Rozdział 3

15 2 0
                                    

Wyszłam ze szpitala ,wesoła bo nie było tam zbytnio ciekawo. Już chciałam wsiąść do mojego samochodu ,ale zapomniałam o tym, że parkowałam pod klubem a pewnie przywieźli mnie do szpitala karetką. Muszę jechać autobusem.
Tylko którym?
Ile czasu to zajmie?
Te głupie choć przydatne w tej okoliczności myśli przechodziły przez moją głowę. Postanowiłam iż sprawdzę to na komórce ,ale jak się okazało właśnie padła bateria.
- Beznadzieja.- Powiedziałam do siebie.
- Coś się stało?- Zapytał mężczyzna którego dopiero teraz zauważyłam. Blady blondyn z rozczachranymi włosami w marynarce.
- Co?
- Czy się zgubiłaś albo coś cię boli?- Zapytał ponownie.
-Nie wszystko jest w porządku......chociaż chwila co ja gadam jest beznadziejnie. Nie wiem gdzie jestem, a muszę zdążyć jeszcze w pewne miejsce.
- Może pomogę ,znam okolice.
- Dziękuję wiesz gdzie jest klub "MoonBlood"?
- Tak właśnie tam miałem zamiar iść, zanim cię zauważyłem.
- Serio ,no to chodźmy.
-Ok.
- Wiesz jakimi da się tam dojechać busami? - odezwałam sie po chwili.
-Po co? Moje auto stoi tam.-odpowiedział dumnie.
-Zajebiście to na my co czekamy?
-Nie wiem, jedźmy!
Wsiedliśmy do auta czarnego audi.Dotarliśmy tam w chwilę.Kiedy zobaczyłam napis przy wejściu "MoonBlood" świecący pośród tych nudnych okolic byłam taką szczęśliwa.
-A tak na marginesie jestem Caleb, a ty?
-Maddie.
-Uroczo.
-Dzięki.- I ta chwila zastanowienia, czy to był komplement czy nie.
-Lepiej nie gadaj z innymi w klubie.
-Czemu?
-Po prostu.
-Zobaczymy, jak ujrze przystojniaka to się nie powstrzymam.
-Będę musiał to jakoś przeżyć.
Zaskoczyło mnie to iż przed klubem stał ochroniarz. Podeszłam wraz z Calebem do wejścia, ale ten facet z ochrony wsadził rękę pomiędzy mnie a Caleba.Przy okazji robiąc tak, że on został wypuszczony, a ja nie.
-Przepraszam chcę wejść. -Powiedziałam patrząc na ochroniarza ze złością.
- Nie wpuszczam takich jak Ty. Zasady zakazują.
-Jest ze mną.- Powiedział Cal a temten zabrał dłoń i mnie wpuścił.
Przeszliśmy przez taki tunel z dużą ilością świateł na czarnym tle. Klub miał kolory przewodnie czarny i czerwony ,a co kawałek też trochę bieli.Klub wyglądał świetnie.Był dość duży i posiadał małą ilość osób wszyscy przy stolikach.Rozmawiali i pili z kieliszków. Nikt nie był ubrany jak ja czy Caleb trochę się wyróżnialiśmy. Wszystkie osoby po naszym wejściu skierowały wzrok wprost w nas. A tak dokładnie to we mnie, nie wiem czemu. Zamówiłam może z cztery drinki już czułam się upita. Wszystko teraz wyglądało dziwnie. Całe towarzystwo z klubu miało świecące oczy i białe jak śnieg zęby. Muszę skończyć z oglądaniem tych głupich seriali o wampirach, bo mi w głowie mieszają. Caleb odszedł bez słowa nic nie mówiąc. Po chwili do mojego stolika zajętego wcześniej usiadł....

Hejka
No to tyle na ten rozdział.Jestem okrutnym polsatowiczem, haha.Napiszcie jak wam się podoba rozdział.Długo nie dodawałam rozdziału.Myślę nad jakąś ksywką dla Was moi czytelnicy.Podawajcie swoje propozycje to od Was zależy jak będę się do Was zwracać na końcu każdego rozdziału.
Papa!!!🙋

PragnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz