- Duszę się z miłości, jak stoisz obok mnie.
- Więc mam sobie pójść?
- Nie, nie! Broń boże!- machałam rękoma przed jej twarzą.
Ona zaśmiała się tylko i pokręciła głową. Przytuliła mnie do siebie i pocałowała czule w czoło.
- Wiesz co?- wymamrotałam wtulona w jej szyję.
- Hm?
- Chyba właśnie zaczęłam dojrzewać.
- To dobrze czy źle?- spojrzała w moje oczy.
Zastanowiłam się i usiadłam na wilgotnej trawie, podciągając kolana pod brodę. Luiza, zrobiła to samo, kładąc głowę na moim ramieniu i wyciągając nogi przed siebie.
- Nie wiem. Wiesz, chyba zaczną się bunty, wojny, płacze, śmiechy, chichy..
- U mnie one były jeszcze przed okresem dojrzewania.
- Nie przerywaj- spojrzałam na nią karcąco.- Będę przeżywać wszystko mocniej, silniej..
Przerwałam, zauważając na jej udzie dużego, fioletowe siniaka.
- Kto ci to zrobił?
- Co?- spojrzała na mnie zdezorientowana.
Dotknęłam palcem zranionego miejsca.
- Ach to..- spuściła wzrok i poglaskała opuszkiem kciuka udo.- Życie.
- Co?
- Życie. Pytałaś, kto mi to zrobił, a ja odpowiadam życie.
Nad nami przeleciały ptaki, a ja podniosłam głowę. Położyłam się na trawie i patrzyłam, jak latają.
Luiza zaczęła śpiewać jakąś francuską piosenkę.
- Mówiłaś, że nienawidzisz Francji, francuskiego i Francuzów.- spojrzałam na tył jej ciemno zielonych włosów.
- Bo ich nienawidzę.
- Dlaczego?
- Mój tata jest Francuzem.
- Czyli poniekąd jesteś Francuzką?- dopytywałam, a dziewczyna, wtuliła się w moje ramię.
- Tak.
Zapanowała cisza. Szum pobliskich drzew i nasze oddechy kontrastowały się z niekoniecznie głuchą ciszą.
- Tata mi to zrobił.
- Pobił cię?
- Bił.
- Przykro mi, bardzo.
W moich oczach zebrały się łzy. Ona w tamtym momencie wydawała się taka krucha, a słona ciecz na jej policzkach mówiła sama za siebie.
Zaczęłam nucić Acapulco, jakoby to miało w czymś pomóc. Luiza śpiewała razem ze mną. Dotykała mojej twarzy i powtarzała, że wszystko jest okej. A ja tylko patrzyłam na jej piękną twarz, na oczy pełne łez i na usta spragnione pocałunków.
- Właśnie dla tego nienawidzę Francuzów.
✴✴✴
Ja też nienawidzę Francuzów, a moje oczy też są pełne łez.
Na pocieszenie posłuchaj sobie Acapulco.