Koniec?

281 22 13
                                    

Fakt, że wreszcie wrócił do domu powinien był ukoić jego skołatane nerwy w choć najmniejszym stopniu. Powinien wreszcie móc się rozluźnić, porzucić strach przed Nimi, postarać się zapomnieć o Zed, ruszyć dalej ze swoim życiem. Przecież udało mu się sobie wybaczyć. Ale to byłoby zbyt piękne, nie uważacie? 

Gdy tylko przestąpił próg schronu, wiedział, że coś jest nie tak. Wyczuł delikatny zapach damskich perfum i równie subtelny ślad magii. Komuś udało się przebić przez zaklęcia obronne. Komuś, kto, znając jego szczęście, pewnie nie miał wobec niego dobrych zamiarów. 

Starając się zachować tak cicho, jak to tylko możliwe, John udał się do salonu, w głowie przygotowując już listę zaklęć, którymi mógłby ogłuszyć intruza. Spodziewał się ujrzeć jakiegoś potężnego dryblasa, ewentualnie niepozornego zgrzybiałego staruszka, którego magia bez problemu unicestwiłaby całe życie na planecie Ziemi. Albo nawet na kilku Ziemiach. Wielkie było więc jego zdziwienie, gdy zamiast kogoś takiego, dojrzał, że na fotelu przed płonącym w kominku ogniem siedziała dość drobna brunetka. Jednak już w tym momencie, wiedział, że wpakował się w niezłe kłopoty. 

- Kim jesteś, jak się tu dostałaś i jakim cudem nie utknęłaś w pułapce antygrawitacyjnej? - spytał, wciąż będąc gotowym na użycie przeciw niej jakiegoś zaklęcia. Dla pewności stanął zaraz obok miecza, którym mógł ją w razie czegoś ciachnąć. Przezorny zawsze ubezpieczony, czy coś w tym stylu.

- Zatanna Zatara, Mistrzyni Magii. Myślę, że jest to odpowiedź na wszystkie twe pytania. - Dziewczyna uśmiechnęła się, wstając z fotela. Przestała wpatrywać się w płomienie i odwróciła się do niego przodem. Cóż, jedno musiał jej przyznać: buźkę miała ładną.

- Fantastycznie, w takim razie jeszcze jedno pytanie, kochana: co tu robisz? - Przeszukał swe wspomnienia w poszukiwaniu jej danych osobowych. Nic, jedynie Wielki Zatara, lecz wątpił, by dziewczyna miała z nim jakikolwiek związek. 

- To bardzo proste, John. Przyszłam prosić cię o pomoc.  











N/A: Koniec! Udało mi się skończyć ten challenge zanim upłynął czas! 

W sumie napisałam tutaj 11997 słów (a przynajmniej na to wskazują moje obliczenia) w 30 dni (idealny limit czasu, hura!). 

Z tego miejsca chcę podziękować wszystkim ludziom, którzy musieli znosić moją panikę dotyczącą tego, że na pewno się nie wyrobię. I mojej klawiaturze, ponieważ miga na czerwono od jakiejś półtora godziny i jeszcze się nie wyładowała! 

I rzecz jasna, najważniejszym ludziom, czyli wam, drodzy czytelnicy. Dziękuję za każdą gwiazdkę i każdy komentarz, to naprawdę motywowało. 

No, to tyle. Dzięki za uwagą *mic drop*

(Nie)święta [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz