cz. IV ✍ Piekarnia u JC

960 113 21
                                    

Gdy wyszliśmy już na zewnątrz budynku wziąłem głęboki oddech i usmiechnąłem się do blondynki.

- Nie uważasz, że to trochę zabawne? - spytałem.

- Może... odrobinę - zaśmiała się - no dobrze, troszkę bardziej niż odrobinę.

- Teraz powiedz mi, czy wiesz gdzie może być teraz Jacob?

- Tak, to znaczy pewnie.

- A więc, gdzie?

- W piekarni - jej w jednej chwili oczy posmutniały - albo w mieszkaniu.

- Często bywasz w piekarni?

- Rzadko, gdy jestem smutna zawsze chodzę tam i kupuję mojego ulubionego pączka z czekoladą.

- Czemu tylko, gdy jesteś smutna?

- Zawsze poprawia mi to nieco humor, gdy mogę spojrzeć w jego oczy... - w końcu łza spłynęła po jej policzku.

- Jesteś pewna, że chcesz go wziąć?

- Jestem - otarła łzę.

- Kieruj!

Queenie złapała za moją dłoń, pociągnęła i zaczęła prowadzić. Przeszliśmy przez kilka ulic, tunel, aż w końcu ujrzałem piekarnię. Wygląda nie tak jak sobie to wyobrażałem. Jest dość ciemna, nie zachęca do wejścia. Nad drzwiami wisi drewniany napis "Piekarnia u JC".
Podeszliśmy bliżej, ujrzałem kilka stolików, są one zupełnie puste. W środku tylko stoi zmarnowany Jacob i czeka na choć jednego klienta. Weszliśmy do środka, Jacob od razu się ożywił.

- Witam - rzekłem.

- Witam! - krzyknął radośnie patrząc od początku naszego wejścia na blondynkę - co mogę podać?

- Dwa pączki poproszę.

- Te co zawsze? - Queenie przytaknęła.

Sięgnął pod ladę i wyjął papierowe torebeczki. Włożył do nich nasze pączki, zapłaciłem i dałem dziewczynie jej torebkę.

- Co teraz? - spytała dziewczyna.

- Nie mam kompletnie pojęcia - odpowiedziałem.

Po jej polikach spłynęły kolejne łzy.

- Chwilkę! - krzyknął Jacob.

- Tak? - spytaliśmy z Queenie niemalże w tym samym momencie.

- Skąd ja was znam? Z gazety?

- Nie, ja nie mieszkam tutaj, to niemożliwe - zaprzeczyłem i usiedliśmy przy stoliku.

- Dałbym sobie rękę uciąć, że gdzieś was już widziałem - powiedział po chwili.

- Może w piekarni kiedyś.

- Możliwe - odpowiedział przyglądając nam się jeszcze bardziej.

- Chcesz się do nas przysiąść? - spytała Queenie z lekkim zakłopotaniem.

- Jasne - wyszedł zza lady i wziął jedno z krzeseł stojących przy stoliku obok.

- Musimy Cię o coś spytać - wziąłem się w końcu w garść.

- Słucham.

- Bo... - zacząłem.

- Newt, przestań, i tak się dowie - powiedziała stanowczo blondynka.

- Newt? Skądś mi się kojarzy. Mam wrażenie, jakby mnie coś z wami łączyło. Coś takiego, innego. Poza tym, nikt oprócz ślicznej pani nie odwiedza już mojej piekarni, a tym bardziej nie wraca do niej i nie wychodzi z uśmiechem na twarzy, mówiąc "było cudowne".

____

Jestem leniem, nie sprawdziłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mów mu Newt || Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz