here is home, home

706 134 77
                                    

Yoongi uderza małego Jungkooka po raz pierwszy, gdy ten rozbija jego ulubioną skarbonkę, wypuszczając ją z lekko spoconych dłoni prosto na podłogę.

- Zatłukę cię jak ojciec, gdy dostałeś jedynkę gówniarzu - mówi wtedy, choć tak naprawdę nie wie, jak mocne były uderzenia. Może jedynie się domyślać po łkaniu zza ściany i krzykach upitego taty.

Nie jest to mocny cios, prawdopodobnie nawet nie zostawia śladów na ciele, ale już wtedy młodszy brat wie, że Yoongi będzie taki sam, jak jego ojciec. Nawet nie płacze, nie krzyczy i nie skarży się mamie. Jest po prostu przygnębiony.

Yoongi za wszystko przeprasza. Obiecuje nie powtórzyć więcej tego czynu i zabiera Jungkooka do ich ulubionej lodziarni, za wszystko płaci ze swoich własnych oszczędności, wywołując u niego uroczy uśmiech uwidaczniający królicze, białe ząbki.

Myśli, że teraz wszystko wróci do normy i nawet nie wie jak bardzo się myli.

Yoongi kłamie Jungkookowi po raz pierwszy, gdy postanawia odizolować go od Taehyunga i doprowadzić do zerwania ich przyjaźni.

Zamyka dotychczas szeroko otwarte okno tuż przed nosem gościa, a młodszemu bratu mówi, że ten po prostu nie przyszedł.

Nie ma wyrzutów sumienia nawet wtedy, gdy Jungkook wraca ze szkoły i dowiaduje się całej prawdy.

W końcu i tak Taehyung już nie przyjdzie do niego w nocy.

--------------------------------------------

- Kim Minah, lat dwadzieścia cztery. Twoja asystentka i moja siostra. Oczywiście nie mówię tego, żeby cię zastraszyć - zapewnia - Zaginęła wczoraj około dwudziestej drugiej - mówi, przewracając kartki w swoim notatniku - według pracowników C.M.Madness została zaproszona w ten dzień do ciebie na kolację, jesteś więc pierwszym podejrzanym - urywa, by spojrzeć Minowi w oczy, a ten tylko prycha i odwraca wzrok.

Taehyung urósł od ich ostatniego spotkania. Ma wrażenie, jakby jeszcze wczoraj miał na sobie ubrudzone czekoladą ogrodniczki i rozczochraną fryzurę, którą nieraz odruchowo przeczesywał. W jego wspomnieniach, nieco przyćmionych, utkwił także charakterystyczny, taehyungowy, prostokątny uśmiech ze szpinakiem między zębami i niezdarność, jaką wtedy jeszcze jedenastolatek obdarzony był aż nadto.
Dzisiaj brak już uśmiechu i rozczochranej fryzury. Taehyung ma starannie ułożone, nieco rozjaśnione włosy, a jego twarz niczym kamień tkwi w bezruchu, nie ukazując żadnych emocji i rozprowadzając po przestronnym salonie cień strachu oraz niepewności.
Yoongi po raz pierwszy nie czuje się aż tak swobodnie w jego towarzystwie, a jego arogancja ucieka w niepamięć, zastąpiona uczuciem bezradności.

Jest zdenerwowany. Prawdę mówiąc, ma ochotę zrobić z Taehyungiem to samo, co z jego siostrą, ale na o wiele brutalniejszy sposób lecz wie, że w taki sposób bardzo łatwo udałoby się go zdemaskować.

Wzdycha ciężko i wierzga nogami;  między nim a śledczym zapada niezręczna cisza, przerywana jedynie świstem powietrza wypuszczanego z ust obojga mężczyzn.
Taehyung widzi, jak zmienia się mimika twarzy Yoongiego za każdym razem, gdy wspominane jest imię zaginionej i postrzega to jako jednoznaczny dowód na to, że niezaprzeczalnie ma jakiś związek z tą sprawą.
Niejednokrotnie miał okazję zobaczyć, jak Min kłamał.
Gdy próbował odizolować od niego Jungkooka.
Gdy po raz pierwszy dostał szlaban na słodycze i podkradał je z zapasów swojego brata, mówiąc, że Taehyung je ukradł.
Gdy stłukł ulubioną filiżankę mamy i także wtedy powiedział, że to Jungkook.
Jak zawsze.

- Jung Hoseok, lat dwadzieścia trzy. Syn Kim Namjoona, jak i również pracownik w jego firmie. Zaginął w tym samym dniu, w którym został skierowany do ciebie, aby zastąpił twojego brata po dosyć - jak to ujęli twoi pracownicy - ostentacyjnym wyrzuceniu z pracy i nie zamierzam się w to zagłębiać, bo również Jungkook nie oszczędził mi szczegółów.

Unosi wzrok znad notatnika i patrzy w oczy Yoongiemu, któremu nadal trudno odnaleźć się w tak trudnej sytuacji i osaczeniu, jakiemu się poddał.

- Właśnie, co u niego? - pyta, zupełnie świadomie próbując zagadać Taehyunga i przerwać mu tę bezsensowną paplaninę. Tak naprawdę życie Jungkooka zupełnie go nie interesuje. Stara się grać na czas.

- Yoongi, może w dzieciństwie mogłeś mną pomiatać, ale teraz jestem dorosły, a ty uchodzisz za podejrzanego w sprawie, za którą odpowiadam. Nie utrudniaj mi jej prowadzenia.

- Gadasz jak pierwszy lepszy koleś wysłany przez rząd. Ile uczyłeś się tak pierdolić? - krzyczy, wstając z fotela, po czym rzuca szklanką o ścianę, a po pokoju roznosi się dźwięk tłuczonego szkła.

Taehyung patrzy na tę scenę z nieukrywanym rozbawieniem i także wstaje, by zacząć bić brawo, co tylko podjudza gniew i tak już rozwścieczonego dyrektora.

- Będziesz się teraz unosił, bo nie masz nade mną władzy?  To śmieszne. W każdym razie - bierze w dłoń kapelusz i strzepuje z niego niewidoczny kurz - wrócę tu jeszcze, jak będziesz bardziej rozmowny,  a teraz życzę miłego wieczoru.
Ignoruje fukanie pod nosem ze strony Mina i wymija go, po czym pewnym krokiem rusza w stronę wyjścia i znika za drzwiami, a po pokoju roznosi się ich trzask.
- Kurwa mać. Muszę zadzwonić do Namjoona.

//no słuchajcie przykro mi, ten ficzek schodzi na psy a ja się staczam i nie wiem jak skończę

klown; yoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz