1.

23 3 5
                                    

Tylko po liściach na drzewach zmieniających się w różnokolorowe barwy widać, że zaczęła się niedawno jesień. Las o tej porze roku był bardzo piękny. Ale nie dla niej. Laura nigdy nie lubiła jesieni, a zimy to wprost nienawidziła. Ta szarość, ponure, deszczowe, długie jesienne dni wprawiały ją zawsze w melancholijny, smutny nastrój. Szczerze wolała cieplutkie i słoneczne dni wiosny i lata. Laura szła dobrze sobie znaną leśną ścieżką pogrążona w myślach. Od jakiegoś czasu miała dziwne uczucie, że stanie się coś złego, nie wie jeszcze tylko że będzie to coś co całkowicie przewróci jej świat do góry nogami. Była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła mężczyzny, który śledził ją odkąd tylko wyszła z domu parę godzin temu. Dziewczyna zastanawiała się co tak nie daje jej spokoju, ale nie potrafiła tego w żaden sposób wyjaśnić. Laura nagle usłyszała gdzieś za sobą szelest, jakby ktoś nadepnął na gałązkę. Odwróciła się zdziwiona , gdyż mało kto tędy przechodził poza sezonem wakacyjnym. Niestety nie zobaczyła nikogo. Ruszyła dalej przed siebie lecz teraz juz z małą obawą, bo przecież jest sama w tym ogromnym lesie. Wkrótce zbliżyła się do zakrętu, co oznaczało że jest już blisko miejsca do którego się wybrała . Już trochę się uspokoiła, gdy nagle drogę zagrodzili jej trzej mężczyźni. Z wyglądu byli raczej turystami, którzy nielicznie teraz odwiedzali te tereny. Odezwał się jeden z nich, jak dla niej przystojniejszy od pozostałych, choć było coś w jego oczach dziwnego, co nakazywało jej zachować dystans, lecz jego głos był w miarę ciepły.
- Cześć. Przepraszam chyba się zgubiliśmy. Chcemy dotrzeć do " Piekielnej Jamy". Wydawało nam się że idziemy dobrze ale chyba powinniśmy już tam dawno dojść. Możesz nam pokazać jak dalej iść?- powiedział to z silnym akcentem, więc mimo że bardzo dobrze mówił po polsku to musiał być z innego kraju.
- Dzień dobry- odpowiedziała ostrożnie- musicie się po prostu wrócić do najbliższego rozwidlenia i skręcić w tę drugą mniej używaną ścieżkę. Często turyści je mylą i idą w drugą stronę.- powiedziała z lekką nutą strachu.
- A była tam jeszcze jakaś inna ścieżka? Za bardzo się nie przyglądaliśmy i szczerze jej nie widzieliśmy. A może pójdziesz z nami i nam ją pokażesz, widać idziesz chyba w tę samą stronę?
Laura zastanawiała się przez chwilę. Niewiadomo kim oni są i byłoby trochę bezmyślne, żeby się zgodziła.
- To jest jakiś kilometr stąd, ja aż tak daleko nie idę. Ale z łatwością traficie- powiedziała w miarę spokojnie, choć zaczynała się już pomału denerwować. Lecz mężczyzna nadal nalegał.
- Proszę, ty znasz tę okolicę. Potrzebujemy Cię.- Dziewczyna starała się zachować spokój, ale w jej duszy narastał coraz większy niepokój. Była tutaj sama a ich trzech. Poza sezonem mało kto się kręcił w tej okolicy, więc raczej nie ma co liczyć na czyjąś pomoc. Zrobiła niepewny krok w tył, by zwiększyć dystans między nimi.
- Przepraszam, ale ja muszę już wracać. Przypomniałam sobie o czymś- mówiąc to zrobiła kolejny krok w tył na co mężczyźni ruszyli się z miejsca i wtedy Laura zobaczyła błysk czegoś znajdującego się pod rozsunietą kamizelką jednego z mężczyzn odbijający się w świetle słońca. Przyglądneła się dokładniej i zobaczyła kolbę pistoletu wsuniętego za pasek towarzysza Przystojniaka. Teraz już bała się na dobre. Pomału zaczęła ją ogarniać panika, a słowa wypowiedziane przez mężczyznę tylko ją spotęgowały.
- Nigdzie nie pójdziesz. Mama nie nauczyła, żeby nie chodzić samej po lesie?
Muszę im jakoś uciec, ale jak? Ich jest trzech, nawet jakby mi się udało, w końcu któryś z nich mnie dorwie-
myślała w duchu. Musiała działać z zaskoczenia, więc zrobiła minę jakby ktoś do nich się zbliżał i zaczęła mówić.
- Oooo dzień dobry- mężczyźni odwrócili się zaskoczeni, a ona korzystając z tego dała nogę uciekając ze ścieżki w dół zbocza. Zaczęła biec co sił modląc się by jej słaba kondycha nie dała o sobie znać. Niestety nigdy nie lubiła biegać i teraz były tego efekty, czyli rosnąca zadyszka. Słyszała za sobą wściekłe głosy mężczyzn. Jej przewagą była znajomość terenu, którego strome zbocze kryło wiele pułapek dla obcych. Ich głosy zaczęły się oddalać, więc musieli pobiec w inną stronę. Laura zmieniła trochę kierunek biegu. Zaczęła pomału myśleć, że uda się jej uciec, gdy nagle zza drzewa wpadł na nią Przystojniak, a siła zderzenia powaliła oboje na ziemię. Mężczyzna trzymał ją mocno w objęciach gdy staczali się w dół. Po kilkunastu metrach zatrzymali się, z niekorzyścią dla Laury ona była na dole. Zaczęła się wyrywać lecz facet przytrzymał jej nadgarstki nad głową i całym ciężarem ciała przygniótł ją do ziemi, tak że nie miała możliwości ruchu.
- Chyba Ci mówiłem Lauro, że nigdzie nie pójdziesz. - Te słowa uświadomiły jej, że on wie jak ma na imię. Łapiąc powietrze po biegu zapytała drżącym głosem.
- Kim Ty jesteś? Skąd wiesz jak mam na imię???
- Jestem Twoją przyszłością- mówiąc to delikatnie się uśmiechnął. Laura znowu spróbowała się wyrwać, lecz nie miała szans.

Nathan przyglądał się dziewczynie leżącej pod nim. Jej oczy koloru niebieskiego przypominały teraz chmurę burzową z błyskawicami. Mimo to głęboko w nich widział strach. Strach przed nieznanym. Próbowała mu się wyrwać rzucając się pod nim co jak stwierdził podziałało na niego podniecająco.
- Lepiej przestań się tak wiercić, chyba że chcesz żebym się zabawił z Tobą tutaj- na te słowa dziewczyna jakby skamieniała. Przez chwilę obawiał się czy w ogóle oddycha. Jak na taką szczuplutką osóbkę miała dość dużo siły. Wpatrywała się w niego wrogo, świdrując hipnotycznym wzrokiem. Wreszcie odezwała się przestraszonym lecz odważnym głosem.
- Czego ode mnie chcesz?
-Widzisz Perełko od teraz Twoje życie się zmieni. Nie wrócisz do domu tylko pójdziesz z nami.
- Nigdzie nie pójdę.
- Kochanie ja Cię nie pytam o zgodę, to już jest postanowione.
- Nie jestem Twoim kochaniem. Nigdzie z Wami nie pójdę. Kim jesteście? Czego ode mnie chcecie?
- Zadajesz za dużo pytań.
- Puść mnie. Złaź ze mnie bo...- zawiesiła głos.
- Bo co?- Pochylił się patrząc jej głęboko w oczy.
- Bo pożałujesz- zagroziła.
- Wątpię- odpowiedział cicho zbliżając się coraz bardziej do jej ust. Gdy dotknął jej cieplutkich warg jeszcze raz próbowała się wyrwać, lecz stanowczo docisnął jej ręce do podłoża. Korzystając z jej zaskoczenia wbił się językiem
między słodkie usteczka, wdzierając do wnętrza. Nieświadomie zaczęła oddawać pocałunek. Jego natarczywe usta zdawały się pożerać jej słodycz. Nie spodziewał się, że niewinny pocałunek tak rozpali jego zmysły. Nagle gdzieś nad głową usłyszał głos przyjaciela.
- No proszę, my szukamy Was po całym lesie, a Wy się dobrze bawicie.- Nathan odkleił się od dziewczyny, lecz spoglądając jej w oczy odpowiedział:
- Widzisz, nasza Złośnica za bardzo nie chce z nami współpracować, więc staram się ją poskromić.
- Chyba słabo Ci to wychodzi.

Skandynawska miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz