Wiele potrzeba aby móc ofiarować,Aby prosić o pomoc, by być sobą
Aby poznać i kochać to, z czym żyjesz
~ Damien Rice
Siedziałam w ciszy, czekając na jakąkolwiek reakcję mojego szefa. Ten od niechcenie przeglądał pliki papierów, co chwila odkładając jakiś na bok. W międzyczasie popijał niedobrą kawę z automatu, za każdym razem krzywiąc się, kiedy kubki smakowe wyczuwały gorzką i tanią, niby małą czarną. Wpatrywałam się od ponad pięciu minut w tą gęstą rudą czuprynę, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Wiedziałam, że moja propozycja potrzebowała chwili na przemyślenie, ale on nawet nie odezwał się słowem.
Westchnęłam cichutko. Mimo wszystko nie chciałam zwracać na siebie uwagi. Czułam zbyt duży respekt do pana doktora Niewo, właściciela Akatsuki. Wprawdzie najchętniej bym stamtąd uciekła, ponieważ sama jego obecność była okrutnie przytłaczająca, a nawet męcząca.
Jest na mnie zły?
Chyba tak.
Nie… Nie, dlaczego ma być zły.
Nie ma powodu.Ale, kurde, chyba jest zły.
Nie powinnam była się o to pytać.
Czemu nie mogę siedzieć cicho?!
Kurwa jest zły…
A może nie…
Moje myśli biły się ze sobą na okrągło, kiedy Yahiko delikatnym ruchem dłoni właśnie odkładał kolejny dokument na jeden z trzech stosików..- Wybacz, musiałem to skończyć - mruknął, szukając wzrokiem swojego plastikowego kubka z kawą. Po chwili miał go już w dłoni. Dokończył niedobry napój, po czym cisnął pozostałym śmieciem do kosza. Trafił. - Ta kawa jest ohydna. Musimy to zmienić - powiedział do siebie.
Milczałam. Spojrzał na mnie i westchnął. Jego mina nie mówiła nic dobrego. Zmarszczone brwi, beznamiętne spojrzenie i usta zaciśnięte w cienką kreskę. Niemal już słyszałam słowo nie.
- Wyjście dla Gaary, Madary i Tayuyi, tak? - spytał jakby nie dosłyszał.
- Tak - kiwnęłam głową.
- To raczej nie jest możliwe - stwierdził, odwracając wzrok w stronę okna, które było po prawej. Podążyłam za nim. Paskudna pogoda. Deszcz, wiatr do tego cholernie zimno. Nie chciało się żyć, a tym bardziej pracować.
- Dlaczego? Uważam, że…
- Ja też tak uważam - przerwał mi, po czym westchnął. Nie był zły. - O ile z Tayuyą nie byłoby żadnego problemu, to z Madarą i Gaarą, tak. Madara jest nieobliczalny i łatwo wpada w szał, jak już chyba zdążyłaś zauważyć. - popatrzył na mnie, podnosząc jedną brew do góry.
Tak, tak. Moje pierwsze spotkanie nie było za dobre i jak widzę wszyscy już o tym wiedzieli, co nie napawało mnie optymizmem. Zawsze denerwowały mnie samoistnie rozchodzące się wieści, które były dodatkowo koloryzowane, aby nadać im trochę smaczku czy pikanterii. Niestety plotki były dosłownie wszędzie, i nie, nie tylko kobiety je roznosiły. W poprzedniej pracy utwierdziłam się w przekonaniu, że faceci o wiele bardziej lubią sobie posprzedawać ciekawe, często fałszywe informacje niżeli kobiety. Ciekawe, kto tutaj doniósł o tym nieprzyjemnym fakcie szefowi?
- Tak, ale…
- Co do Gaary - przerwał mi drugi raz, przez co żyłka na mej skroni niebezpiecznie zapulsowała.
Rozumiem - był szefem, ale nie musiał być chamem, ignorantem, gburem i tak dalej. Starałam się jak mogłam, aby nie zauważył mojego poddenerwowania. Raczej nie pomogłoby to zdobyć jego zgody na wyjście, na czym naprawdę mi zależało.
CZYTASZ
Hospital for Souls
FanficWitaj w Akatsuki, największym zamkniętym zakładzie psychiatrycznym w kraju. Zapewniamy pacjentom: - całodobową opiekę, - zajęcia osobiste, jak i grupowe, - urozmaiconą dietę dostosowaną do każdego pacjenta, - ... - ... *** A tak naprawdę Witaj w...