Randka

17 1 1
                                    

Nic mi się nie śniło dzisiejszej nocy. Wstałam wypoczęta jak nigdy. Otarlam oczy z niedowierzaniem. Przede mną stała Ari i przyglądała mi się.

- Długo tu jesteś? -spytałam.
- Trochę...
- Co tutaj robisz?
- Chciałam ci coś powiedzieć ale zauważyłam , że spisz a raczej wiercisz się i krzyczysz jak jakaś porażona.
- Tak... czekaj to twoja sprawka- wzruszyła tylko ramionami.
- Chciałam ci tylko pomóc.
- Dziękuję. Ale jak tu się dostałaś?- wskazała ręką na uchylone okno. Zaburczalo mi w brzuszku.- No tak. To idziemy coś zjeść?
- Jasne.

Ubrałam się i zeszlam do kuchni. Zrobiłam przepyszne naleśniki. Pychotka. Zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do szkoły.

- Masz to mój numer telefonu wrazie jakbyś chciała pogadać.
- Dzięki - zdążyłam powiedzieć ale Ari juz się ulotnila.

- Witam księżniczko.- usłyszałam piękny głos. Odwróciłam się i przytulilam.
- Cześć Maciek.
- Wiesz mam dzisiaj wolny wieczór i tak sobie pomyślałem , że może... chciałabyś się ze mną umówić? - nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczył mnie. Dawno nie byłam na randce. Zrobiłam dziwna minę przez co Maciek chyba myślał , że odmowie.
- Jasne- rzeklam a on spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- O 19 pasuje? Będę punktualnie.
- Do zobaczenia- dałam mu buziaka w policzek. Na co wkradł się tam lekki rumieniec.

Weszłam do budynku tortur. Niechcący uderzyłam ramieniem o kogoś.

- Przepraszam...
- Za kogo ty się uwazasz? Może byś patrzyła jak łazisz, a nie?

W około nas otaczał tłum. Czułam milion oczu skierowanych na mnie. Nie dam się tak łatwo. To był PRZYPADEK! Żadna dziewczyna nie będzie mną pomiatac. Zaczęła wyzywać mnie od takich... Nagle gdy już chciałam zaatakować tą suke, ktoś pojawił się przedemna. Jess.

- Martina uspokoj się to było niechcący - zaczął mnie bronić.

Martina!? Czy to nie ta jak to było
,, nonszalancja egoizmu''. Na pewno. Ari miała rację. Głupia debilka i tyle. Wygląda jak lalka Barbie.

- Czemu bronisz tej jedzy? Przecież jesteś MOIM chłopakiem.- powiedziała podkreślając słowo moim.
- Idziemy- wziął ją pod ramię i ruszyli przed siebie.- Koniec widowiska.

To było chore. Przez chwilę wydawało mi się, że powiedział bezgłośnie przepraszam nawet nie otwierając ust. Tak jedyne o czym marze to koniec lekcji. Musze myśleć pozytywnie. Przecież ta zołza nie popsuje mi dnia. Umowilam się z Mackiem.

Po lekcjach, które dluzyly mi się w nieskończoność, zadzwonilam po Ari. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zadzwonił dzwonek. Ruszylam do drzwi pewna, że stoi tam moja przyjaciółka. I nie mylilam się.

- W czym mogę pomoc?
- Chodźmy na górę. Nie mam pojęcia co ubrać na randkę z Maćkiem. - Ona pisnela uradowana. Obejrzalysmy moja szafę w zdluz i szez i w końcu jest. Moja granatowa sukienka z rękawami 3/4. Ari zrobiła mi lekki makijaż i podkrecila lokówka włosy.

- Wyglądasz super- pisnela zachwycona z swojego dzieła. Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek. Jest 19. Co do sekundy.

- Punktualnie- powiedziałam.
- No cześć- zrobił wielkie oczy.- Wyglądasz ślicznie.
- Dzięki.

Wsiedlismy do samochodu. Czułam jakbym moje ciało wtapiało się w fotel. Powoli opadaly mi powieki. Serio!? Zasnąć na pierwszej randce? Pewnie jeszcze chrapalam. Otworzyłam oczy po jakimś czasie.

- Witaj słoneczko- spojrzał na mnie Maciek.
- Cześć. Która godzina?
- Po dwudziestej. Spałas tak słodko, że grzechem byłoby cie obudzić. - Na policzki wkradł mi się rumieniec.
- To może jeszcze na coś zdążymy?
- Chodźmy.
- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanko.
- Słucham?
- Czy ja... Słyszałeś jak chrapalam?
- Nie- mówiąc to uniósł delikatnie kąciki ust i juz wiedziałam, że kłamie.- Nie chrapalas tylko wydawałas pięknie brzmiące odgłosy.- Teraz to już na dobre się rozesmialismy.

Szliśmy do jakiegoś parku. Spielam się momentalnie. Maciek chyba to wyczuł bo przystanął i scisnal mi dłoń. Czy to możliwe, że to ten sam park ze snu? Oby nie...

- Co się stało? Boisz się mnie?
- Nie. Tylko... Mam źle wspomnienia z dzieciństwa związane z parkami. Boje się trochę ich.
- Słonko nie masz czego się bać. Jestem przy tobie i nie pozwolę cie skrzywdzić. A jeśli chodzi o te złe wspomnienia to... trzeba je zastąpić weselszymi. Pomogę ci.

Dałam się zaciągnąć do tego przekletego miejsca. Ale czułam się pewniej przy Maćku. Czy to wszystko nie dzieje się za szybko? Weszliśmy głęboko w park. Nie było już widać budynków. Teraz poczułam, że drże.

- Zimno ci?- przytaknelam. On zdjął swoją kurtkę i owinął mnie nią. Było to słodkie.
- Dziękuję.
- Wiesz co te miejsce jest wyjątkowe. Ma swoją tajemnice.
- Jaką tajemnice? -zapytałam.
- Kiedyś był mężczyza chodzący co wieczór do tego parku. Zawsze był sam ale nie tym razem. Pewnego razu przyszła kobieta bardzo piękna. Usiadła przy nim na ławce. I siedzieli tak rozmawiając na wiele tematów. Mężczyzna pokazał jej to drzewo- wskazał palcem na dąb, w którym w środku była ogromna dziura.- Potem mężczyzna czekał na kobietę lecz ta nie przyszła. Przesiadł przy debie i zobaczył, że coś z niego wystaje. Byla to karteczka. Otworzył ja i poznał sekret, który będzie dla niego zarazem szczęściem i przekleństwem. Następnego wieczoru zjawiła się ta kobieta ale nie wiedziała, że ktoś ją śledzi. Nagle skrywany mężczyzna naskoczyl na nią. Ta krzyczała w niebogłosy. Ten pierwszy mężczyzna usłyszał krzyki i przybiegł tak szybko jak mógł. Zobaczył tam zabita kobietę a obok zabójcę. Podszedł do niego i zaczął go bić. Gdy już stracił przytomność, mężczyzna podbiegł do kobiety i sam sie zabił. Lecz zanim to zrobił powiedział: ,,jeżeli bogowie chcą nas rozdzielić niech spala się w piekle albowiem znam tajemnice i pójdę z nią do grobu. Rzucam klątwę na ten park"- skończył mówić.
- Ten mężczyzna musiał ją kochać bardzo.
- Na pewno. Ale to tylko historyjka. Spokojnie - powiedział, a ja niespodziewanie poczułam jego miękkie usta na swoich. Oddałam pocałunek równie mocno. Nagle oderwalismy się od siebie.

- Przepraszam nie powinienem- spojrzał mi głęboko w oczy jakby mógł odkryć każda tajemnice - ale chciałem.

Teraz nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam, że zaraz upadne z tych emocji i nie mylilam sie. Upadłam na coś twardego. Nie było to nic innego jak klatka piersiowa Maćka.

- Chyba cie odwioze bo jeszcze mi zemdlejesz.

Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i ruszył w stronę samochodu. Mogłam iść na własnych nogach ale było mi tak dobrze, gdy stykał sie ramionami ze mną. Zasnęłam. Serio? Znowu? Chyba musze szybciej chodzić spać. Obudziłam się już gdy samochód zatrzymał się.

- Przepraszam- rzeklam - Nie chciałam tobie sprawić przykrość.
- Chciałabyś umówić się ze mną do kina w piątek? - Jasne go przepraszam, że popsułam wieczór, a on i tak się pcha w to.
- Dziękuję.
- Nie wiem czemu ale albo mnie przepraszasz albo dziękujesz. Po prostu tego nie rob. Dzisiaj było świetnie ale w piątek będzie jeszcze lepiej. To będę o 16. Do zobaczenia.

************************************
Witam ☺ będę pisała rozdziały rzadziej bo w weekendy i spokojniejsze dni. Mam nadzieje, ze się spodobają kolejne odsłony? 💓💓

Sekret (Zawieszone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz