Czy zostanę dotknięta przez wiatr i uniesionaSekret powoli rozkwita...
~ Tokyo Ghoul - White Silence
Jedynie raz w życiu siedziałam na tak zwanym dywaniku. To było jeszcze w podstawówce, kiedy nie za dobrze odróżniałam dobro od zła. Również średnio rozumiałam słowo maniery czy kultura osobista. Wiedziałam co mogę, a czego nie mogę. Czasem zdarzały się takie sytuacje, które nie kwalifikowały się ani do rubryki dozwolone, ani do zakazane. Właśnie wtedy, gdy siedziałam u dyrektora placówki z naburmuszona miną i słuchałam kazania, które mi prawił, pamiętam, że nic z tego nie zrozumiałam. Byłam zła na nauczycielkę jak i na wszystkich wokoło, za to, że się na mnie krzywo patrzą i mówią jakieś brednie. Powtarzali wkoło: tak nie wolno. A ja przecież nic nie zrobiłam! Przecież to ona zabrała mi tę lalkę, to ona źle zrobiła. Ja byłam wyższa i silniejsza, więc odebrałam jej to co moje i uderzyłam ją w głowę. Ta od razu z rykiem poleciała do wychowawczyni, a ja się tylko śmiałam. Śmiałam się z tak głupiej i słabej osoby. Śmiech ucichł, kiedy zostałam prowadzona przez starszą kobietę do pokoju dyrektora. To był jedyny raz.
Teraz czułam się podobnie jak wtedy. Siedziałam naprzeciwko rudowłosego ze spuszczonym wzrokiem i pochyloną ku dołu głową. Byłam jak ten smarkacz. Póki co nie padły żadne słowa, a ja już pociłam się ze zdenerwowania. Po kryjomu, tak aby tego nie zauważył, wycierałam mokre dłonie w materiał śnieżnobiałej spódniczki. Czekałam aż się w końcu odezwie i wybawi mnie od słuchania swojego serca, które również było znacznie poruszone ową sytuacją.
Yahiko tylko patrzył, jak cierpię w ciszy, niszcząc samą siebie w swojej psychice. Wiedział, że czekałam niecierpliwie na jakiekolwiek jego słowo, które przyniesie chociaż mikroskopijną ulgę. To coś jak chwila przed usłyszeniem wyników testów. Nieważne czy są one dobre czy złe i tak minimalny kamień spada ci z serca.
- Zaczynasz być zagadką - mruknął, splatając ręce na piersi.
To chyba trochę do was pasuje, pomyślałam automatycznie. Nadal chyliłam przed nim głowę, jak przed jakimś wielkim wodzem.
- Zapytam wprost. Co miałaś na celu, pytając Madarę o jego rodzinę?
No właśnie, co? Ja, szefie? Ja nie miałam nic na celu, po prostu zrobiłam to, co mi podpowiedział jeden z moich pacjentów, czy to nie logiczne? Kurwa to gorzej niż nielogiczne. To jakiś dziki absurd, jakbym żyła w alternatywnym świecie i słuchała się tych, których leczę, a nie tych zdrowych. Drogi Yahiko, ja naprawdę nie wiem, co ja sobie myślałam. Może chcę zrozumieć parę rzeczy, może faktycznie wątpię w waszą dobroć. Jednak to, co miałam na celu i tak nie ma znaczenia. Muszę znaleźć taką odpowiedź, która ciebie usatysfakcjonuje. Taka jest prawda i ty o tym dobrze wiesz, szefie.
Raczyłam na niego spojrzeć, pełnym żalu wzrokiem.
- Nigdy nie będzie w pełni zdrowy, jeżeli nie będzie mógł rozmawiać o swojej rodzinie. Ostatnio jego wyniki naprawdę się poprawiły, więc chciałam…
- Chciałaś sobie sprawić siniaka - przerwał mi, wskazując palcem na prawe ramię, na którym już ukazała się opuchlizna.
Naprawdę nie wiedziałam, że tak to się skończy. Niepotrzebnie naciskałam, fakt. Mogłam od razu skończyć, kiedy tylko kazał mi wypierdalać. Ale jak już wspominałam, nigdy nie robiłam tego, czego powinnam. Dlatego nalegałam aby mówił, jeszcze bardziej wzbudzając w nim agresję. Nie było już kajdanków, które mogłyby go powstrzymać. Nieograniczony żadną rzeczą wstał na równe nogi i za nim zdąrzyłam cokolwiek zrobić, złapał mnie za owe ramie. Ścisnął mocno, aż poczułam jak tamuje przepływ krwi. Przerażona krzyknęłam, aby się uspokoił, ale to nic nie dało. Głupia, chciałam żeby się uspokoił, kiedy to ja sama rozpętałam burzę.

CZYTASZ
Hospital for Souls
FanfictionWitaj w Akatsuki, największym zamkniętym zakładzie psychiatrycznym w kraju. Zapewniamy pacjentom: - całodobową opiekę, - zajęcia osobiste, jak i grupowe, - urozmaiconą dietę dostosowaną do każdego pacjenta, - ... - ... *** A tak naprawdę Witaj w...