kiss me hard before we go

680 141 94
                                    

//czekałam na ten moment

Jego ręce drżą, gdy po raz pierwszy od kilku dni staje przed drzwiami od garderoby i łapie za pozłacaną klamkę białych wrót do niewielkiego pomieszczenia.
Doskonale wie, co tam zastanie. Jest w stanie wyczuć ten zapach, czuje nawet teksturę powierzchni rozkładającego się ciała na opuszkach palców, ale wmawia sobie, że to odpowiednie, że nie robi nic złego.
Nieświadomie zaciska dłoń na metalu, po chwili drzwi uchylają się, a przed nim, wśród garniturów, spodni, koszul, krawatów, pantofli i innych części garderoby leży on.
Jego blade ciało, przykryte czarną koszulą i tej samej barwy spodniami.
Ma ochotę znów spojrzeć w głębię obojętnych oczu nieboszczyka, ale zwyczajnie obawia się tego spojrzenia.
Wygląda pięknie.
Nie rusza się z miejsca, bowiem włada nim chwilowa konsternacja pomieszana z fascynacją, boi się dotknąć dzieła, które przyszło na świat i tak szybko z niego odeszo.
- Hoseok - szepcze - musimy uciekać. Jak najdalej stąd.
Decyduje się na ten odważny krok w stronę sinego ciała, a on nieznacznie zmienia mimikę twarzy, gdy dociera do niego jeszcze bardziej intensywny odór niż wcześniej.
Postanawia go zignorować, tak samo jak to, że trzęsą mu się dłonie, że tak naprawdę panicznie boi się wszystkiego, co teraz go otacza. Boi się samego siebie.
Nie czuje już tej adrenaliny, przepływającej mimowolnie przez jego ciało, dreszczu emocji i wyższości, arogancji, z jaką wykonywał niegdyś każde codzienne czynności.
Zdaje sobie sprawę z tego, że jest już wrakiem człowieka, ruinami tego, co sam stworzył, własnego dzieła i planu na życie.
A wszystko za sprawą jednego człowieka, jednego zdarzenia, bezpowrotnie zacieśniającego swe plącza na skórze Yoongiego i doprowadzającego go do paranoi, szaleństwa, które niechybnie da o sobie znać.
Albo już dało.
Chwyta bladą, kościstą dłoń należącą do Hoseoka, po czym zaczyna zwyczajnie ciągnąć wiotkie ciało przez całą garderobę i w końcu przeciska je przez próg, a to poddaje się sile Yoongiego i podąża za nim, jakby ten wyznaczał mu właściwą drogę.
Opiera nieboszczyka o beżową ścianę w swojej sypialni i kładzie się obok niego, głowę opierając na sinym ramieniu. Zastyga w bezruchu i tkwi tak przez chwilę, po prostu korzystając z wolnego czasu, który pozwolił sobie skraść, by choć na moment zapomnieć o otaczającym go świecie.
Z Hoseokiem, a właściwie jego ciałem, jest mu łatwiej, lepiej i czuje, jakby nie był sam, jakby ktoś go rozumiał.
Hoseok nie pyta. Przecież nie może. Ale Yoongi pozwala sobie myśleć, że on po prostu wie, że nie powinien pytać.
- Hoseok - powtarza znów, bez konkretnego powodu - musimy uciec, jak najdalej stąd - mówi, a jego głos drży niekontrolowanie, czego zupełnie nie pojmuje.
Przecież mówi do nieboszczyka.
Patrzy na twarz Hoseoka, która w ogóle się nie zmieniła przez ten czas, a jego oczy nadal patrzą w ślepy punkt przed sobą.
Yoongi sięga do nich palcami i zupełnie delikatnie, z nienaganną starannością przymyka powieki i Hoseok w końcu wygląda najzupełniej normalnie, jakby spał.
Jego usta są spierzchnięte i sine, co bardzo martwi Yoongiego, bowiem marzy, by naprawdę przypominał śpiącego, bezbronnego chłopca.
Więc sięga swoimi do jego twarzy, po czym składa na suchych wargach pocałunek, chwilę później zaś łapiąc za kark i wplatając w te gorzkie usta własny język. Czuje posmak kilkudniowej krwi, a zapach nieboszczyka miesza się z jego ustami. Nie krzywi się jednak, nie odsuwa  od nieruchomej postury Hoseoka, nadal całując go zachłannie i ignorując całe otoczenie.
Czerpie z tego pocałunku satysfakcję, ale na pewno nie przyjemność.
Jest gorzki, pozbawiony finezji i jakichkolwiek uczuć.
Jest pusty, zupełnie jak Yoongi.
A Hoseok przecież nie odda jego pocałunku i nie westchnie mu prosto w usta, gdy ten wsunie palce pod czarną koszulę.
Hoseok nie czuje nic, zupełnie jak Yoongi kiedyś.
Po jego policzkach spływają łzy, gdy oddala się w końcu od Hoseoka i opada na biały dywan. Płacze po raz pierwszy w życiu.
Sięga pamięcią do wszystkich chwil, w których zrobił krzywdę swoim bliskim i to zupełnie nieświadomie, jakby było to wpisane w jego życie.
Nie ma już odwrotu.
Nagle słyszy pukanie do drzwi, a po chwili te otwierają się z hukiem. Zerka przerażony na Hoseoka i
I sam już nie wie, co ma zrobić.
- To znowu ja, Taehyung - mówi głos w przedpokoju, słychać też kroki kierowane w jego stronę, zupełnie jakby ten wiedział, że jest akurat w sypialni.
Jak zawsze, przychodzi w nieodpowiednim momencie.
- Kurwa - szepcze i chwyta ciało Hoseoka pod pachami, po czym zdesperowany stara się wciągnąć je z powrotem do garderoby. Obija wiotkim ciałem o meble, sam także chwieje się przy tym, ale ignoruje ten fakt. Niestety jego działania są bezskuteczne i nie zdąża na czas. Taehyung po prostu wbiega do pomieszczenia i jednocześnie staje się świadkiem tego zamieszania.
Nie jest nawet zmieszany obecną sytuacją, opiera się o framugę i najprawdopodobniej włada nim satysfakcja. Już wie, że jego podejrzenia właśnie zostały potwierdzone, a wszelkie wątpliwości rozwiane wraz z następującymi wydarzeniami.
- Przykro mi, Yoongi - mówi, przyglądając się temu z fascynacją, w międzyczasie zdejmując z głowy granatowy kapelusz - będę musiał cię aresztować, twoja sielanka nie trwała zbyt długo.
Yoongi odwraca się w stronę śledczego i uśmiecha się nieznacznie.
- A ja będę musiał cię zabić.

klown; yoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz