Rozdział 4

86 7 2
                                    

-...Ja nie mogę Simoeco ty tutaj robisz?-spytałem przyjaciela i opuściłem broń.Cholera wystraszył mnie nie na żarty.Ten patrzył na mnie przerażony i otępiały.Nie potrafił wydusić ani jednego słowa.-

-Stary co z tobą?Słyszysz mnie?-jednak mój przyjaciel wyciągnął telefon i pokazał mi zdjęcie wysłane mu MMS-em.Gdy je zobaczyłem zmroziło mnie.

6 godzin temu 

Matteo Balsano 

"Gonzo" miał rację tylko traciłem czas na prochach.K**wy to o wiele bardziej dochodowy biznes.Na dodatek ta cała Ambar jest taka naiwna.Teraz poudaję jej przydupasa a potem już się nią dobrze zaopiekuje.Uuu.Spojrzałem przez okno mieszkania i zobaczyłem córkę pracowników tej willi.Przecież to Luna.Może nadszedł czas żeby i ona zasiliła szeregi burdelu "Gonza".Zabrałem szmatkę z chloroformem taśmę klejącą i worek.Ten jej kumpel Meksykanin zapłaci wyimaginowany okup za dziewczynę a i tak ją odeślę do burdelu.Genialny plan.Pora wcielić go w życie a jej rodziców skasują moi ludzie.

Kwadrans później 

Idę za Luną jakieś kilka minut.Wtedy zza rogu wyjeżdża ciemna beemka.To znak.Podbiegam do dziewczyny i przyłożyłem jej szmatkę do ust i wepchnąłem tą laskę do auta.Tam trzymałem ją tak długo aż straciła przytomność.Następnie związałem jej taśmą ręce i nogi a także założyłem knebel.Następnie zrobiłem jej zdjęcie i wysłałem do Simona z wiadomością "Simon zostałam porwana.Zapłać 50 000 tysięcy albo mnie rozwalą".-

-Ładna jest.-powiedział kierowca.-

-Tknij ją przede mną a odrąbie ci palce.-Nie zamierzałem pozwolić by pierwszy zabawił się nią jakiś tandetny gangus. To mój obowiązek.

Teraźniejszość

-Stary odpowiedz mi co wiesz?-spytałem Simona.-

Kurde a co mam wiedzieć.Jakiś palant ją porwał i żąda ode mnie kasy za jej uwolnienie.To ty jesteś gliniarzem wymyśl coś!

-Już ja sobie zatańczę z tym sukinsynem który ją porwał bo wiem kto to zrobił.

-A skąd masz taką pewność.

-Nasz porywacz widzę stał się zbyt nieostrożny.Zobacz na tapicerkę w lewym górnym rogu.

-Ma-tteo Bal-sa-no.

-Mamy naszego ptaszka.

Matteo Balsano

-Wiesz kotku.Nigdy nikogo nie kochałem.Mój braciszek Federico był złotym synkiem.Rodzice tylko jego kochali mimo iż to ja byłem starszy.I wiesz co zrobiłem?Gdy miałem szesnaście lat oblałem ich sypialnię benzyną i podpaliłem.Tak.Zabiłem własnych rodziców i nigdy nie miałem żadnych wyrzutów.Jedyne czego żałuje to to że mojego brata nie było z nimi.Został gliniarzem i już raz mnie wsadził ale wyszedłem i teraz nie tylko zarabiam więcej ale i chcę go zabić.A ty po co mi byłaś?Cóż byłem po prostu nie wyżyty a ty sama wskoczyłaś mi do łóżka.Szkoda że to już koniec bo byłaś zarąbista.W bzykaniu.W niczym innym.Żegnaj.-Tą przemowę skierowałem do Ambar którą postanowiłem zabić ponieważ nie była już mi do niczego potrzebna.Ona spojrzała na mnie przerażona związana a ja położyłem jej na nogach dwa ładunki z C4 i oblałem benzyną po czym wyszedłem z pokoju i czym prędzej opuściłem willę której część z pokojem Ambar eksplodowała

PO NIECO DŁUŻSZEJ PRZERWIE WRACAM DO WAS KOCHANI Z NOWYM OPOWIADANIEM A ZATEM DO KOLEJNEGO OPOWIADANIE PAMIĘTAJ
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ


Pedro i Delfina-Miłość i tajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz