Yoongi nie jest problematycznym dzieckiem. Nie skarży na brata, ma zawsze dobre oceny i nienaganną opinię wśród nauczycieli. Zawsze nosi czysty, samodzielnie wyprasowany mundurek i nigdy nie zapomina o pozłacanej plakietce z jego nazwiskiem. Jako pierwszy przynosi ukończone projekty do szkoły, nie zapomina prac domowych i uważnie słucha na lekcjach. Dyrektor placówki jest dumny z tego, że posiada tak pilnego, zdolnego ucznia w szkole, a rodzice w nagrodę za wyniki zawsze dają mu niemieckie słodycze, które jedenastoletni Yoongi uwielbia. Oprócz słodkości i stypendium otrzymuje niezliczoną ilość pochwał. A Min lubi pochwały.
Yoongi nie musi pomagać mamie w domu, bo robi to jego brat. Jungkook jest od niego młodszy i ma gorsze wyniki w nauce. Rodzice z pewnością kochają go mniej niż starszego i na pewno nie są z niego dumni. Yoongi po prostu to wie.
Jungkook trzyma się z Taehyungiem, który jest o wiele biedniejszy od rodziny Yoongiego. Rodzice uważają, że młodszy tkwi w złym towarzystwie, niekorzystnie wpływającym na jego wychowanie.
Ale Yoongi z chęcią w nocy wpuszcza Taehyunga do pokoju rodzeństwa przez okno i pozwala, by spał z Jungkookiem w jednym łóżku, choć to podobno sprośne, lecz on jeszcze nie rozumie znaczenia tego słowa.
Zupełnie nie przejmuje się tym, że nie ma przyjaciół, a na korytarzu rówieśnicy mierzą go wzrokiem. Jest od nich lepszy, efronteria obecna w jego osobowości od dziecka nie pozwala mu sądzić inaczej. W dodatku ma niemieckie słodycze, przewyższające smak tych sprzedawanych w szkolnym sklepiku.
Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że dzięki zamożności jego rodziców będzie miał dobry start na życie, co jeszcze bardziej nakręca jego arogancję.
Yoongi wie, że czeka go świetlana przyszłość i z niecierpliwością czeka, aż będzie mógł założyć garnitur ojca i przyprawić go o najszerszy uśmiech, jaki może mieć rodzic na widok spełnionego dziecka.
--------------
Pierwszy raz wybiera się do cyrku z matką w ramach nagrody za wygraną w konkursie matematycznym. Kobieta specjalnie dla syna zwalnia się wcześnie z pracy by zdążyć na przedstawienie, a Yoongi uśmiechnięty od ucha do ucha podaje nauczycielce od matematyki, pani Choi, karteczkę z koślawym podpisem mamy dzięki któremu może wcześniej wyjść ze szkoły.
Po raz pierwszy ma okazję ubrać swoje nowe, wyjściowe pantofle robione specjalnie na zamówienie, co przyprawia go o jeszcze większy uśmiech na twarzy.
Jedenastoletni Yoongi czuje, że ten dzień będzie najpiękniejszym w jego życiu, prawdopodobnie zmieni spojrzenie na świat i z każdą chwilą jest coraz bardziej podekscytowany.
Starannie zapina zamszową kamizelkę bo nie chce, by mama na niego krzyczała za niedokładne wykonywanie czynności, co na pewno zepsułoby mu całą radość z występu.
Kurczowo zaciska małe paluszki na dłoni mamy i ignoruje fakt, że struktura pierścionków na jej ręce wbija mu się nieprzyjemnie w skórę, zostawiając na niej ślady wgłębienia. Patrzy na rodzicielkę z uśmiechem, a ta go odwzajemnia i głaszcze ulizane włosy chłopca, po czym wskazuje na wielki w mniemaniu Yoongiego namiot, do którego zaraz wejdą.
Po raz pierwszy aż tupie nóżkami z podekscytowania, a jego serce bije niemiłosiernie szybko.
Zajmują miejsca tuż przy scenie, a Yoongi jest zachwycony magią tego miejsca i rozmaitymi wzorami na atłasowych ścianach pomieszczenia. Z niepohamowaną radością przygląda się rekwizytom umieszczonym na drewnianym podeście i lampom, których światło bije po oczach, ale nie przeszkadza to rozmarzonemu nastolatkowi. W tej chwili nawet publiczność wydaje się mieć w sobie magię i to powoduje, że Min już przed występem gości cyrk w swoim sercu.
Po chwili jaskrawe światła przygasają, a publiczność bije gromkie brawa na powitanie artystów. Yoongi także to robi swoimi małymi rączkami z błyskiem w oczach i wszechobecną ekscytacją.
Przez cały występ chłopiec trzyma rękę mamy nie tylko z zachwytu, ale i podenerwowania. Doskonale zdaje sobie sprawę z ryzyka, jakie podejmują występujący na scenie, co kwituje dreszczem emocji. Każda chwila grozy podsumowana jest jego nerwowym wzdychaniem a komizm klauna dziecięcym śmiechem.
Jeszcze nie rozumie sensu malowania twarzy na czerwono ani pocierania dłoni niezidentyfikowanym, białym proszkiem. Nie potrafi pojąć też wymyślnych strojów i wszechobecnego na nich brokatu, a także obecności zwierząt wśród występujących.
Yoongi jednak zakochuje się w tej dziwności na dobre i pragnie przychodzić tu częściej.
Gdy wychodzi z cyrku wie, że nie chce pracować w firmie taty.
------------------------
- Kurwa - warczy i puszcza wiotkie ciało kobiety pozwalając, by osunęło się na gładkie panele tuż przy wejściu. Patrzy na swoje zakrwawione ręce, stłuczone lustro, wszechobecne kawałki szkła, oraz kosmyki wyrwanych blond włosów, także zabarwionych metaliczną cieczą. Ogarnia go przerażenie, serce bije mu niemiłosiernie szybko i nie może uwierzyć, że sceneria tuż przed nim nie jest tylko złym snem.
Yoongi zabił człowieka.
Jeszcze przed chwilą mógł słyszeć krzyk kobiety, a przedwczoraj patrzeć na jej uroczy uśmiech, nawet jeśli nigdy go nie dostrzegał. Mógłby nawet zaakceptować jej bezpruderyjność i często niekompetencję, byleby wróciła do żywych. Teraz leży przed nim jedynie jej ciało, a on tak po prostu pozwolił na jej bolesną śmierć.
Wzdycha ciężko i daje upust emocjom, a łzy spływają mu po policzkach. Zaczyna krzyczeć, a w szale złości strąca z niewielkiej etażerki kwiecisty wazon, który z impetem obija się o drewniane podłoże i w efekcie, tłucze. Nie potrafi pojąć tego, co zrobił i pragnie cofnąć czas, ale wie, że jest już za późno.
Yoongi już nie ma przyszłości.
Zdziera z siebie ubrudzoną koszulę i rzuca niedbale na kremową sofę, po czym podchodzi klęka przed nieboszczykiem i z nieukrywanym obrzydzeniem bierze go na ręce, a następnie zanosi do sypialni.
Kładzie ciało kobiety tuż obok tego Hoseoka i zagryza nerwowo wargi, patrząc na efekty swoich czynów z niemałym przerażeniem.
Siada w fotelu na przeciwko łóżka i przez chwilę tkwi w zamyśleniu. Próbuje doszukać się jakiegoś logicznego rozwiązania zaistniałej sytuacji, ale tak naprawdę doskonale wie, że jest na przegranej pozycji. Obserwuje przez zasłony księżyc i pragnie snu, którego nie zaznał od wypadku Hoseoka. Dzisiaj tym bardziej nie zaśnie, nie w towarzystwie nieboszczyków i woni rozkładających się ciał.
Słyszy donośne pukanie do drzwi i gwałtownie podnosi się z miejsca, po czym powłóczystym krokiem kieruje się w ich stronę. Jego umysł przepełniają chaotyczne myśli, a on sam nie rozumie, dlaczego o tej porze ktoś wita w jego rezydencji. Pragnie być sam, chce cofnąć czas lub po prostu zasnąć i chociaż na chwilę się uspokoić.
Chwyta za mosiężną klamkę i niepewnie na nią naciska, a jego oczom ukazuje się postać wysokiego mężczyzny w czarnym kapeluszu i tej samej barwy skórzanym płaszczu.
On już wie.
- Witam - mówi mężczyzna, po czym wyjmuje z kieszeni płaszcza plakietkę z jego nazwiskiem - Śledczy Kim Taehyung, mogę wejść?
ie lubię tego rozdziału
