Oxygen

379 76 9
                                    

Moje oczy piekły, a ja nie byłam pewna czy to od ciągłego płaczu, czy od cebuli, którą przed chwilą kroiłam.

- Wiesz, mam ostatnio gorsze dni. Tęsknię za nią i czuje się nieżywa. Chcę, by ktoś do mnie przyszedł i przywalił mi pięścią w twarz. By powiedział, że jeszcze nie umarłam i że wszystko jest dobrze. Bardzo bym chciała...- sciszyłam nieco ton mojego głosu, ale tylko nieco, by morderca mógł mnie usłyszeć.

Przyzwyczaiłam się, że on nigdy mi nie odpowiadał. Pogłaskałam go lekko, starając się nie skrzywić, by nie było mi przykro. Uśmiechnęłam się smutno i powiedziałam w głowie "tylko nie płacz, Estera. Błagam cię"

Położyłam się na łóżku, czekając na sen, który jak na złość, nie chciał nadejść. Kręciłam gałkami ocznymi do okoła i natrętnie skubałam dolną wargę. Już prawie zasnęłam, lecz w pewnym momencie zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół.

"Esterko, list do ciebie"

Z kopertą w dłoniach biegłam po schodach. Nie miałam na tyle czasu i siły, by ładnie ją otworzyć, więc po prostu rozerwałam ją brzydko.

To, co ujrzałam, nieco mnie zdziwiło i przeraziło. Stałam i zszokowana wlepiałam swój pusty wzrok w kilka dennych słów, które jednak widocznie nie były takie denne, bo niespodziewanie straciłam oddech.

"Zapomnij o mnie i nie szukaj mnie"

✴✴✴

Trzymała w dłoniach ostro zakończony ołówek, a w jej włosach tkwiły liczne kwiatuszki.
Powiedziała, że już nigdy mnie nie zostawi i żebym już przestała płakać. Zaczęła śpiewać coś bardzo cicho, potem głośniej, aż w końcu śpiewała tak głośno, że musiałam zakryć uszy. Krzyczała słowa jakiejś piosenki po hiszpańsku, a ja w końcu płacz zastąpiłam śmiechem. Śmiechem tak wesołym i tak szczerym, że sama nie mogłam w to uwierzyć.
Wszędzie unosił się senny zapach rumianku, tulipanów i maków.

Siedziałyśmy na trawie, a wokół nas latały wkurzające pszczoły, które wtedy wcale nie były takie złe. Ona rysowała na moim lewym nadgarstku krwawe gwiazdki ostrym ołówkiem, a ja przymrużałam oczy z lekkiego bólu, ale i szczęścia. Mówiła, że w przyszłości będzie tatuażystką i zrobi mi takie tatuaże, a ja uśmiechałam się, kiwając głową.

Nagle ona przycisnęła ołówek mocniej, a ja spojrzałam na nią przerażona. Powiedziałam, by przestała, bo to boli, ale ona mnie nie słuchała. Nie przestawała, aż z mojego nadgarstka zaczęła wypływać ciepła krew. Krzyczałam, a z moich oczu lały się łzy. Patrzyła w moje oczy, wzrokiem pełnym nienawiści i obłędu, a ja nie miałam odwagi jej odepchnąć.

Nagle jakby się ocknęła i na ranę nakleiła plasterek ze świnką pepą. Głaskała mnie po plecach i przepraszała, a ja płakałam. Wcale nie z bólu, tylko było mi przykro. Po prostu było mi przykro.

✴✴✴

Obudziłam się martwa. Brzmi to przekomicznie, ale to życie tak wykreowało te słowa. Życie, które w tamtym momencie miałam ochotę zamordować. Gdyby tylko było człowiekiem.

Zeskrobywałam z paznokci stary, czarny lakier, bo już porządnie zaczął mnie denerwować. Zeskubywałam kawałki skóry z pod paznokcia, tak że całe palce pokryły się krwią.

Mama weszła do mojego pokoju i chciała coś powiedzieć, przytulić mnie, co było mocno je jej stylu, ale krzyknęłam, by wyszła.

Drapałam ściany swoimi i tak zbyt krótkimi paznokciami.

Gdzieś daleko w tle dźwięki New Order odbijały się od brudnych ścian i nawet nie zorientowałam się, jakim cudem znalazłam się w objęciach mamy.

Czesała moje włosy i zapłatała je w warkocze. Nuciła dawne kołysanki, jeszcze za czasów czystej duszy.

- Ktoś na ciebie czeka.- szepnęła wprost do mojego ucha.

Zdezorientowana podniosłam głowę. Przy moich drzwiach stała Luiza w szarej koszuli w kratę, czarnych rurkach i skarpetkach nie do pary. Jej oczy błyszczały się wesoło, a ciemne włosy były zdecydowanie zbyt tłuste. W ręku trzymała kwiatka.

- Tym razem mam go dla ciebie- powiedziała i wyciągnęła bladą różę w moją stronę.

Niepewnie, trzęsącą się ręką, sięgnęłam po roślinę, nie zważając na kolce i na blado uśmiechającą się mamę.

Wstałam i nagle naszła mnie ogromna ochota, by po prostu Luizę uderzyć. Lecz zamiast tego, pocałowałam jej chłodne wargi.

Nawet nie chciałam znać prawdy. Nie obchodziło mnie, gdzie była, co robiła. Chciałam obietnicy, że nie zrobi tego więcej. Że więcej mnie nie zostawi.

Wybaczyłam jej. Po raz kolejny.

……………………………

Pewnie zastanawiasz się, kim jest morderca, hm? Mogę od razu Ci zdradzić, że to najzwyklejszy kaktus.

constellation ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz