Rozdział 3

181 29 8
                                    

*Perspektywa Erena*

Następnego dnia nasz wychowawca poinformował nas, że jedziemy na lodowisko. Trochę się boję ponieważ pierwszy raz będę miał łyżwy na nogach...może się nie zabiję. Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy do pokoi po pieniądze i udaliśmy się w stronę autokaru. Chciałem usiąść obok Armina, lecz miejsce było zajęte przez Brwi Zagłady (czyt. Erwina), więc klapnąłem obok Levi'a wpatrującego się w okno. Czytając opowiadania na Wattpadzie poczułem coś ciężkiego na moim ramieniu, okazało się, że jest to głowa kobaltowookiego, który najwidoczniej zasnął.

"Słodki." - pomyślałem. - "Ogarnij się! Nie możesz o nim myśleć w taki sposób, ale...Ygh! Dlaczego on musi być taki uroczy?!"  - walczyłem z samym sobą.

W końcu zrezygnowałem z monologu wewnętrznego i także postanowiłem się zdzrzemnąć.

Obudził mnie głos nauczyciela, który przez radio w autokarze ogłaszał, że zaraz będziemy na miejscu. Chwile m zajęło zorientowanie się w sytuacji. No tak, jechaliśmy na łyżwy. Ciekawe jak bardzo zbłaźnię się przed całą klasą. A przede wszystkim przed Levi'em. Nigdy nie byłem na lodowisku. Spojrzałem w stronę bruneta, który w dalszym ciągu opierał głowę o moje ramię. Wydawał się być taki...kruchy. Choć jego charakter raczej tego nie oddawał.

-Levi, zaraz będziemy. - szepnąłem do bruneta. Najpierw jego oczy zwróciły się na mnie, a potem z rumieńcem na twarzy odskoczył jak poparzony.

-E...Ja....yy... - mamrotał.

-Spokojnie. Nic się nie stało. - powiedziałem i obdarowałem go swoim najcieplejszym uśmiechem.

Wszyscy sprawnie ruszyli za nauczycielem w stronę lodowiska. Levi poszedł przodem, a ja zostałem w tyle razem z Arminem. Chwilę pogadaliśmy aż w końcu, zanim się obejrzałem usiłowałem zawiązać łyżwy.

-Nosz kurde! Tego się po prostu nie da zrobić! - powiedziałem lekko podirytowany.

-Naprawdę? - ni stąd, ni zowąd jak z podziemi wyrósł obok mnie Levi. - Naprawdę jesteś aż taką ciotą? - zapytał bez wyrażenia żadnych emocji.

-Hehe...No widzisz, nie za bardzo idzie mi wiązanie. - zaśmiałem się niepewnie,  drapiąc się po karku.

-Tch...Daj to. - powiedział zdecydowanym tonem. Brunet pochylił się nad moimi stopami i zaczął wiązać białe sznurówki. Czułem się trochę...dziwnie. Jak już to ja powinienem to robić.

-Gotowe. - oznajmił chłopak, stając przede mną. - Ty w ogóle kiedyś jeździłeś? Bo mi się nie wydaje.

-Nie było jakoś okazji... - stwierdziłem, próbując przyzwyczaić się do nowych "butów".

-Coż...To powodzenia. - rzuci, wchodząc na lód.

-E-ej! - krzyknąłem mimowolnie, ale Levi nie zwrócił na mnie uwagi. Szybko wstałem i gdy chciałem podejść do bramki  potknąłem się o własne nogi i wylądowałem na przechodzącej właśnie Hanji.

-Przepraszam...mam dwie lewe nogi. - wymamrotałem i oparłem się o barierkę, oddzielającej lód od bezpiecznej strefy.

-Nie ma sprawy. - powiedziała z uśmiechem czterooka.

Dyskretnie spojrzałem na Levi'a. Widać było, że umiał jeżdzić. Śmigał po zimnej powierzchni niczym profesjonalny łyżwiarz. Jego ruchy były zwinne jak u kota, a czarne włosy rozwiewał chłodny wiatr.

-Nieźle, co nie? - powiedziała Hanji. - Levi ma dużo nie odkrytych talentów. - stwierdziła wesoło.

-...Nie to co ja... - spojrzałem na sznurówki zawiązane w kokardkę. - Nawet nie umiem porządnie założyć łyżew... - moje oczy zaczynały robić się wilgotne, gdy nagle usłyszałem jakby ktoś się wywalił. Automatycznie podniosłem wzrok, żeby zobaczyć co się stało.

-Levi! - usłyszałem głos Armina. - Nic ci nie jest?!

-Wszystko ok. - Brunet otrzepał się i wstał.

-Tak to jest jak chcesz się popisać. - wtrącił się Erwin, przewracając oczami.

-Widzisz...Czasem nam coś nie wychodzi, ale musimy podnieść się i walczyć dalej. - powiedziała Hanji. - Tak to już jest...Dobra, muszę pogadać z nauczycielem, więc do później. - wyszczerzyła zęby i pośpieszyła w swoją stronę.

-Na pewno wszystko w porządku?! - mówił spanikowany Armin.

-Weź się uspokój...Nic mi nie jest... - prychnął brunet. Powoli podjechał do mnie (tutaj miał swoje rzeczy).

-Niezła wywrotka, choć do końca jej nie widziałem. - uśmiechnąłem się.

-Tch...Zamknij się, co? Cały czas tu tak sterczysz?

-Ym...Jakoś tak...y...e...

-Mam cię tam zaciągnąć siłą? Przecież to nic trudnego. Na twoim miejscu chociaż bym spróbował.

-...Jak tak mówsz... - zbliżyłem sie do granicy bezpiecznej strefy. Postawiłem jedną potem drugą nogę na śliskim lodzie. Levi też wrócił na zamrożoną wodę. Lekko się odepchnąłem. Nie trwało to długo, ale o dziwo przejechałem parę centymetrów. Jednak przy kolejnej próbie ruszenia do przodu nie miałem tyle szczęścia. Źle postawiłem nogę i straciłem równowagę. Myślałem, że się wyglebie, gdy zamiast zimnego lodu na mojej twarzy, poczułem mocny uścisk Levi'a.

-Uważaj trochę. - rzucił, odwracając gdzieś wzrok.

-S-sorki... - wymamrotałem.

Brunet westchnął cicho i złapał moje zmarznięte ręce. - C-co ty...? - nie byłem pewny co Levi ma zamiar zrobić.

-Chcę cię nauczyć jeździć, nie widać? - po tych słowach, przez kolejną godzinę próbowałem swoich sił w łyżwiarstwie, co chwile wpadając na innych. Tak czy inaczej miło spędziliśmy czas.

Po skończonej jeździe cała klasą przeszliśmy się do sklepu a następnie wróciliśmy do hotelu. Później w naszym chwilowym domu nie działo się nic ciekawego, przez co dość wcześnie poszedłem spać.


***************************

Hejka!

Mała informacja-rozdziały będą krótsze i rzadziej wstawiane z powodu szkoły.Papa i do następnego rozdziału :D



[Ereri]-Life is Strange-[Wolno Pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz