Minęły kolejne dwa tygodnie, a to oznaczało, że dzisiejszego wieczoru znów zagrają. Newt był pewien, że tym razem zbierze się o wiele więcej osób, skoro mieli aż jedną dziewczynę. Szczerze mówiąc... Nie do końca był przekonany co do Teresy. Nie podobał mu się sposób, w jaki gapiła się na Thomasa.
Mimo wszystko zgodnie z ich tradycją musiała wziąć w tym udział ten pierwszy raz. Postanowił, że na razie nie będzie się tym przejmował. Musiał odnaleźć swojego przyjaciela. Po chwili przypomniał sobie, że ostatnio szatyn spędza bardzo dużo czasu w samotności, w południowo - zachodnim kącie Strefy. Kiedyś znalazł go tam śpiącego sobie w najlepsze na mchu i przyniósł mu koce, by nie zmarzł. Czasami zastanawiał się nad ustąpieniem mu miejsca w łóżku na jedną noc, jednak z drugiej strony to byłoby nie w porządku w stosunku do innych Streferów.
Tak jak mu się wcześniej wydawało, znalazł go odpoczywającego w cieniu drzew. Jednego był pewien. Musiał go jakoś przekonać, by poszedł z nim kolejny raz.
- Hej, Tommy. Nie mów mi, że spękałeś.
Thomas bez pośpiechu uniósł powieki, a gdy zobaczył Newta, westchnął ciężko i opuścił je z powrotem. Doskonale wiedział, po co tu przyszedł. Tyle że nie do końca marzyło mu się teraz pójście gdziekolwiek. Był wykończony i potrzebował odpoczynku. Z drugiej strony... Wiedział, że jeżeli by się jakoś wymigał, to Minho nie dałby mu żyć.
- Chyba żartujesz - odpowiedział po chwili i spojrzał na niego wymownie - Miałbym przegapić tak fascynującą rozgrywkę?
- Myślisz, że bym ci na to pozwolił?
Newt podszedł bliżej i wyciągnął rękę do siedzącego na ziemi chłopaka. Ten bez wahania ją przyjął, lecz zamiast podnieść się z ziemi, pociągnął ją w dół, sprawiając tym samym, że Newt stracił równowagę. Przez chwilę na jego twarzy malował się szok i bezradność, jednak na szczęście Thomas go złapał.
- Co do cholery robisz, krótasie? - ton wyższego chłopaka z początku wykazywał oburzenie, jednak po chwili złagodniał. Nie potrafił się na niego gniewać, a zwłaszcza teraz, gdy mógł dostrzec w jego oczach promyki radości.
- Wylaksuj. Jeszcze się nie ściemniło, więc mamy trochę czasu, co nie? - Thomasowi nigdzie się nie spieszyło. Im później tam pójdą, tym lepiej.
- Wiesz, brzmisz idiotycznie, gdy próbujesz mówić jak my, Tommy.
W odpowiedzi wywrócił oczami i przesunął się odrobinę na bok, by zrobić miejsce dla swojego przyjaciela. Gdyby mógł wybierać, wolałby tu z nim przesiedzieć cały wieczór. Nie wiedział czemu, ale od samego początku Newt był jedną z osób, które dawały mu chęci do działania. Wystarczała tylko jedna rozmowa z nim, by wypełnić jego serce nadzieją, że uda mu się ich wszystkich stąd wyciągnąć. Że razem z Minho znajdą te upragnione wyjście, a Newt uściska go ze szczęścia.
- I pomyśleć, że chciałem ci na chwilę ustąpić łóżko... Masz tu całkiem wygodnie - jasnowłosy przerwał chwilową ciszę i rozłożył się wygodniej na mchu. Gdzieś w tyle jego głowy pojawiła się myśl, że gdyby jakimś cudem przegrał w którymś z wyzwań, z pewnością by się tu do niego przyłączył.
- Na pewno wygodniej od spania na hamaku - Thomas uśmiechnął się pod nosem i oparł głowę o pień drzewa - Chociaż co to dla takiego, który od dwóch miesięcy sypia sobie w łóżeczku.
- Racja - chłopak ponownie się zaśmiał i wetknął sobie kawałek suchej trawy w usta. Brakowało mu tylko jakiegoś kowbojskiego kapelusza do kompletu - Nie moja wina, że jesteście tacy słabi.
![](https://img.wattpad.com/cover/95333375-288-k249573.jpg)
CZYTASZ
Wyzwanie // Newtmas
FanfictionOd samego początku coś go do niego ciągnęło. Tylko co? Cóż... Różnił się od reszty smrodasów. Był cholernie ciekawski, a twarzostan mu się nie zamykał - był zbyt zajęty wyrzucaniem z siebie coraz to bardziej kreatywnych pytań. Chociaż Gally od sam...