Emilia to nastolatka, która jest kimś więcej niż człowiekiem. Nie ma przyjaciół. W jej życiu dzieją się różne dziwne rzeczy. Poznaje nowe osoby, które pokazują jej inny świat i swoje oblicza. Czy Emili poradzi sobie w nowym życiu?
Byłam na cmentarzu, który śnił mi się ostatnio. Tyle że tym razem wyeksponowano jeden nagrobek. W wazonie znajdowały się trzy czarne róże ( symbol śmierci ). Po bokach były dwa czarne lampiony. Widać, że nikt nie dbał o ten grób. Przesiadłam przy nim i oczyscilam z kurzu. Było tam napisane nazwisko Maćka. Napewno to jego jakiś krewny. Choć w cale nie byłam tego taka pewna.
Przed chwila widziałam czyjś cień. Stał za mną. Wyczuwalam go. Miał specyficzny zapach skoszonej trawy. Musiałam działać.
Wymierzyłam mu kopniaka w zebra. Potem walnęłam pięścią w podbródek. Punkt dla mnie. Zdezorientował się na chwile ale potem niespodziewanie przytrzymał mnie w swoim mocnym uścisku. Był cały ciepły, że aż chciałoby się do niego wtulić. Zdawało mi się przez moment, że nie chce mnie skrzywdzić. Ta myśl odplynela tak szybko jak się pojawiła. Starałam mu się wymknąć z sideł ale tylko na bawiłam się siniaków. Wbilam mu łokieć między łopatki. W końcu upadł ale w ostatniej chwili złapał mnie za kostkę i sturlalismy się ze wzgórza. Próbowałam krzyknąć, niestety znów nie swoim głosem. Tym razem brzmiał jakby ktoś grał na zepsutych skrzypcach.
Wszystko się rozproszyło. Poderwałam się z łóżka. Strasznie bolały mnie okolice pleców. Wstałam, podeszłam do lustra i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na moim ciele znajdowały się liczne siniaki i zadrapania. Może sama sobie zrobiłam to przez sen? To się nie mogło dziać na prawdę. Ale na wszelki wypadek postaram się unikać cmentarzy.
Mój zegarek zadzwonił. Pora wstać. Ale dziś dzień miał wyglądać o wiele lepiej. Umowilam się z Ari na zakupy. Wyjątkowo ubrałam sukienkę. Miała rękawy 3/4. Była cała w różnokolorowych kwiatach. Do tego moje ulubione trampki. Całą drogę szłam sama. Ciekawe gdzie był Max?
Weszłam do budynku tortur. Zobaczyłam Ari rozmawiającą z Bartkiem wiec postanowiłam im nie przeszkadzać. Ruszylam w prawo i...
- Uważaj jak chodzisz! - krzyknął Maciek. Spojrzał na mnie jak na Boga wielkimi( z czułością) oczami.- Ooo przepraszam. Nie wiedziałam, że to ty. - Spoko- powiedziałam. Pomógł mi podnieść się i moje książki. - Ładnie dziś wyglądasz- powiedzial, a ja czułam jak wkrada mi się rumieniec. - Dzięki - Odpowiedziałam speszona.
- Co się stało? Nic ci nie jest? - naskoczyła Ari. Nawet nie wiem jak się tu znalazła. - Nic mi nie jest. Przypadkowo wpadłam na Maćka. - No mam nadzieje. Bo inaczej pogadamy-pogrozila mu przed nosem ręką. Wyglądało to śmiesznie. Trochę jakby mały szczeniak krzyczał na wielkiego rottweilera. Czułam, że Maciek tez powstrzymuje się od śmiechu. - Gdzież bym śmiał. Przykro mi madame.- Powiedzial i poszedł sobie. Mi chciało się jeszcze bardziej śmiać. - Chodźmy stąd- rzeklam rozśmieszona całą tą sytuacją.
- O czym rozmawialas z Bartkiem? - No właśnie. Bartek ma finał w tę sobotę. - Super. Mam Geografię a ty? - Fizykę. Dobra lecę ale nie zapomnij o dzisiaj. - No pewnie to do zobaczenia.
Rozejrzałam się po klasie. Nigdzie nie wiedziałam Maxa. Mam nadzieję, że nic się nie stało. Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Z dala od nauczycielki. Nie minęła minuta a czułam, że zasypiam. Obudził mnie dzwonek.
- Dziękuję za poświęcony czas. Emilia zostań chwile w klasie- Ooo czułam, że nie upiecze mi się. - Słucham prze pani. O co chodzi? - Dlaczego przespalas cała lekcje? - Przepraszam...- Nie dała mi dokończyć. -... mam nadzieję, że się to nie powtórzy. A na następnej lekcji wreczysz mi swój referat z dzisiejszej lekcji. - Ale... tak prze pani. Do widzenia.
- Nie stresuj się to zołza.- Powiedzial Max. Rzuciłam mu się na szyję. - Zdecydowanie. A teraz masz 5 minut na dobra wymowke. Jak mogłeś mnie olać przed szkołą!? - Sprawy rodzinne. Mów co się stało ? - Musze zrobić referat z dzisiejszej lekcji a nawet nie wiem co było. - Spokojnie przerabiane te tematy dawno. Mogę ci później podrzucić jeśli chcesz? - Dziękuję.
Reszta lekcji minęła szybko. Gdy wyszłam ze szkoły, widziałam Ari czekajaca na ławce. - Wolniej nie można? Gotowa? - W drogę.
W centrum nie nudzilam się. Przebieralysmy tysiące rzeczy ale i tak kupiliśmy zaledwie kilka. Kupiłam czarną sukienkę (ta na dole) i fajny T- shirt.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
A Ari kupiła różową sukienkę (poniżej ) z srebrnym bolerkiem i koszulkę w kolorze mietowym.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bralysmy okulary i robilysmy sobie glupie miny. Później poszliśmy na lody smerfowe.
- Dzień uważam za udany- rzeklam. - Dzień jeszcze się nie skończył. Chodź.
Nie wiedziałam dokąd mnie prowadzi. Po 20 minutach drogi doszłyśmy do jakiejś uliczki i skreciłysmy w prawo. Trafiłam do parku. Wszędzie były różnorodne drzewa. Na środku stał potężny dąb. No i oczywiście mnóstwo ludzi. Niepowtarzalny zapach polnych kwiatów. Park wyglądał jak rajski ogród. Usiadlysmy na ławce kolo fontanny.
- Jejku jak tu pięknie. - Zawsze tu przychodzę kiedy chce być sama- powiedziała i posmutniala. - Co się stało? -zapytałam zmartwiona. - Mam już dość. To wszystko mnie przerasta. - Ale co? Powiedz mogę Ci pomóc. - I tak mi nie uwierzysz. - Zobaczymy. Możesz mi zaufać- zapewnilam ją.
- No dobrze. Miałam pięć miesięcy temu swoje szesnaste urodziny- potaknelam głową by mówiła dalej.- Był to wspaniały dzień. Ale w nocy nie mogłam spać i czułam... czułam, że się unosze. Potem czułam wszędzie taki piękny zapach. Podeszłam do lustra i zobaczyłam, że mnie tam nie ma. Byłam okropnie wystraszona. A miesiąc temu... Odkryłam, że potrafię szybciej biegać i latać. Stałam wtedy na dachu. Słyszałam, że interesujesz się sprawami paranormalnymi i znalazłam cie przypadkiem. Chciałam cie poznać i polubiłam cie.- Obiela mnie mocno i usciskala.- Pomożesz mi ? Nikt mi nie chce wierzyć.
Zamurowalo mnie to. Ten nadmiar informacji... Myślałam, że głowa mi wybuchnie. Ale zaraz,zaraz...
- Skąd wiesz, że się tym interesowalam? - Zadzwoniłam do twojej przyjaciółki Michaliny.
Że co? To nie możliwe. Misia tak bardzo za nią tęsknię. Dlaczego jej to powiedziała? Pomogłam jej bo miała podobny problem. Ale potem polubiłam paranormne rzeczy i istoty. Niestety przez to straciłam wiele...
- Rozumiem Cię. Wierzę ci, bo też Cię polubiłam...- Nie tak mocno jak Misie -... zastanowię się - powiedziałam ze stoickim spokojem. Niestety w środku byłam cała w nerwach.- Musze juz iść. Rodzina na pewno na mnie czeka.
Nie była to prawda ale chciałam jak najszybciej opuścić ten piękny tropikalny lasek.
Wróciłam do domu i postanowiłam się przespać. Wzięłam prysznic i czym prędzej poszłam spać. Byłam tak wykończona, że od razu odplynelam.
************************************ No hejka.😁 W końcu się dzieje i to nie mało. Miałam mniej obowiązków i udało mi się napisać ciekawy rozdział, który ma ponad 1000 słów. Mam nadzieje, ze się spodobał. Czekam na 💥 lub 💬