Dni do debiutu mijały ogromnie szybko. Cały czas byłam blisko z Dino. Spędzaliśmy razem każdą chwilę. Z resztą zespołu też rozmawiałam, ale rzadko. Najczęściej z liderem. Był dla mnie jak starszy brat, pomagał w nauce i dawał cenne rady. Cała reszta myślała chyba, że jestem gorsza bo jestem dziewczyną. Nie jestem pewna czy tak myślą, ale miałam takie wrażenie. W konću w maju zadebiutowaliśmy z piosenką Adore U. Był to stresujący czas. Ciągłe próby, występy, koncerty były męczące. Gdy pewnego dnia nasz ceo przyszedł, by ogłosić, że performance team ma wolne odetchnęłam. Nareszcie mogłam zająć się tylko nauką i spaniem. Jednak S.Coups, Mingyu, Vernon i Wonwoo musieli jechać do innego miasta, ale nikt nie wiedział po co. Coups nie był zadowolony. Dzień przed wyjazdem zwołał wszystkich do salonu.
- Słuchajcie. Zostawiam was na tydzień i źle się z tym czuje... Moim obowiązkiem jest was chronić a teraz nie będę mógł. Po długich rozmowach, namyśleniach postanowiłem, że pod moją nieobecność tatą Seventeen zostanie Jun. Co wy na to?
Nikt nie zaprzeczył. Nawet mój przyjaciel. Nie dziwię się, przecież każdy lubił Juna. Przystojny, miły, utalentowany... a te jego sztuki walki! Po prostu ideał! Tylko ja jako jedyna tak nie uważałam. Według mnie był normalny. Tak jak my wszyscy.
Po spotkaniu Coups zatrzymał mnie.
- Teraz gdy będziesz miała jakiś problem idź do Juna. Zobaczysz, to świetny chłopak! - uśmiechnął się.
- Hah no nie wiem - pomyślałam.
Następnego ranka każdy wstał wcześnie, by pożegnać kolegów. Jun ciągle się uśmiechał. Po jego minie było widać, że jest bardzo pewny siebie. Idiota.
Reszte dnia spędziłam z Dino. Oglądaliśmy nasze ulubione filmy.
- Jagi idę wziąć prysznic - powiedział w trakcie kolejnej części Drogi Bez Powrotu - Może skończymy oglądanie jutro hm?
- W porządku... w sumie sama bym juz poszła spać.
- Okej tylko nie zasypiaj! Poczekaj zaraz wrócę - pobiegł szybko do łazienki. Wyłączyłam laptopa i weszłam pod kołdrę. Myślałam o swoim życiu. Niby miałam wszystko. Sławę, przyjaciół, mieszkałam w Korei. Jednak nadal nie byłam szczęśliwa. Może potrzebowałam... miłości? Moje dalsze przemyślenia przerwało "pukanie" do drzwi. To było raczej walenie, jakby ktoś chciał przebić się do środka. Przestraszyłam się. Po kilku horrorach zawsze wszystko wydawało mi się podejrzane.
Wyskoczyłam z łóżka i wzięłam pierwszy lepszy przedmiot, który znalazłam. Nożyczki? Może być.
- To pewnie Dino, ale nigdy nic nie wiadomo - pomyślałam.
Uchyliłam lekko drzwi i ujrzałam największą pomyłkę Seventeen.
- Jun? A Ty tu czego? - powiedziałam najmilej jak tylko potrafiłam. Przecież oczywiste jest to, że bardzo często jestem chamska.
- Wszystko okej u Ciebie? - spytał z troską w głosie.
- Słucham? - byłam naprawdę zdziwiona. On widocznie się o mnie troszczył. Albo tylko udawał. Nie wiem... odkąd zobaczyłam go pierwszy raz wiedziałam, że uważa się za lepszego od nas wszystkich. Ale... w sumie to nigdy z nim nie rozmawiałam.
- Wiem, że nie utrzymujemy bliskich kontaktów... nawet się nie znamy, ale jako zastępczy ojciec Seventeen mam prawo o to zapytać. - lekko się uśmiechnął i wskazał na moją rękę, którą oparłam o drzwi. Cholera. Byłam w koszulce na krótki rękaw, więc blizny były widoczne. Chciałam ją szybko zabrać, ale Junhui na to nie pozwolił. Chwycił mnie za nadgarstek i spojrzał mi w oczy. Próbowałam odwrócić wzrok, ale zrozumiałam że Jun mnie przeraża. Był wyższy o jakieś dwadzieścia centymetrów, a oprócz tego strasznie silny.
- Hej co wy robicie? - z niezręcznej sytuacji uratował mnie mój mały gigant.
- O Dino! Miło Cię widzieć. My nic, tylko... rozmawiamy. - odpowiedział Jun i nareszcie puścił moją rękę. Widniał na niej teraz czerwony ślad.
- To super, naprawdę się cieszę! Zawsze myślałem, że wy dwoje za sobą nie przepadacie. - Chan posłał mi uroczy uśmiech. Moja mina mówiła teraz "Błagam zabierz mnie stąd" ale nikt nie zwracał na to uwagi.
- Wręcz przeciwnie. Tak przy okazji... chciałbym spędzić chwilkę z Claudią. Nie obrazisz się, prawda?
- Nie no co ty! To ja w razie czego będę u chłopaków. - nie czekając na naszą reakcję Dino odwrócił się i odszedł. Super. Moja jedyna deska ratunku bez słowa sobie poszła! Nie daruję mu tego. Tak okropnie się bałam. Jun zaprosił mnie do środka i kazał usiąść na łóżku. Odetchnęłam trochę, gdy przypomniałam sobie, że w kieszeni spodni mam nożyczki. To było strasznie idiotyczne, bo nie miałam zamiaru rzucać się na Juna albo coś w tym stylu, ale czułam się bezpieczniej. W chwili, gdy panowała niezręczna cisza w duchu przepraszałam go za to wszystko co wcześniej o nim mówiłam.
- Masz jakieś problemy? - spytał, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Może.
- Postaram się pomóc.
- Dziekuję, jest ok.
- Zaufaj mi - zbliżył się i położył swoją dłoń na mojej nodze. Zaczynało się robić dziwnie.
- Nie chcę z Tobą rozmawiać. - położyłam się zupełnie nie zwracając na niego uwagi.
- A co jak S.Coups się dowie? - uśmiechnął się - Raczej nie byłby zadowolony.
- No chyba mu nie powiesz.
- Założymy się? - wyjął z kieszeni telefon.
- Dobra już. Przepraszam - przeraziłam się. Nie ufałam mu i tak, ale postanowiłam zrobić wszystko, żeby nie powiedział nic naszemu liderowi.
- W porządku. Najpierw odpowiedz na kilka prostych pytań a potem zobaczymy. Czemu to robisz? Nie oszpecaj swojego pięknego ciała, nie warto - powiedział a ja spuściłam głowę. Boże... teksty tego typu zawsze wprawiały mnie w zakłopotanie. Postanowiłam powiedzieć prawdę.
- To było już dawno... ludzie nie akceptowali mojej orientacji seksualnej, tego jak wyglądam i jak się zachowuję. Nigdy nie miałam przyjaciół. Nie radziłam sobie z problemami. Zadowolony?
- Jesteś lesbijką?
- Błagam... co to za pytanie - zaśmiałam się. - Jestem bi. Koniec przesłuchania?
- Nie wiem.... i w zasadzie to przepraszam za to - wskazał na mój nadgarstek. Nadal widniał tam czerwony ślad. - Tak samo wyszło... boli?
- Nie - powiedziałam prawdę. W każdej kolejnej minucie naszej rozmowy przestawałam widzieć w nim wroga.
- Martwiłem się o
ciebie, bo wiem coś o tym - podwinął rękawy swojej bluzy. Na jego rękach były podobne blizny do moich. - Może kiedyś ci opowiem. Teraz oboje powinniśmy odpocząć, jest już późno. Do jutra Clau - poklepał mnie po ramieniu i wyszedł. Dino nocował u chłopaków, a ja długo nie mogłam zasnąć. Liczyłam, że przyjdzie. Naprawdę go potrzebowałam. Siedziałam na łóżku płacząc i usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju.hej!! dziekuje za mile komentarze pod ostatnim rozdzialem :3
szczerze uwazam ze ten wyszedl lepiej XD pozderki
clau ^^
![](https://img.wattpad.com/cover/93632794-288-k226480.jpg)
CZYTASZ
Little Mistake
Teen FictionSiedemnastolenia Claudia przez przypadek zostaje dodana do koreańskiego boysbandu. Po drodze przeżywa liczne przygody oraz pierwsze miłości. Co wyniknie z pomyłki wytwórni? Dowiecie sie czytając (;