zajęć. Zupełnie jakby byli gorsi! - oburzył się.
- Słucham? Czyli jednak jestem maknae. Super. - westchnęłam.
- Seventeen ma dwóch maknae. Ciebie i mnie. Niesamowite prawda? - przypadkiem dotknął mojej dłoni i oboje się zawstydziliśmy. Ten chłopak od początku dziwnie na mnie działał.
- A kiedy się urodziłeś? - spytałam, by przerwać niezręczną ciszę.
- Jedenastego lutego. Tak wiem jestem od Ciebie młodszy, ale wytwórnia i tak postanowiła, że oboje bedziemy maknae.
- Skąd wiesz kiedy mam urodziny?
- Em no...- w tym momencie zadzwonił dzwonek - Spotkajmy się tu na następnej przerwie. Chodź zaprowadzę Cię do sali.
Poszliśmy nic nie mówiąc. Szczerze myślałam, że nikt nigdy sie do mnie nie odezwie. A tu proszę chyba jedyny normalny członek naszego zespołu. Pierwszą lekcją był język koreański od podstaw. Bardzo ciekawie prowadzone zajęcia. Na przerwie poszłam do ustalonego miejsca. Mój znajomy już tam był.
- Boże z tego wszystkiego zapomniałam zapytać jak masz na imię! - zaczęłam się śmiać.
- A no tak - również się zaśmiał- Jestem Chan, ale mój pseudonim to Dino i chcę żebyś tak na mnie mówiła.
- Dino! Ojej jak uroczo - rozczuliło mnie to tak, że aż miałam ochotę go przytulić. Czułam jakby był moim młodszym braciszkiem.
Praktycznie caly dzien spedzilismy razem (z małymi przerwami na lekcje) i trochę się zbliżyliśmy. W jego towarzystwie byłam szczęśliwa. Razem pojechaliśmy do domu. Nie rozmawialiśmy z nikim, zjedliśmy kolację i poszliśmy do swoich pokoi. Przebrana w piżamę miałam zamiar poczytać przed snem książkę. Uwielbiałam czytać. Jednakże nie zdążyłam nawet dobrze się skupić, bo usłyszałam pukanie do drzwi. W progu stał Dino w uroczym kigurumi z dinozaurem.
- Zajęta?
- Nie no co Ty! Wchodź. - uśmiechnęłam się. - Może to dziwnie zabrzmi, ale mam wielką ochotę Cię przytulić.
- Uwielbiam przytulanie! - sam wepchnął sie w moje ramiona. Czasami zachowywał się dziecinnie i właśnie to w nim lubiłam.
- Mogę dziś z Tobą spać? - spytał i zupełnie mnie zaskoczył. Tego się nie spodziewałam.
- Yyy tak jasne. Tylko od razu mówię: nie odpowiadam za swoje chrapanie, gadanie i lunatykowanie!
- A ja za przytulanie się do wszystkiego - powiedział i zaczęliśmy się śmiać. W ciągu dzisiejszego dnia zdążyliśmy zauważyć, że mamy wiele wspolnego. Zgasiłam światło i jakoś udało nam się zasnąć.

Little MistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz