Rozdział 5

10 0 0
                                    


  On tam stał. Stał po drugiej stronie ulicy. Nogi ledwo go utrzymywały. Upadł na ścianę, ale nie na chodnik. On tam stał. Stał tam. Usta wykrzywiał w półuśmiechu. Taki sam. Serce podeszło mi do gardła, a oddech... oddech opuścił mnie kilka chwil temu. Tylko ulica nas dzieliła. Kilka metrów. Musiałam uciekać. Wstałam spokojnie z ławki, powoli odchodząc z dala od niego, a kiedy minęłam róg ulicy ile sił zaczęłam biec. Nie obejrzałam się za siebie ani razu. Ani razu tam nie popatrzyłam. Ból mięśnie nie był wstanie mnie zatrzymać. Dopiero kiedy dobiegłam do zniszczonego budynku, gdzie mieszkam i usiadłam na schodach klatki schodowej miałam odwagę patrzeć na drogę, którą przybiegłam. Zdusiłam w sobie szloch, który chciał wyrwać się z moich ust. Nie będę płakać. Zaplotłam ramiona na kolanach, chowając w nich twarz. Skuliłam się do niewyobrażalnych rozmiarów, izolując od świata. Czas jest naszym łamaczem...

***
W ciąż w tych samych ciuchach weszłam do klubu. Nie dotarłam do mieszkania, spędziłam minione godziny na betonowych stopniach. Zostało 20 minut czasu, więc przebrałam się i wyszłam ruszając do baru. Przebicie się przez tłum ludzi nie było tak trudne, jak się wydawało. Ustawiając się pośród pijanych lub bardziej trzeźwych osób zamachałam ręką wysoko, przywołując barmana. Skinęłam w kierunku butelek z bezbarwną cieczą, pokazując dwa palce. Cieszyłam się z pierwszeństwa jakie mi przysługuje. Dwa kieliszki czystej wódki zostało postawione tuż przede mną. Uniosłam rękę raz i jedno szkło było puste, uniosłam drugi raz i drugie również zostało opróżnione. Skinieniem głowy podziękowałam, pokazując dłonią, by zapisał. Umówiłam się, że wyrównuję rachunki na koniec miesiąc, kiedy dostaję wypłatę. Nie cierpię alkoholu, ale to jedyna rzecz, która potrafi sprawić, że człowiek się nie boi. Dostarcza adrenalinę, zapomnienie i odwagę. Yeaaa niesie też skutki uboczne, ale jeżeli wiesz co to kontrola, nie masz problemu. Cholera mam 2 minuty ! Ruszyłam w kierunku sceny, zwinnie na nią wchodząc. Czułam, jak krew z procentami pali moją skórę od wewnątrz. Nie byłam też pewna, ale chyba rumieńce zaczęły ukazywać się na moich policzkach, bo czułam ciepło. Przyjemne ciepło, które dawało pewien rodzaj ulgi. Dziękuję teraz temu co tworzył umowę o pracę, dołączając paragraf o spożyciu alkoholu.

§8

Tancerka, ma prawo do spożycia drinka lub maksymalnie trzech kieliszków alkoholu przed pracą w ramach rozluźnienia i dodani odwagi. Nie dotyczy to pozostałych zatrudnionych. Pracodawca może użyć alkomatu, w celu sprawdzenia ilości promili we krwi. Przekroczenie uzgodnionych norm wiąże się ze zwolnieniem pracownika lub za obopólnym porozumieniem, dostosowania kary.

Nie sądziłam, że te kilka linijek tekstu będzie tak przydatne. Picie w pracy wydaje się być nie na miejscu, jednak w tym przypadku, cóż jest to w porządku.
Odetchnęłam głęboko, owijając nogami rurę. Kolejna noc wśród naćpanych i spoconych ciał. Kolejna noc, polegająca na odliczaniu minut do końca... Noc, gdzie po raz kolejny jestem obserwowana. Pan Malik siedzi przy barze przeszywając mnie ostrym wzrokiem, rozrzuca moje myśli po kontach powodując strach. Bo co jeśli popełnię błąd ? Jeśli się potknę i upadnę robiąc pośmiewisko ? Zostanę wywalona, pozbawiona jedynego źródła pieniędzy... Po za tym przeraża mnie jak jasny chuj.... i nie jest to rodzaj strachu, który przechodzi w krótkim czasie.

***
Kiedy wybija druga w nocy zatapiam się w ciemnościach garderoby. Skończyłam swoją zmianę, ale to wiąże się z powrotem do mieszkania. Nie odwlekę tego, chociażby dlatego, że rzeczywiście nie mam gdzie zostać. Po omacku szukam włącznika światła, ale jak na złość nie mogę go znaleźć. Wypuszczam z frustracją powietrze, ruszając w głąb pomieszczenia. Zamierzam zapalić lampkę nocną, którą nawet z zamkniętymi oczami jestem wstanie wskazać. Zdziwienie przychodzi, kiedy okazuje się, że półka jest pusta.
- Tego szukasz skarbie ?
Serce mi staje na dźwięk męskiego głosu. Chcę się wycofać, ale zostaje złapana. Mężczyzna zakrywa mi usta spoconą dłonią i czuję jej mdlący zapach. Nie widzę nic po za ciemnością.
- Nigdy nie próbuj przede mną uciekać.
Głos wydaje mi się znajomy, jednak nie potrafię teraz myśleć o niczym innym jak o tym co chce mi zrobić. Skrzywdzi mnie ? Jego dłoń przesuwa się na mój brzuch i niebezpiecznie podąża w kierunku miejsc intymnych. Nie... proszę...
- Pragniesz mnie złotko.
Pijany oddech owiewa skórę na mojej szyi, docierając do nozdrzy.
- Jestem zmuszony zostawić cię teraz samą, ale pewnego dni dam ci to o czym marzysz. Będziesz błagała mnie. Pewnego dnia złotko.
Jego dłonie znikają, po czym następuję trzask drzwiami i cisza. Ciężko oddycham. Nie mając kontroli upadam na kolana. Zaczynam szlochać, kiedy to wszystko dociera do mózgu. Łzy torują sobie ścieżki na policzkach, wypełniając usta słonym smakiem. Tracąc panowanie zaczynam się drapać, próbując zedrzeć uczucie jego dotyku. Wbijam paznokcie w swoją skórę i czuję pieczenie w okolicach brzucha oraz ramion, ale nie przestaje. Chcę przestać to czuć. Kaleczę się co raz bardziej, powtarzając pod nosem ciche "proszę". Nie wiem czemu to mówię, ale nie umiem tego zatrzymać. Zaprzestaje swoim czynom dopiero wtedy, kiedy czuję wilgoć na ramionach. Co ja zrobiłam ? Chowam twarz w dłoniach, tłumiąc uciekające z ust dźwięki. "Podnieś się i uciekaj, nikt cię nie może teraz zobaczyć" moje drugie ja, próbuję mi pomóc. Słucham się i nawet nie zmieniając ciuchów, naciągam na ramiona płaszcz, uciekając. Trzęsę się podczas biegu do postoju taksówek. Wsiadam do pierwszej lepszej i podaję adres. Muszę oddać moje ostatnie funty, ale nie ma to już znaczenia. Dzisiaj po raz kolejny mogłam zostać zgwałcona. Ta myśl siedzi w mojej głowie, zabierając zdrowy rozsądek... Zabiera mi wszystko co przez cały czas budowałam. Cały mój mur ochronny, który zbudowałam w moje głowie, cała siła, dzięki której trwałam... dziś to wszystko zostało zepsute.

***
Kiedy się budzę, jest już jasno. Dłonie mam skostniałe i przerażając zimne. Wytykam nos z pod kołdry, widząc obskurne ściany mojego pokoju. Nic się nie zmieniło od momentu, jak tu przyszłam więc wzdycham z ulgą, że Marcel nie przyszedł. Pocieram chłodne ramiona, a zaraz po tym głośno syczę i kilka łez opuszcza moje oczy. Spuszczam wzrok i widzę świeże, rozdrapane rany, z których od nowa zaczyna sączyć się krew. Mam ochotę sobie strzelić. Jak teraz pójdę do pracy ?
Wyłażę z pod pościeli i podążam do łazienki. Odkręca wodę pod prysznicem i zdejmuję ciuchy. Woda jest letnia, a nawet powiem, że bardziej zimna niż ciepła. Cóż zawsze może być gorzej, jeszcze jest wariant lodowatej....

***
Założyłam najodpowiedniejszy strój jaki znalazłam. Jest skąpy, bo innych tu nie ma, ale zakrywa przynajmniej brzuch. Przy toaletce dojrzałam jakiś fluid, więc nałożyłam go na rany na rękach. Nie zakrywa ich w zupełności, ale z daleka są prawie nie widoczne.... z daleka. Włosy zawsze mam związane w ciasny kucyk, ale dzisiaj je rozpuściłam, może pomogą mi w zakryciu tego wszystkiego. Kręcę głową na swoje odbicie w lustrze i zakładam jedne ze skórzanych, wysokich kozaków. Malutką buteleczkę jakiegoś perfumu wkładam w but, zadowolona, że jej nie widać. Gdyby dziś... gdyby on... gdyby tu przyszedł, to.. to może jest jakaś szansa na obronę.
Zamykam drzwi garderoby i drżącym krokiem idę w kierunku głównej sali klubu. A co jeśli ten mężczyzna będzie dzisiaj wśród tłumu. Przełykam ślinę, czując jak żółć podchodzi mi do gardła. Co ja takiego zrobiłam, że tak mnie karzesz ?
- Panno Mayer !
Obracam się i widzę pana Malika zmierzającego ku mnie. Ja pierdole. Chowam ręce do tyłu i cofam się parę kroków.
- Muszę zamienić z tobą parę słów, chodź proszę za mną.
- D..dokąd ?
- Do biura. Nie potrwa to długo.
Kiwam głową i idę za nim. Wchodzimy do przestronnego pomieszczenia i każe mi zająć miejsce na przeciw biurka. Wyciąga jakieś papiery i podsuwa mi je pod nos.
- To jest nowa umowa, możesz ją przyjąć albo nie ? Nalegam jednak byś to przeczytała i poważnie się zastanowiła.
- C..co jeśli się nie zgodzę ?
- Wtedy będziesz pracować na podstawie starej. Dam ci teraz kilka minut, a ty przeczytaj uważnie to co ci proponuję.
Nabrałam w płuca powietrza i spuściłam wzrok na spięte spinaczem kartki. Uważnie czytałam naniesione tuszem litery. Wszystko wyglądało dobrze i chciałam się zgodzić, proponował mi dwa razy większe zarobki, jednak jedno zdanie wystarczająco mną wstrząsnęło.
"Strona godzi się na stosunki płciowe ze swoimi klientami"
Odsunęłam się jak poparzona na krześle, zamykając oczy i kręcąc głową.
- Nie chcę... nie chcę tego.
Brzmiałam jak w amoku, a mój głos drżał.
- Jesteś tego pewna ? Mówiłaś, że nie masz pieniędzy, chcę ci tylko pomóc, ale musisz na to zapracować.
- Nie chcę... j.ja już pójdę.
Wstałam z krzesła, ale on momentalnie stanął przy mnie chwytają za rękę. Zdusiłam w sobie krzyki bólu, sztywniejąc.
- Co to jest ?
Zmarszczka pojawi się na jego czole, kiedy wzrok wbijał w moje ręce...  

Obiecujesz ? Zayn Malik :*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz