Rozdział 2

234 31 4
                                    

Obudziłem się na łóżku przy oknie. Obok mnie nie było już bruneta. Ubrałem się, zszedłem na dół i dołączyłem do Mikasy i Armina, którzy jedli już śniadanie.

-Eren czemu masz podkrążone oczy? - spytała moja siostra.

-Etto...nie mogłem spać. - oznajmiłem.

-To pewnie wina tego kurdupla. - rzekła i poprawiła swój czerwony szalik.

-Levi nie ma z tym nic wspólnego.

-Eren! Przestań go bronić. Pewnie przez całą noc słuchał metalu.

-Ech...nie mam siły się z tobą kłócić. - powiedziałem i zacząłem jeść.

Wróciłem do pokoju, gdzie zastałem sprzątającego Levi'a.

-Eren.

-Levi. - powiedzieliśmy swoje imiona w tym samym czasie.

-Chodzi o... - zaczął brunet.

-O to w nocy...? - palnąłem, długo się nie zastanawiając.

-Zapomnij o tym...proszę. - ostatnie słowo powiedział prawie szeptem.

-N-no dobra...

Po naszej rozmowie nie działo się nic ciekawego. Wczesnym popołudniem poszliśmy na basen. Na miejscu przebraliśmy się i z całą klasą weszliśmy na halę. Zobaczyłem, że Levi nie pływa. Siedział na skraju basenu, wpatrując się w taflę wody. Podpłynąłem do kobaltowookiego i powiedziałem:

-Chodź pływać

-Nie chce. - warknął.

-No proszę, Levi-chan.

-Nie mów tak do mnie, szczeniaku.

-Zrób to dla mnieee.

-Jeszcze czego! - krzyknął oburzony.

Za brunetem pojawiła się Hanji.

-ORIENT! - Krzyknęła wpychając chłopaka do wody, a potem sama uciekła.

Levi zaczął wymachiwać rękami i próbować złapać oddech. Wziąłem go na ręce, żeby zapanował nad sobą. Wyciągnąłem chłopaka na brzeg basenu.

-Nic ci nie jest? - zapytałem.

-Wal się. - prychnął zirytowany brunet.

-Nie sądziłem, że nie umiesz pływać. - wymamrotałem.

-Pff...To teraz już wiesz...

-Mogę cię nauczyć. - wyszczerzyłem zęby.

-No chyba se jaja robisz. - warknął.

-Proszę, proszę, proszę.

-Nie dasz mi spokoju?

-Nie.

-Tch, no dobra...

Po nauczeniu Levi'a podstaw nasz czas się skończył i musieliśmy się przebierać. Podszedłem do Mikasy i zapytałem:

-Yo, gdzie Armin?

-Jesteś jego najlepszym przyjacielem, a nie zauważyłeś, że się prawie utopił? - powiedziała Mika.

-Że co?! Ale nic mu nie jest?

-Nie, Erwin go uratował, są teraz w szatni.

Wróciliśmy do hotelu. Zmęczony poszedłem spać. Po jakimś czasie obudził mnie głos Levi'a.

-Wstawaj szczeniaku, zaraz obiad.

Na obiedzie nauczyciel powiadomił nas o jutrzejszej imprezie, która zaczyna się o 19:00.

[Ereri]-Life is Strange-[Wolno Pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz