too stupid to win this game

526 121 66
                                    

- A ja będę musiał cię zabić.

Taehyung nie jest zaskoczony wypełnionymi grozą słowami. Przyjmuje je do siebie z całkowitym opanowaniem, podchodząc do klęczącego obok wiotkiego ciała Yoongiego. Widzi każdą emocję, ostentacyjnie wymalowaną na jego twarzy i nie ukrywa nawet rozczarowania. Gdzie podział się pewny siebie, kroczący do celu biznesmen, twardo stąpający po ziemi? Leży wśród ruin własnego zamku, fortecy budowanej przez tyle lat. On stara się grać, usiłuje skryć rozpacz przepełniającą całą duszę, ale ciało odmawia mu posłuszeństwa i niszczy stworzoną przez niego maskę. Prawdopodobnie sam nie wierzy w prawdziwość swoich słów i wypowiada je, jakby stawiając całe swoje życie na krawędzi, kładąc jedną jedyną kartę, która mu została, w i tak już dawno przegranej grze. I po co mu to było? Przed oczami przelatują mu miliony wspomnień z roześmianą twarzą dziecka, które niegdyś prowadzone przez beztroskie życie, teraz zostało obezwładnione mrokiem i szaleństwem, prowadzącym donikąd.

Nie pomoże mu już czas ani żadne czynniki, mogące uratować go przed zniszczeniem.
Kimowi jest to mimo wszystko na rękę, zostawia za sobą współczucie i żal. Postanawia czerpać zyski z wygranej, a kto wie? Może nawet i więcej.
Taehyung dopiął swego i teraz triumfuje nad porażką sprowadzonego na samo dno Mina.

- Yoongi, nie masz szans. Po prostu pozwól mi cię zakuć i zaprowadzić na komisariat.

Obserwuje ze spokojem niepohamowanej szaleństwo towarzysza. Yoongi łapie się za skronie, a w jego oczach zbierają łzy ,rozmazując tym samym pole widzenia. Doskonale wie, że nie ujrzy już nic, co pozwoli mu wygrać, nawet broń ukryta pod koszulą, nawet dłonie, splamione zbrodniami, których się dopuścił. Gra na czas, a to czas jest jego największym przeciwnikiem i nawet nie stara się tego negować.
Chodzi nerwowo po pomieszczeniu, zupełnie ignorując istnienie Taehyunga i całej reszty świata. Próbuje zebrać myśli i odnaleźć w sobie szczyptę nadziei na lepsze jutro. Lecz czymże jest jutro w obliczach jego rozpaczy?

- Nie mogę na to pozwolić, Taehyung - mówi, nieco pewniej, choć nadal na drżących nogach stając przed wyższym od niego śledczym, po czym zaczyna intensywnie wpatrywać się w jego orzechowe oczy - Muszę to zakończyć, nawet jeśli już dawno topię się w bagnie swoich grzechów.

Taehyung prycha na dźwięk jadowitych słów i wymyka się spod intensywnego spojrzenia. Nie lubi, gdy ktoś go przeszywa wzrokiem, a już na pewno nie morderca.

- Jesteś zbyt spokojny, jak na swoją sytuację, ale uwierz mi, twoja gra aktorska mi nie imponuje. W każdym razie, Oscara byś za tę rolę nie dostał.

Yoongi tylko jeszcze bardziej się podburza tymi słowami, ale na przekór Taehyungowi, mimo to stara się zamaskować wszystko, co czuje.

Zaciska palce na tylnej kieszeni swoich czarnych spodni i chwyta za pistolet. Okala go swoimi drżącymi dłońmi i wyciąga, po czym nie patrząc na Kima celuje prosto w jego głowę, ale nie strzela. Chce podjąć odpowiednią decyzję. Chce wiedzieć, czy ma jakiś cel, brnąc dalej do...
No właśnie, dokąd?
Ręce niesamowicie ślizgają mu się na obwolucie broni, po czole spływa kilka kropel potu, a nogi niemiłosiernie drżą.

- Yoongi, nie chcesz tego.

- Chcę.

- W takim razie ja również muszę cię zabić - mówi z przekąsem, sięgając po swoją broń.

Całkowicie oddaje się uczuciu, które nim włada. Prawdopodobnie dzisiaj po raz pierwszy zabije człowieka, nie tylko w akcie zemsty, ale i sprawiedliwości. Sprawiedliwości, która musi zostać wymierzona poza sądami i kratami więzienia. Która musi zostać dokonana tutaj, w tym pomieszczeniu i w tej minucie. Taehyung nie boi się tego, co zrobi. Akceptuje to z nieukrywaną godnością, zadowoleniem. Do jego żył dostaje się zastrzyk adrenaliny i podekscytowania, nie rozumie go, jest dla niego zupełnie nowe, ale i ciekawe. Taehyung ma zamiar zabić Yoongiego i w jego mniemaniu nie ma już niczego, żadnej przeszkody, która mogłaby pokrzyżować mu plany.

Ale nim zdąży cokolwiek zrobić, pada strzał.
I jedna z trzech osób w pomieszczeniu upada, a biały dywan czerwienieje.

//jestem chora i umieram
Polecam policzyć osoby w mieszkaniu Yoongasa, nie liczcie Hoseoka, bo przecież on już nie żyje

klown; yoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz