Rozdział VII

34 2 0
                                    

Szliśmy chyba wieczność. Już ledwo stałam na nogach, a on dalej mnie ciągnął.
Krzak za mną się poruszył. Coś dużego mniej więcej rozmiarów człowieka. Przestraszyłam się, stanęłam obok Chłopaka.
- Patryk.... Co... Co tam jest?! -  Byłam przerażona. Nie wiem dla czego się bałam, zawsze byłam odważna. No i zawsze to się źle dla mnie kończyło. Szpitale, pielęgniarki, nawet dzisiaj mnie Maks opatrzył, ale ze mnie kaleczniak.
-Nie wiem... Ale zaraz się dowiemy! - Brunet odepchnął mnie na bok i poszedł w stronę krzaków.
Zatrzymał się gdy zobaczył że coś się błyszczy. Czyli jest taka możliwość, że to człowiek. Ale kto normalny o tej porze jest w lesie?! Przecież jest już późno, nawet bardzo późno bo jest prawie ciemno. Ale kto to może być...
- Patryk! Stój! Odejdź z tamtąd! - Chłopaki... Śledzili mnie... Widziałam lufę od broni. Rzuciłam się na chłopaka. Upadliśmy na zimną trawę. Spadając usłyszałam tylko hałas. Ktoś strzelił z wiatrówki.
Długo tak nie leżeliśmy. Ktoś mnie złapał za ręce i podniósł, przy upadku musiałam walnąć głową o coś twardego, bo widziałam wszystko jak przez mgłę. Dwóch chłopaków kopało Patryka i coś do niego mówili.
Ugryzłam chłopaka, który mnie niósł. Z jękiem mnie puścił, a ja od razu się zerwałam i biegłam jak najszybciej jak tylko umiałam. Rzuciłam się na chłopaka z kijem, przewróciłam go na jakiś duży kamień. Chyba stracił przytomność, bo nadal oddychał. Wyciągnęłam nóż z kieszeni i zamachnęłam się na drugiego chłopaka, niestety zablokował mój ruch i wytrącił nóż, który upadł koło głowy Patryka. Wziął go do ręki i nadal leżąc kopnął napastnika. Dzięki czemu ja uwolniłam rękę. Kopnęłam go w brzuch, złapałam Bruneta za rękę i pobiegłam przed siebie. Gdy byliśmy na bezpiecznej odległości spojrzałam za siebie.
To był Maks, Krzysiek i Dawid. I tak łatwo z nimi mi poszło.

Minęła jakaś godzina od tego zdarzenia, a my ciągle szliśmy.
- Czy ten las nie ma końca?! - Zatrzymałam się i spojrzałam na Chłopaka.
- Ma. Jeszcze 100 metrów i będzie rzeczka, za rzeczką jest mój dom. Rodzice mieszkają w innym mieście, a więc mieszkam sam. Będziesz mogła zostać na jak długo chcesz.
Chłopak był jakiś taki nie obecny. Złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie, spojrzałam mu prosto w oczy.
- Angela... Co ty znowu kombinujesz? - Patryk był przerażony.
Zbliżyłam moją twarz do jego tak bardzo, że sykaliśmy się noskami. Zaczęliśmy się całować.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Little Bad Angel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz